Najważniejsze informacje dla biznesu

Maksymowicz: Nowa polityka surowcowa w starym wydaniu

Cicho i bez komentarzy krajowe media podały informację, że pierwszego marca 2022 roku Rada Ministrów zatwierdziła uchwałę w sprawie przyjęcia „Polityki Surowcowej Państwa” (PSP). O wydarzeniu tym krótki komunikat opublikowały zainteresowane redakcje. Przy bliższym przyjrzeniu się dokument ten można uznać za dobry. Przede wszystkim dlatego, że sformułowano tam zadania do wykonania. Po półtora miesiąca od tej decyzji nic się jednak nie dzieje w tej materii – pisze Adam Maksymowicz, współpracownik BiznesAlert.pl.

Od strony formalnej można zapytać; co niby ma się dziać, kiedy dokument jest już sporządzony? Teraz, co najwyżej trzeba celebrować jego ukazanie się, debatować o rozwinięciu zapisanych tam pozycji, ewentualnie wdrażać jego zapisy w życie. Ponieważ wszystko to jest trudne i wymaga czasu, dlatego na razie, przynajmniej pozornie nic się nie dzieje. Ponieważ jest, jak jest zachodzi uzasadnione podejrzenie, że dokument ten był sam dla sobie celem. Czyli inaczej, nie chodziło o rzeczywiste uaktywnienie polityki surowcowej państwa, lecz tylko o stworzenie dokumentu mówiącego o tej polityce. Zastój w realizacji zapisanych tam postulatów, wskazuje na to, że podejrzenie to jest wielce uzasadnione.

Atrapa polityka surowcowej państwa?

Na pewno polityk surowcowa państwa nie jest ona tylko dokumentem. Ten zaś ma ją tylko w jakiś sposób porządkować, ale nigdy nie zastępować. Polityka to konkretne działanie oparte na priorytetach rozwojowych państwa. Zapisanie tych priorytetów nie zastępuje braku tejże polityki w rzeczywistości. Co jeszcze ważniejsze, że skuteczną, rozwojową i wielce dochodową politykę surowcową można prowadzić bez tego rodzaju dokumentu. Jak to możliwe? Ano tak, że po pierwsze trzeba się na niej znać, a po drugie trzeba wprowadzać ją w życie, choćby na początek małymi krokami. Jak mówi przysłowie, nawet w podróż dookoła świata trzeba zrobić pierwszy krok. Omawiany dokument „PSP” nie jest nim. Precyzyjniej mówi o tym, ale tego nie czyni. Po prostu, żaden biurokratyczny dokument nie zastąpi prawdziwej polityki rozwoju wydobycia krajowych surowców. Dokument jest, ale związanych z nim działań nadal nie ma. Dlatego uwagi kierowane pod jego adresem, jako biurokratycznej atrapy tejże polityki, jest mało czymś mało interesującym, aby poświęcać mu więcej uwagi.

Martwa polityka surowcowa

Warto zapytać, czy każda działalność gospodarcza musi nosić znamię polityki? Powszechna odpowiedź jest pozytywna, ale czy uzasadniona? Otóż wydaje się, że nie ma takiego uzasadnienia, aby to czynić. Wydaje się, że chodzi tu tylko o słowa. Owszem, ale należy je dobierać stosownie do rangi i znaczenia tej działalności. Otóż, surowce mogą obejść się bez polityki. Za to nie mogą one zrezygnować z działań gospodarczych, poszukiwawczych, edukacyjnych, eksploatacyjnych i to w skali zarówno krajowej jak i globalnej. Tego wszystkiego właśnie brakuje. Nie należy górnolotnymi terminami polityki surowcowej nadawać jej większego znaczenia, aniżeli posiada je gospodarka surowcami. Składa się na nią przede wszystkim edukacja, potem poszukiwania i odkrycia, a następnie: kopalnie, odkrywki, sztolnie, szyby, przynoszące odpowiednio skalkulowane dochody. Pisząc o polityce surowcowej państwa zapomina się o podstawowej dziedzinie jaka jest gospodarka surowcami, bez której owa polityka jest martwa. Tak się składa, że na żadnym polskim uniwersytecie, czy innej wyższej uczelni specjalność ta nie jest wykładana. Trudno zatem powiedzieć, aby mogła być ona kompetentnie realizowana.

Odpowiedzialność polityczna i merytoryczna

Z samej istoty rzeczy wiadomo, że politykę piszą politycy. Nie mam nic przeciwko politykom, ale z natury rzeczy nie są oni fachowcami od gospodarki surowcowej. Potwierdzeniem tej tezy jest fakt, że za zaakceptowane przez nich zapisy ponoszą oni nie merytoryczną odpowiedzialność, ale polityczną. Ta ostania dotyczy co najwyżej dymisji. Od strony merytorycznej nikt nie jest podpisany. Wygląda na to że autorem jest Główny Geolog Kraju, który jako wiceminister też jest politykiem. Czyli od strony merytorycznej za treść tego dokumentu też nikt nie jest odpowiedzialny. Czy musi być odpowiedzialny? Owszem, wszak chodzi o miliardy złotych, a przy innych okolicznościach, to za każdą złotówkę trzeba się podpisać imieniem i nazwiskiem. Tak jest to przyjęte w innych zagranicznych tego rodzaju dokumentach. Od strony merytorycznej prezentuje go zespół najwyższej klasy fachowców, którzy nie ukrywają swojej tożsamości. Dopiero potem ich kompetencje potwierdza np. prezydent swoim podpisem biorąc za nich odpowiedzialność polityczną. Tego w polskiej polityce surowcowej brakuje, co jest jej słabą stroną. Brak tych personaliów z dokumentu tego czyni twór na wpół anonimowy, za który w wyniku jego porażki, praktycznie nikt nie odpowiada. Już ta kwestia powoduje, że sporządzanie na piśmie celów tejże polityki, jest co najmniej wątpliwe.

To gra pozorów

Polega ona na tym, że przynajmniej przez kilka lat nic się w tej sprawie nie czyni, bo formułujemy w tym czasie odpowiednie zapisy. Te po ich politycznej akceptacji chowane są do szuflady, wszak mamy już politykę i nic więcej nam już nie potrzeba. Trzeba mieć nadzieje, że tym razem może być inaczej, choć wszystko wskazuje na to, że zostanie po staremu. Nadal będziemy rozprawiać o polityce surowcowej.

Wszak przyjęte jest w naszej kulturze, że polityka sprowadza się do dyskusji, debaty, a ten ma w niej rację, kto ma wyższe stanowisko służbowe, państwowe, formalne i medialne. Reszta może wypowiadać wszystko, co myśli na ten temat, ale nie ma to żadnego znaczenia dla podejmowanych decyzji. Prawo Parkinsona To jak prawo ciążenia. Zawsze i wszędzie aktualne. Mówi ono o tym, że najwięcej pracy administracja stwarza sama sobie. Tworzy dokumenty sama dla siebie. Im bardziej administracja zajmuje się jakimś problemem tym gorzej z jego znaczeniem, pozycją i z realizacją. Ta ostania w ogóle nie jest potrzebna, a administracja zwalcza wszelkie pomysły wprowadzenia w życie sensownych idei, bo może okazać się, że jest w tej skali niepotrzebna. Po ponad dziesięciu latach dyskusji o polityce surowcowej państwa pogląd ten wydaje się być coraz bardziej uzasadniony. Utarło się nawet przysłowie dotyczące tego rodzaju postępowania, które mówi, że króliczka trzeba gonić, a nie złapać.

Polska jest samowystarczalna. Azoty uspokajają wobec widma kryzysu spożywczego

Cicho i bez komentarzy krajowe media podały informację, że pierwszego marca 2022 roku Rada Ministrów zatwierdziła uchwałę w sprawie przyjęcia „Polityki Surowcowej Państwa” (PSP). O wydarzeniu tym krótki komunikat opublikowały zainteresowane redakcje. Przy bliższym przyjrzeniu się dokument ten można uznać za dobry. Przede wszystkim dlatego, że sformułowano tam zadania do wykonania. Po półtora miesiąca od tej decyzji nic się jednak nie dzieje w tej materii – pisze Adam Maksymowicz, współpracownik BiznesAlert.pl.

Od strony formalnej można zapytać; co niby ma się dziać, kiedy dokument jest już sporządzony? Teraz, co najwyżej trzeba celebrować jego ukazanie się, debatować o rozwinięciu zapisanych tam pozycji, ewentualnie wdrażać jego zapisy w życie. Ponieważ wszystko to jest trudne i wymaga czasu, dlatego na razie, przynajmniej pozornie nic się nie dzieje. Ponieważ jest, jak jest zachodzi uzasadnione podejrzenie, że dokument ten był sam dla sobie celem. Czyli inaczej, nie chodziło o rzeczywiste uaktywnienie polityki surowcowej państwa, lecz tylko o stworzenie dokumentu mówiącego o tej polityce. Zastój w realizacji zapisanych tam postulatów, wskazuje na to, że podejrzenie to jest wielce uzasadnione.

Atrapa polityka surowcowej państwa?

Na pewno polityk surowcowa państwa nie jest ona tylko dokumentem. Ten zaś ma ją tylko w jakiś sposób porządkować, ale nigdy nie zastępować. Polityka to konkretne działanie oparte na priorytetach rozwojowych państwa. Zapisanie tych priorytetów nie zastępuje braku tejże polityki w rzeczywistości. Co jeszcze ważniejsze, że skuteczną, rozwojową i wielce dochodową politykę surowcową można prowadzić bez tego rodzaju dokumentu. Jak to możliwe? Ano tak, że po pierwsze trzeba się na niej znać, a po drugie trzeba wprowadzać ją w życie, choćby na początek małymi krokami. Jak mówi przysłowie, nawet w podróż dookoła świata trzeba zrobić pierwszy krok. Omawiany dokument „PSP” nie jest nim. Precyzyjniej mówi o tym, ale tego nie czyni. Po prostu, żaden biurokratyczny dokument nie zastąpi prawdziwej polityki rozwoju wydobycia krajowych surowców. Dokument jest, ale związanych z nim działań nadal nie ma. Dlatego uwagi kierowane pod jego adresem, jako biurokratycznej atrapy tejże polityki, jest mało czymś mało interesującym, aby poświęcać mu więcej uwagi.

Martwa polityka surowcowa

Warto zapytać, czy każda działalność gospodarcza musi nosić znamię polityki? Powszechna odpowiedź jest pozytywna, ale czy uzasadniona? Otóż wydaje się, że nie ma takiego uzasadnienia, aby to czynić. Wydaje się, że chodzi tu tylko o słowa. Owszem, ale należy je dobierać stosownie do rangi i znaczenia tej działalności. Otóż, surowce mogą obejść się bez polityki. Za to nie mogą one zrezygnować z działań gospodarczych, poszukiwawczych, edukacyjnych, eksploatacyjnych i to w skali zarówno krajowej jak i globalnej. Tego wszystkiego właśnie brakuje. Nie należy górnolotnymi terminami polityki surowcowej nadawać jej większego znaczenia, aniżeli posiada je gospodarka surowcami. Składa się na nią przede wszystkim edukacja, potem poszukiwania i odkrycia, a następnie: kopalnie, odkrywki, sztolnie, szyby, przynoszące odpowiednio skalkulowane dochody. Pisząc o polityce surowcowej państwa zapomina się o podstawowej dziedzinie jaka jest gospodarka surowcami, bez której owa polityka jest martwa. Tak się składa, że na żadnym polskim uniwersytecie, czy innej wyższej uczelni specjalność ta nie jest wykładana. Trudno zatem powiedzieć, aby mogła być ona kompetentnie realizowana.

Odpowiedzialność polityczna i merytoryczna

Z samej istoty rzeczy wiadomo, że politykę piszą politycy. Nie mam nic przeciwko politykom, ale z natury rzeczy nie są oni fachowcami od gospodarki surowcowej. Potwierdzeniem tej tezy jest fakt, że za zaakceptowane przez nich zapisy ponoszą oni nie merytoryczną odpowiedzialność, ale polityczną. Ta ostania dotyczy co najwyżej dymisji. Od strony merytorycznej nikt nie jest podpisany. Wygląda na to że autorem jest Główny Geolog Kraju, który jako wiceminister też jest politykiem. Czyli od strony merytorycznej za treść tego dokumentu też nikt nie jest odpowiedzialny. Czy musi być odpowiedzialny? Owszem, wszak chodzi o miliardy złotych, a przy innych okolicznościach, to za każdą złotówkę trzeba się podpisać imieniem i nazwiskiem. Tak jest to przyjęte w innych zagranicznych tego rodzaju dokumentach. Od strony merytorycznej prezentuje go zespół najwyższej klasy fachowców, którzy nie ukrywają swojej tożsamości. Dopiero potem ich kompetencje potwierdza np. prezydent swoim podpisem biorąc za nich odpowiedzialność polityczną. Tego w polskiej polityce surowcowej brakuje, co jest jej słabą stroną. Brak tych personaliów z dokumentu tego czyni twór na wpół anonimowy, za który w wyniku jego porażki, praktycznie nikt nie odpowiada. Już ta kwestia powoduje, że sporządzanie na piśmie celów tejże polityki, jest co najmniej wątpliwe.

To gra pozorów

Polega ona na tym, że przynajmniej przez kilka lat nic się w tej sprawie nie czyni, bo formułujemy w tym czasie odpowiednie zapisy. Te po ich politycznej akceptacji chowane są do szuflady, wszak mamy już politykę i nic więcej nam już nie potrzeba. Trzeba mieć nadzieje, że tym razem może być inaczej, choć wszystko wskazuje na to, że zostanie po staremu. Nadal będziemy rozprawiać o polityce surowcowej.

Wszak przyjęte jest w naszej kulturze, że polityka sprowadza się do dyskusji, debaty, a ten ma w niej rację, kto ma wyższe stanowisko służbowe, państwowe, formalne i medialne. Reszta może wypowiadać wszystko, co myśli na ten temat, ale nie ma to żadnego znaczenia dla podejmowanych decyzji. Prawo Parkinsona To jak prawo ciążenia. Zawsze i wszędzie aktualne. Mówi ono o tym, że najwięcej pracy administracja stwarza sama sobie. Tworzy dokumenty sama dla siebie. Im bardziej administracja zajmuje się jakimś problemem tym gorzej z jego znaczeniem, pozycją i z realizacją. Ta ostania w ogóle nie jest potrzebna, a administracja zwalcza wszelkie pomysły wprowadzenia w życie sensownych idei, bo może okazać się, że jest w tej skali niepotrzebna. Po ponad dziesięciu latach dyskusji o polityce surowcowej państwa pogląd ten wydaje się być coraz bardziej uzasadniony. Utarło się nawet przysłowie dotyczące tego rodzaju postępowania, które mówi, że króliczka trzeba gonić, a nie złapać.

Polska jest samowystarczalna. Azoty uspokajają wobec widma kryzysu spożywczego

Najnowsze artykuły