– Nic nie wskazuje na to, żeby szczyt w Warszawie mógł się zakończyć jakimkolwiek sukcesem, bo kraje będące największymi emitentami CO2 (Chiny, USA, Indie, Rosja), nie są zainteresowane żadnymi ograniczeniami emisji, co wyraźnie podkreślają na kolejnych tego rodzaju wydarzeniach – ocenia na swoim blogu poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk, odnosząc się do listopadowego Szczytu Klimatycznego.
Polityk przypomina, że Unia Europejska już w 2008 roku zaordynowała wszystkim krajom członkowskim słynną formułę 3×20%(20% ograniczenie emisji CO2, 20% udział energii odnawialnej w całości zużywanej energii i poprawa o 20% efektywności zużycia energii, co państwa UE mają osiągnąć do roku 2020).
– Niestety premier Tusk w grudniu 2008 roku zaakceptował te ograniczenia i teraz już wiemy, że będą one kosztowały naszą gospodarkę i nasze państwo miliardy złotych dodatkowych wydatków rocznie co w oczywisty sposób uwidoczni się w cenach energii elektrycznej i cieplnej – pisze poseł.
Kuźmiuk uważa, że po zmianie roku bazowego do redukcji CO2 z 1989 na 2005, zobowiązania redukcyjne Polski do 2020 roku są tak olbrzymie i kosztowne, że trudno sobie wyobrazić, abyśmy byli w stanie im sprostać. Przypomina także, że zarówno Komisja Europejska jak i Parlament Europejski zgłaszają postulaty przyśpieszenia redukcji dwutlenku węgla do 2020 aż o 30%, a to oznaczałoby konieczność zamknięcia części kopalń węgla kamiennego i wielu zakładów energetycznych (elektrowni i ciepłowni).
– W tej sytuacji minister środowiska na kolejnych posiedzenia Rady musi wetować te pomysły Komisji i w tej sytuacji Polska jest przedstawiana publicznie jako główny hamulcowy polityki klimatycznej Unii Europejskiej – pisze Zbigniew Kuźmiuk.
– Wygląda więc na to, że na szczycie możemy być tylko „obsobaczeni” za to że próbujemy hamować postępową Unię, dążącą do głębokiego ograniczenia emisji CO2 nawet gdy miałby by to robić głównie kraje unijne. Wydamy więc 100 milionów złotych i „kupimy” za te duże pieniądze tytuł „głównego hamulcowego” polityki klimatycznej w Europie – konkluduje polityk.
Źródło: Blog Zbigniewa Kuźmiuka