Majewski: Aktualnie mamy do czynienia z manipulacją na rynku gazu

24 stycznia 2022, 06:45 Bezpieczeństwo

– Gaz jest drogi w całej Europie, przyczyn tego jest kilka. Po chłodnej zimie w ubiegłym roku nie udało się odbudować dostatecznego poziomu zapasów gazu w Europie, a to między innymi za sprawą ograniczenia podaży tego błękitnego paliwa przez głównego dostawcę do Unii Europejskiej czyli Gazprom. Aktualnie sytuacja z gazem wygląda tak, że nastąpiła manipulacja na rynku – powiedział prezes PGNiG Paweł Majewski na antenie RMF FM.

Prezes PGNiG Paweł Majewski na Forum Ciepła i Gazu. Fot. Wojciech Jakóbik
Prezes PGNiG Paweł Majewski na Forum Ciepła i Gazu. Fot. Wojciech Jakóbik

Aktualna sytuacja na rynku gazu

Prezes PGNiG wypowiedział się następująco na temat cen gazu w Europie. – Polska jest częścią europejskiego wspólnego rynku gazu. Ceny gazu na giełdach TGE w Warszawie, na giełdzie w Rotterdamie, w Berlinie są z grubsza bardzo zbliżone. Korelacje między nimi to jest 97-99 procent, plus premia za koszt transportu tego paliwa gazowego rurociągami. Oprócz tego, że mamy wspólne ustawodawstwo unijne, trzeci pakiet energetyczny, to mamy też fizyczne połączenia infrastruktury, sieć gazową, która tak naprawdę powoduje, że ceny paliwa gazowego w całej Europie są na bardzo zbliżonym poziomie – powiedział.

Paweł Majewski wspomniał, że gaz podrożał w pewnym momencie nawet o 1000 procent. – Surowiec podrożał o 500-700 procent, a nawet więcej. W grudniu rok do roku wzrost ceny gazu był na poziomie blisko 1000 procent – podkreślił.

Rząd w ostatnim czasie obniżył ceny gazu dla przedsiębiorstw – innych odbiorców niż taryfowych. Obniżka, jak zauważył prezes PGNiG, wynika z możliwości rynkowych. – 25 procent, o które rzeczywiście obniżono już cennik dla przedsiębiorstw, odbiorców innych niż odbiorcy taryfowi PGNiG Obrót Detaliczny – rząd obniżył  ceny dlatego, że pojawiła się taka możliwość rynkowa. Cena gazu w tej chwili na giełdach spada. Obniżki i aktualna sytuacja zależy od poziomu kontraktów – notowań na giełdzie. Jeżeli te ceny będą dalej spadać to spodziewam się, że ten cennik również będzie z jakimś opóźnieniem podążał notowaniami giełdowymi. Jeżeli cena będzie rosła to pewnie cennik będzie rósł. Cena po jakiej PGNiG kupuje gaz w kontraktach importowych nie przekłada się na ceny dla odbiorców. Cena dla odbiorców jest ceną rynkową – zaznaczył Majewski.

– Gaz dla odbiorców drożeje bo cena rynkowa jest coraz wyższa. Natomiast nasz wolumen gazu, który kupuje PGNiG do Polski w skali zapotrzebowania całej Europy na gaz nie jest tak duży żeby jego cena mogła wpływać na tą rynkową wartość, którą mamy w całej Europie. Dopóki jesteśmy w Unii Europejskiej, cena gazu będzie rynkowa wspólna dla całego wspólnego rynku – dodał prezes spółki.

– Cena w kontrakcie uzależniona od notowania ropy była normą na początku lat 90. Od tego wszystkie kraje odchodziły w latach dwutysięcznych – odpowiedział Majewski na pytanie o rozliczenie kontraktu jamalskiego.

– Kiedyś wydobycie gazu było powiązane z wydobyciem ropy, te rynki był bardzo skorelowane. Teraz mamy osobny rynek gazu i rzeczywiście jedyne rynkowe wyznaczniki dla ceny gazu to są notowania gazu – kontynuował prezes PGNiG.

– Aktualnie sytuacja z gazem wygląda tak, że nastąpiła manipulacja na rynku, ale długofalowo dalej podtrzymuję to co uważają wszyscy przedsiębiorcy handlujący gazem w całej Europie, że indeksowanie cen gazu długofalowo do cen gazu jest jedynym racjonalnym podejściem – skomentował zmiany kontrakcie jamalskim Paweł Majewski.

W zeszłym tygodniu Gazprom wezwał PGNiG do zmiany ceny na dostawy gazu. Prezes spółki skomentował wspomnianą sytuację następująco – to wezwanie na arbitraż Gazpromu to element zawarty w kontrakcie jamalskim. Zgodnie z umową co trzy lata pojawia się możliwość zmiany ceny, wezwania partnera-kontrahenta do zmiany ceny, również wezwania na arbitraż. Rosyjskie wezwanie na arbitraż to reakcja na nasze wezwanie do zmiany ceny z roku 2020. Stoimy na stanowisku, że żądanie Gazpromu w zakresie podwyższenia ceny jest w oczywisty sposób sprzeczny wobec naszego stanowiska, naszego żądania o obniżenie ceny i jest bezpodstawne. Jako PGNIG pokazaliśmy dosyć wyraźnie, że jesteśmy w stanie wygrywać z Gazpromem i to przed wszystkim sądami. Ten arbitraż to może być kwestia nawet kilku lat, także to nie będzie szybko – zaznaczył Majewski.

– Polska jest w stanie zaspokoić swoje potrzeby na gaz bez kontraktu jamalskiego. Polska ma kilka możliwości dywersyfikacji dostaw błękitnego paliwa, wskazać można m.in. gazoport w Świnoujściu, połączenie Polska-Litwa, Polska-Słowacja oraz niebawem zostanie uruchomiony gazociąg Baltic Pipe.  Zdaniem prezesa PGNiG dywersyfikacja nie będzie to łatwe ale jest to – Gazoportów w Europie zbyt wielu w nie ma. W ostatnim czasie Niemcy mają problemy z decyzją co do budowy kolejnego, ponieważ względy ekologiczne mogą przeważyć i będzie kłopot z lokalizacją kolejnego gazoportu. Bardzo mnie cieszy, że tej chwili rozbudowywany jest gazoport w Świnoujściu. Najprawdopodobniej za moment ruszy procedura uruchomienia wstępnego zainteresowania wobec budowy kolejnego pływającego terminala w zatoce gdańskiej – też do regazyfikacji. Jest również gazociąg z Litwą gdzie też mamy gazoport. To są te kierunki, z których my tak naprawdę LNG możemy sprowadzać. W ubiegłym roku podpisaliśmy kontrakt rozszerzający w istotny sposób wolumen LNG właśnie ze Stanów Zjednoczonych. Łącznie będziemy dysponowali portfelem w 2024 roku nawet 12 miliardów metrów sześciennych LNG po regazyfikacji tego  gazu. Idea dywersyfikacji opiera się na tym, żeby nie musieć kupować gazu z kierunku wschodniego. Aktualnie rozbudowywany jest gazoport w Świnoujściu. Terminal w zatoce gdańskiej najprawdopodobniej zostanie uruchomiony za 5 lat. Ważny elementem dywersyfikacji będzie gazociąg Baltic Pipe, czyli gazociąg z Norwegii, który umożliwi sprowadzenie nawet 10 miliardów metrów sześciennych gazu. PGNIG zarezerwował już większą część, po to kupujemy złoża na norweskim szelfie kontynentalnym. Po ostatniej wygranej rundzie mamy już 60 koncesji. Dochodzą również gazociągi Polska-Litwa i Polska-Słowacja oraz gazociągi z kierunku zachodniego, które maja możliwość rewersu technicznego na Jamale – coś co działo się na przykład w grudniu. Możliwości infrastrukturalne dostarczania gazu do Polski są naprawdę wystarczające. Oczywiście w perspektywie wielu lat, kiedy szacuje się, że te moce gazowe głównie w energetyce zawodowej będą rozbudowywane, tego gazu będzie potrzeba więcej. Są prognozy, które mówią o tym, że do 2030 roku zapotrzebowanie na gaz zwiększy się nawet o 10 miliardów metrów sześciennych – powiedział Majewski.

O zabezpieczaniu kontraktów prezes PGNiG wypowiedział się następująco. – Zabezpieczanie tych kontraktów czyli zawieranie transakcji zabezpieczających, o których mowa, jest normalną praktyką stosowaną przez wszystkich liczących się graczy na rynku. Firmy, które by tego nie zrobiły, już by zbankrutowały przy tych wzrostach cen gazu. Proszę mi wierzyć, że te transakcje zabezpieczające służą temu żeby utrzymać marżę na określonym poziomie niezależnie od wzrostów lub spadków cen surowca. PGNiG nie traci na transakcjach zabezpieczających na całej tej działalności tradingowej. Transakcje zabezpieczające, jak sama nazwa wskazuje, służą zabezpieczeniu wyniku na handlu gazem – powiedział.

– Klienci taryfowi płacą za ten sam gaz kilkukrotnie mniej niż koszt zakupu gazu. To powoduje konieczność wprowadzenia pewnych regulacji prawnych i to ma miejsce w tej chwili – chodzi o nowelizację prawa i wprowadzenie szczególnych rozwiązań związanych właśnie z kryzysem na rynku gazu. Zapisy ustawy mają umożliwić zrekompensowanie PGNIG Obrót Detaliczny tej różnicy pomiędzy rzeczywistym kosztem pozyskania gazu, a tym po ile spółka jest w stanie sprzedawać gaz odbiorcom. Taryfa dotyczy na razie gospodarstw domowych. Zgodnie z intencją ustawodawcy ma ona teraz dotyczyć także innych podmiotów wrażliwych – szpitali, szkół, hospicjów, domów opieki, ochotniczych straży pożarnych, takich podmiotów, które są instytucjami pożytku publicznego – wspomniał Majewski.

Prezes PGNiG wypowiedział się również na temat aktualnej sytuacji z przyłączeniami nowych odbiorców gazu. – Potencjalni odbiorcy nie powinni martwić się komunikatem o braku przyłączeń, gdyż w najbliższym czasie powinny zostać wznowione przyłączenia – spółka wobec naprawdę ogromnego bumu inwestycyjnego w Polsce od lat wyprzedza plany inwestycyjne. Coraz bardziej rozbudowuje i rozwija sieć. Są to wzrosty rok do roku, jest działalność w postępie geometrycznym. Polska Spółka Gazownictwa zrealizowała w ubiegłym roku plany na rok 2022 i 2023. Rozwój sieci dalej musi następować. Spółka ma obowiązek koncesyjny wynikający z koncesji rozwoju sieci, ponadto jest w trakcie pozyskiwania funduszy na kolejne inwestycje. Finanse będą pochodziły między innymi od nas. Przyłącza będą dalej realizowane. Program „Czyste Powietrze” oraz inne działania nie będą zawieszone na najbliższe lata, nie ma takiej możliwości. Przyłączanie nowych odbiorców to obowiązek koncesyjny wynikający z prawa i oni te środki pozyskają natomiast nastąpiło jakieś drobne nieporozumienie. Jest bardzo duże zainteresowanie przyłączeniem do sieci gazowej i to musi nas bardzo cieszyć – powiedział.

W ostatnim czasie prezes PKN Orlen wypowiedział się, że jednym z celów na 2022 rok jest połączenie się z PGNiG. – To nie jest tylko zainteresowanie pana prezesa Obajtka, to jest oczekiwanie rządu i naszego 70-procentowego akcjonariusza. Nie mam zamiaru kontestować woli akcjonariusza – kto ma akcje ten ma racje. Można wyobrazić sobie bardzo wiele korzyści płynących z takiej fuzji. Uważam, że pomysł jest dobry – zaznaczył Majewski.

Opracował Aleksander Tretyn 

Ekspert: Zamieszanie wokół Nord Stream 2 powinno skłonić Europę do odejścia od gazu