Maksymowicz: Ciernista droga europejskich pierwiastków ziem rzadkich

17 czerwca 2024, 07:20 Energetyka

– Najtrudniejszym problemem staje się brak przygotowanych do tego kadr. Żaden europejski uniwersytet nie kształci ich na  poziomie  umożliwiającym produkcję technologiczną. Skąd Chiny biorą specjalistów? Po pierwsze to wyprzedzają one kraje Unii Europejskiej pod tym względem przynajmniej o pół wieku. Po drugie swoje szlify naukowe i techniczne zdobywają oni na najlepszych uniwersytetach USA, które jako pierwsze na świecie opanowały ich produkcję – pisze Adam Maksymowicz, współpracownik BiznesAlert.pl.

  • Na konferencji prasowej firma prowadząca od trzech lat prace wiertnicze w Norwegii Rare Earth  (REN) zadeklarowała, że ​​może rozpocząć wydobycie w 2030 roku i pokryć 10 procent europejskiego ciągłego zapotrzebowania na metale ziem rzadkich przy inwestycji w fazie początkowej o wartości 10 miliardów koron (około 867 milionów euro). Jej  dyrektor generalny Alf Reistad, skomentował, że norweskie metale mogą mieć większe znaczenie dla Europy niż gaz importowany z Norwegii.
  • Powszechnie już znana technologia ich chemicznej ekstrakcji z zawierającej jej rudy, jest wielce skomplikowana i dostarczająca niezwykle szkodliwe odpady do stawów osadowych, które na dziesiątki kilometrów zatruwają powietrze. Jest to jeden z czynników decydujących o ich zakupie z Chin.
  • Z tych tylko sygnalizacyjnych informacji o problemach pozyskiwania REE na Zachodzie wynika, że odkrycia złóż, które wbrew tej nazwie wcale nie są takie rzadkie, są dopiero pierwszym etapem na drodze do ich pozyskiwania.

Od dwóch lat skandynawskim odkryciom złóż pierwiastków ziem rzadkich (REE) nadawany jest charakter medialnej sensacji mającej uniezależnić Unię Europejską od importu z Chin i Rosji. Jest to zrozumiałe w kontekście, braku dotąd jakichkolwiek tego rodzaju złóż nadających się do eksploatacji. Ten zachwyt jest tym bardziej uzasadniony, że odkryto je na powierzchni i mogą być one wybierane tanią metodą odkrywkową. To dobra wiadomość dla UE, choć do praktycznego jej wykorzystania wiedzie droga przez mękę, którą przechodzą wszystkie kraje podejmujące się ich produkcji. Pierwsze ich odkrycie miało miejsce na początku minionego roku w Szwecji. Było to wtedy największe tego rodzaju złoże w Europie o zasobach około miliona ton REE. Związana z tym euforia szybko została zgaszona wobec protestów ekologicznych. W pierwszych dniach czerwca tego roku, świat obiegła podobna wiadomość o wielokrotnie większych odkryciach w Norwegii. Tu zasoby tych pierwiastków ocenia się tu na około 8,7 miliona ton. Liczbowo są one znaczące, przy ich imporcie rocznym Unii Europejskiej wynoszącym około 18 tysięcy ton (w 2022 roku).

Od zasobów do wydobycia

Na konferencji prasowej firma prowadząca od trzech lat prace wiertnicze w Norwegii Rare Earth (REN) zadeklarowała, że ​​może rozpocząć wydobycie w 2030 roku i pokryć 10 procent europejskiego ciągłego zapotrzebowania na metale ziem rzadkich przy inwestycji w fazie początkowej o wartości 10 miliardów koron (około 867 milionów euro). Jej  dyrektor generalny Alf Reistad, skomentował, że norweskie metale mogą mieć większe znaczenie dla Europy niż gaz importowany z Norwegii. Plan ten ma realne szanse na jego realizację, ponieważ Norwegia nie należy do Unii Europejskiej i nie obowiązują w tym kraju tak rygorystyczne wymagania środowiskowe. Zapomina się jednak, że pierwiastki ziem rzadkich nie odzyskuje się mechanicznie z występującej w złożu ich rudy. Jej wydobycie nie gwarantuje odzysku tych pierwiastków. To zaledwie wstępny etap zmierzający do tego celu. Dzieje się tak mimo opanowania metod ich laboratoryjnej ekstrakcji. Jednak przemysłowe i laboratoryjne ich odzyskiwanie to całkiem dwie różne technologie. Znane zabiegi o wielokrotnie większe ich zasoby w Wietnamie, czy w Brazylii podejmowane były przez Stany Zjednoczone, które pierwsze na świecie opanowały ten proces, na razie ze skutkiem bardziej informacyjnym niż biznesowym.

Odzyskiwanie REE

Powszechnie już znana technologia ich chemicznej ekstrakcji z zawierającej jej rudy, jest wielce skomplikowana i dostarczająca niezwykle szkodliwe odpady do stawów osadowych, które na dziesiątki kilometrów zatruwają powietrze. Jest to jeden z czynników decydujących o ich zakupie z Chin. Na dodatek odzyskiwanie REE w Państwie Środka jest najtańsze, co dodatkowo uzasadnia ten import. Z najnowszych doniesień wynika, że Chiny opanowały nową technologię elektronicznej rafinacji, która od strony szczegółów stanowi tajemnice. Technologiczne opanowanie ich produkcji jest trudne, ale nie niemożliwe. Podobne informacje napływają również z USA.

Brak kadry

Najtrudniejszym problemem staje się brak przygotowanych do tego kadr. Żaden europejski uniwersytet nie kształci ich na  poziomie  umożliwiającym produkcję technologiczną. Skąd Chiny biorą specjalistów? Po pierwsze to wyprzedzają one kraje Unii Europejskiej pod tym względem przynajmniej o pół wieku. Po drugie swoje szlify naukowe i techniczne zdobywają oni na najlepszych uniwersytetach USA, które jako pierwsze na świecie opanowały ich produkcję dla potrzeb lotu człowieka na Księżyc (20.07.1969 roku). Przez ostatnie 20 lat Stany Zjednoczone wydobywały około 50 procent  ich światowej produkcji, zanim zostały wyprzedzone przez Chiny. Oczywiście studia w USA nie są za darmo. Przy średnich stawkach około 30 tysięcy dolarów za semestr, nie każdy może sobie na to pozwolić. Chiny prawdopodobnie w znacznej części finansują te studia, co pozwala im na  zachowanie prymatu w tej dziedzinie. Po latach współpracy naukowej z USA dysponują również własnymi instytucjami naukowymi przygotowującymi kadry dla tego przemysłu. W Unii nikt się nie martwi brakiem profesjonalnej kadry, bo wydaje się, że wystarczą wysokie stawki wynagrodzenia, aby specjaliści sami starali się o zatrudnienie. To może być zawodna metoda, bo w coraz bardziej podzielonym świecie nie zawsze pieniądze są czynnikiem decydującym.

Amerykańska lekcja REE

Siedemnaście REE z reguły rozpatruje się jako jednolite elementy występujące pod wspólną nazwą. Tymczasem dzielą się one na dwie przynajmniej podstawowe grupy, łatwiej uzyskiwane lekkie i te cenniejsze ciężkie.  Stany Zjednoczone wydobywają je w kopalni Mountain Pass firmy MP Materials w Kalifornii, są to  głównie lekkie pierwiastki ziem rzadkich, takie jak neodym i prazeodym stosowane w magnesach trwałych. Tymczasem Chiny (wraz z Birmą) kontrolują 100 procent światowej produkcji ciężkich pierwiastków ziem rzadkich, takich jak dysproz i terb, które są rzadsze  i często uważane za ważniejsze niż lekkie odmiany, biorąc pod uwagę ich zaawansowane zastosowania,  takie jak kryształy laserowe. Dzięki swojej dominacji w produkcji pierwiastków ziem rzadkich Chiny mogą wpływać na światowe zapasy, ograniczając ich podaż (co może powodować niedobory) lub  zwiększać podaż (co obniża ceny na świecie i może wyprzeć konkurencję). Na dodatek koncentrat REE produkowany w Mountain Pass sprzedawany jest do rafinerii w Chinach i stamtąd już w formie magnesów wraca do USA. W efekcie mimo od lat podejmowanych zabiegów uniezależnienia się od importu REE Stany Zjednoczone w swojej produkcji opierają się  prawie wyłącznie  na imporcie zagranicznym. Z tym, że ponad 70 procent  tego importu pochodzi z Chin. Ten stan rzeczy oznacza, że ​​Chiny mogą dowolnie zmieniać dostawy pierwiastków ziem rzadkich, aby podważyć dobrobyt gospodarczy USA i bezpieczeństwo narodowe.

Nauka dla Unii Europejskiej

Z tych tylko sygnalizacyjnych informacji o problemach pozyskiwania REE na Zachodzie wynika, że odkrycia złóż, które wbrew tej nazwie wcale nie są takie rzadkie, są dopiero pierwszym etapem na drodze do ich pozyskiwania. Informacje o istnieniu podobnych złóż REE napływają z całego świata. Z powodów wyżej wymienionych nadal nie zmienia to chińskiej dominacji. Jeżeli tylko na tym się pozostanie, to  w rzeczywistości mimo tych sukcesów górniczych w poszukiwaniu złóż pierwiastków ziem rzadkich nic się nie zmieni na świecie w wytwarzaniu, produkcji i w handlu.

Maksymowicz: Zachód i jego projekt przełamania chińskiej dominacji surowcowej