Zdaniem prezydenta Turcji Recepta Tayyipa Erdogana, nowy gazociąg do jego kraju zaproponowany przez Rosjan w miejsce oficjalnie anulowanego South Stream, mógłby nazywać się Turkish Stream czyli po polsku Turecki Potok.
– Rura zostanie położona na dnie Morza Czarnego z Rosji, przez Turcję, do granicy z Grecją. Turcja i Europa będą mogłby pobrać za jej pomocą tyle gazu, ile będą potrzebowały. W ten sposób Turcja stanie się hubem energetycznym regionu – powiedział Turek.
– Zamiana Ukrainy na Turcję nie usuwa ryzyka tranzytowego dla Rosji – ocenia David Koranyi, ekspert Rady Atlantyckiej. – Nie będzie co prawda takich samych problemów ani bagażu jak w przypadku Ukrainy, ale nie jest to prawdziwe rozwiązanie problemu. Gdy tylko gaz z nowej rury dotrze do granic Unii Europejskiej, zostanie poddany tak mocno oprotestowanemu prawu antymonopolowemu – wskazuje ekspert. Rosjanie za główny powód rezygnacji z South Stream podali brak zgody Komisji Europejskiej na wyłączenie projektu spod tych obostrzeń, w skład których wchodzą zasady wolnego dostępu do przepustowości oraz rozdziału właścicielskiego, które wykluczają monopol Gazpromu.
Ten problem zdaje się dostrzegać premier Edrogan, który ocenił, że gaz z Azerbejdżanu nie dotrze jedynie do Turcji ale poprawi także bezpieczeństwo energetyczne Europy. Wskazywał, że przez Turcję 10 mld m3 ze złóż Szach Deniz ma trafić przez Gazociąg Transanatolijski (TANAP) do Gazociągu Transadriatyckiego (TAP) i dalej do klientów europejskich. Minister spraw zagranicznych Turcji Mevlut Cavusoglu podkreślił, że TANAP jest projektem priorytetowym. Podkreślił, że w sprawie Tureckiego Potoku zostało podpisane jedynie memorandum, które nie postponuje w żaden sposób TANAP. – Turcja pozostaje ostrożna wobec propozycji Władimira Putina, ponieważ może ona zwiększyć zależność kraju od rosyjskiego gazu – powiedział podczas spotkania klubu Bosphorus Energy.
Jego słowa potwierdza minister energetyki Taner Yildiz. – Możemy zrealizować ten projekt (Turecki Potok – przyp. red.) ale nie będzie on tranzytowy. Mamy propozycje uwzględniające budowę terminala LNG, na stole rozmów jest też budowa zintegrowanego kompleksu energetycznego – powiedział.
– Na swój sposób rezygnacja z South Stream jest sygnałem ostrzegawczym. Musimy działać na rzecz budowy wewnętrznego rynku energii w Unii Europejskiej poprzez budowę Korytarza Północ-Południe i poszukiwanie prawdziwej a nie pozornej dywersyfikacji – twierdzi Koranyi.
Zdaniem Agaty Łoskot-Strachoty z Ośrodka Studiów Wschodnich w tej sprawie w rzeczywistości nic nie jest przesądzone. – Realność konkretnych propozycji zależy w dużej mierze od tego jak sytuacja się rozwinie, jakie będą decyzje strony tureckiej, polityka państw UE i poszczególnych państw wreszcie sytuacja na rynku i tym podobne – mówi portalowi BiznesAlert.pl. – Wiele z tych czynników obecnie się zmienia. Nie wiadomo zresztą o jakich propozycjach konkretnie mówimy. Prezydent Putin zaproponował duzy gazociąg do Turcji a potem transport gazu na granicę z Grecją i stworzenie hubu, Turcy mówią dziś o możliwości utworzenia terminalu LNG. Tu duzo zależeć będzie od kosztów ale też jak wiemy decyzji politycznych. Ale nie wykluczałabym także powrotu do projektu South Stream w jakiejś zmienionej może ciut formie, szczególnie, a w sumie pod warunkiem jeśli tego typu potrzeby i głosy zaczną przeważać w UE.
– Na razie UE i państwa członkowskie szukają alternatyw. Nowią o większej integracji regionów Europy Środkowej i Bałkanów oraz alternatywnych projektach dywersyfikacyjnych, ma powstać grupa robocza w której, oprócz państw regionu będzie uczestniczyć takze KE, a której zadaniem będzie umożliwienie szybszej realizacji tych pomyslów.
– Odzywa i wzmacnia sie zainteresowanie realizacją projektu Północ-Południe (mówił o tym nawet ostatnio premier Węgier), powstają nowe projekty regionalne jak Eastring Eustreamu czy Vertcial Corridor rumunsko-bulgarsko-grecki. Ale oczywiscie pojawiaja sie tez glosy za powrotem do South Streamu – m.in Bułgaria zaczęła mówić o modyfikowanym projekcie połączonym z tworzeniem hubu w Warnie. Wszystko to jest póki co na wstępnym etapie, wiec trudno mówić co i jaką ma szanse na faktyczna realizację. Pokazuje to jednak wyraznie ze ogloszona przez Rosję rezygnacja z South Stream może być szansą dla regionu Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej na szybszą integrację i realizację mniejszych projektów dywersyfikacyjnych a dla UE na konkretne działania ułatwiające to, a więc i sprzyjające uwspólnotawianiu tak polityki jak i rynku.