Kryzys paliwowy w Rosji może się rozlać na mocy dekretu Kremla o zakazie eksportu paliw na cały region. To może być kolejny akt kryzysu energetycznego uderzający w ceny na stacjach, więc Polska musi pilnować zapasów strategicznych paliw, by uniknąć najczarniejszego scenariusza niedoborów – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Analitycy zastanawiają się czy mniejsza podaż ropy i paliw zagrozi bezpieczeństwu dostaw w regionie tymczasem Rosja zakazuje eksportu benzyny oraz oleju napędowego rozwiewając wątpliwości. To mniejsza podaż, wyższe ceny, a być może kolejny etap kryzysu energetycznego podsycanego przez Rosjan.
Dekret Kremla w sprawie blokady eksportu paliw został ogłoszony 21 września i wchodzi w życie z dniem ogłoszenia. Jest bezterminowy i ma obowiązywać do odwołania. Wyjątki to dostawy poza Rosję, które służą zaopatrzeniu rynku krajowego, w ramach pomocy humanitarnej, umów międzyrządowych z krajami Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej, paliwa już przekazanego do dostarczenia, dostaw do marionetkowych republik Abchazji i Osetii Południowej w Gruzji.
Kryzys paliwowy w Rosji jest symptomem większego problemu branży rafineryjnej w Europie, która ma problem z mocami przerobowymi ograniczonymi przez jesienne remonty oraz przerobem zmniejszonym ze względu na ograniczenie podaży ropy wynikające z sankcji wobec Rosji za inwazję na Ukrainie z jednej strony oraz redukcji wydobycia w porozumieniu naftowym OPEC+ oraz eksportu na mocy dodatkowego paktu Rosjan i Saudyjczyków. Mniejsza podaż ropy zmniejsza przerób paliw w rafineriach. Na to nakładają się jesienne przestoje techniczne tych zakładów w całej Europie oraz spadek przerobu po pandemii koronawirusa. Wszystko razem daje perspektywę spadku podaży paliw, który jest widoczny w cenach rosnących wszędzie w Europie poza Polską.
Polska nie sprowadza paliw z Rosji. Posiada obowiązek składowania zapasów paliw na 90 dni zapotrzebowania zgodnie z rekomendacjami Międzynarodowej Agencji Energii. Unia Europejska wprowadziła embargo morskie i cenę maksymalną innych dostaw paliw rosyjskich. W tym kontekście istotne jest wykorzystanie tych zapasów tylko ze względów bezpieczeństwa oraz uzupełnianie ich, gdy cena paliw będzie korzystniejsza. Polityka Insight ostrzegała, że przed wyborami te zapasy mogły być wykorzystywane do celowego obniżenia cen na stacjach. Taki ruch byłby zagrożeniem dla bezpieczeństwa dostaw w Polsce.
– Zapasy paliw i ropy naftowej nadzorowane przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych znajdowały się na poziomie wymaganym przez przepisy ustawy z dnia 16 lutego 2007 roku o zapasach ropy naftowej, produktów naftowych i gazu ziemnego oraz zasadach postępowania w sytuacjach zagrożenia bezpieczeństwa paliwowego państwa i zakłóceń na rynku naftowym – deklaruje Agencja. – Podstawy i tryb wydawania decyzji w zakresie interwencyjnego uwalniania zapasów interwencyjnych ropy naftowej lub paliw określa ww. ustawa, a organem właściwym do wydawania decyzji w tym obszarze jest Minister Klimatu i Środowiska. Ponad to informujemy, że poziom zapasów uzależniony jest od krajowego zużycia produktów naftowych – tłumaczy RARS. Jeśli zużycie spada, na przykład wskutek problemów gospodarczych i destrukcji popytu wywołanego wysokimi cenami, poziom zapasów może proporcjonalnie maleć, bo mają wystarczyć na 90 dni średniego zużycia.
Takie warunki widać w raporcie z pierwszego półrocza działalności prywatnego Unimotu. – Pogorszenie warunków rozwoju gospodarczego miało wpływ na spadek konsumpcji oleju napędowego w Polsce. Ponadto, od 5 lutego obowiązuje embargo na import tego paliwa z Rosji. Na początku roku pojawiały się obawy dotyczące dostępności oleju napędowego po wprowadzeniu embarga, jednak szybko okazało się, że produkt jest dostępny, ale jego import stawał się z miesiąca na miesiąc coraz mniej opłacalny z powodu spadku tzw. premii lądowej, będącej wyznacznikiem opłacalności importu – czytamy w tym dokumencie.
– Obawy o dostępność oleju napędowego przed wprowadzeniem 5 lutego 2023 roku embarga na ten produkt pochodzący z Rosji spowodowały wzmożony popyt, dzięki któremu Grupa Unimot osiągnęła dodatkową marżę – tłumaczy ta firma. – Jednak z upływem czasu sytuacja ta zaczęła się zmieniać i od początku drugiego kwartału 2023 roku na rynku oleju napędowego wystąpiła presja, która była konsekwencją ograniczenia konsumpcji przy jednoczesnej zaobserwowanej nadpodaży tego produktu. Efektem takiego otoczenia rynkowego w drugim kwartale 2023 roku było zmniejszenie opłacalności importu oleju napędowego – czytamy dalej. To znaczy, że importerzy oleju napędowego nie mieli pobudek rynkowych by zwiększać import. Teraz będzie o niego trudniej przez dodatkowy spadek dostaw z Rosji na rynek europejski.
Widmo rozlania się kryzysu paliwowego z Rosji na region powinno nakazywać ostrożność przy ograniczaniu wolumenu zapasów strategicznych w Polsce przed wyborami. Należy dopuścić możliwość, że Rosjanie swym dekretem realizują dwa cele naraz. Pierwszy to obniżka cen na stacjach rosyjskich w celu dalszej walki z kryzysem rubla oraz galopującą inflacją. Drugi to – jak w przypadku kryzysu energetycznego podsycanego przez Gazprom – rozlanie kryzysu paliwowego na stacje w Europie, w tym Polsce. Tam gdzie będą zapasy strategiczne, będzie ów kryzys odczuwalny w postaci wyższej ceny. Tam, gdzie zapasów zabraknie, mogą pojawić się niedobory. Po raz kolejny widać jak dalekowzroczną decyzją było wprowadzenie w Polsce ustawy o zapasach ropy, gazu i paliw.