– Rynek LNG jest zmienny, co wymusza na dostawcach elastyczność. Pomagają im traderzy, którzy za drobną opłatą biorą na siebie ryzyko niestabilności rynkowej. Czy będzie więcej umów LNG z traderami w Polsce? – zastanawia się Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Pośrednicy biorą na siebie ryzyko
Ze względu na konieczność elastycznej rywalizacji rynkowej Amerykanie z Cheniere Energy podpisali piętnastoletnią umowę na sprzedaż miliona ton LNG rocznie szwajcarskiemu traderowi Trafigura. To kolejny przykład zaangażowania tradera w handel, z którym nie radzą sobie spółki produkcyjne.
Dostawy do Trafigury ruszą w 2019 roku. W reakcji na rozwój działalności w sektorze LNG akcje spółki ze Szwajcarii wzrosły na wartości. W zeszłym roku była ona odpowiedzialna za prawie 8,5 procent obrotu na tym rynku.
Spółka handluje LNG na nowych rynkach, biorąc na siebie największe ryzyko. Robi to np. w Egipcie i Pakistanie. Pomaga wykorzystanie pływających terminali FSRU, jak w litewskiej Kłajpedzie. Podobnie poczynają sobie inni handlarze. Gunvor zainwestował w eksport LNG z Gwinei Równikowej. Glencore kupuje LNG z Angoli.
Ze względu na śmiałe plany rozwoju eksportu pomocy traderów potrzebuje także Cheniere Energy. Ma terminal LNG w Sabine Pass. Zamierza uruchomić Corpus Christi LNG. Realizacja tego rodzaju inwestycji wymaga zabezpieczenia finansowego, a to jest możliwe dzięki nowym umowom na dostawy.
Elastyczny wygrywa
Uzyskiwanie atrakcyjnych warunków wymaga jednak elastyczności. Ceny LNG są zmienne. Obecnie są notują ponownie rekordy w Azji i są najwyższe od stycznia 2015 roku. LNG na spocie w Japonii kosztowało w grudniu zeszłego roku średnio 10,20 dolarów za mmBTU. To o 13,33 procent więcej niż w listopadzie. Powodem jest sroga zima w północno wschodniej Azji i wzrost zapotrzebowania w Chinach w związku z polityką odchodzenia od węgla.
Również niskie temperatury były odpowiedzialne za to, że dostawa LNG z Europy trafiła na rynek amerykański. W styczniu do Ameryki wypłynął ładunek z brytyjskiego terminalu Grain LNG częściowo zapełnionego gazem z Rosji dostarczonym z projektu Yamal LNG.
Kolejny ładunek z jamalskiego gazoportu trafił do Francji, gdzie Elengy przeładowało go w terminalu Montoir-de-Bretagne LNG z tankowca-lodołamacza na konwencjonalny. Kierunek tej dostawy na razie nie został ujawniony. Pierwotnie Yamal LNG miał w okresie zimowy reeksportować LNG przez Europę do Azji, ale ze względu na ekstremalne mrozy w USA, być może kolejny ładunek z Rosji trafi na tamtejszy rynek. Po zmianie warunków pogodowych cena w Azji może znów spaść, a wzrośnie atrakcyjność rynku europejskiego. Ta zmienność wymaga od dostawców elastyczności, którą wspomagają traderzy, oczywiście za drobną opłatą.
Szansa dla Polski
Nie wiadomo jak na konkurencyjność LNG w Polsce wpłynie wzrost cen spowodowany srogą zimą. Na pewno znaczenie będzie miał wzrost cen ropy naftowej, która kosztuje na giełdzie prawie 70 dolarów za baryłkę. W okresie kryzysu cenowego kontrakt jamalski uzależniony od wartości ropy zwiększył atrakcyjność w porównaniu z cenami giełdowymi niezależnymi od baryłki. Obecnie, wraz ze wzrostem cen ropy, rośnie cena ustalona zgodnie z formułą zawartą w umowie PGNiG-Gazprom. Oznacza to, że kontrakty niezależne od ropy znów będą bardziej atrakcyjne, w tym te na dostawy LNG, jak indeksowana do giełdy europejskiej umowa PGNiG-Centrica. Czy pójdą za nią kolejne?
Jakóbik: Czemu drewno ciągnie do lasu, czyli LNG z Rosji w USA (ANALIZA)