Maksymowicz: Polskie górnictwo węglowe stało się instrumentem politycznym

12 stycznia 2023, 07:25 Energetyka

Górnictwo węglowe w Polsce stało się instrumentem politycznym, gdzie począwszy od właściwego ministra najważniejsze jego stanowiska pełnią ludzie z nadania partyjnego. Ci zaś obejmując swoje funkcje na ogół kopalnie widzą pierwszy raz w życiu. Jest to dla nich samograj finansowy, będący nagrodą za zasługi polityczne w wyborach i innych rozgrywkach o władzę na najwyższych szczeblach państwa – pisze Adam Maksymowicz, współpracownik BiznesAlert.pl.

Źródło: flickr

Górnictwo węglowe, czyli pieniądze, albo strajk

Polskie górnictwo węglowe jest światowym ewenementem. Przede wszystkim dlatego, że pośrednio należy do państwa i jest ręcznie zarządzane przez odpowiedniego ministra. Tego nie ma nigdzie na świecie, przynajmniej w krajach demokratycznych, ale także w autorytarnej Rosji nie należy ono do państwa. Jakimś odniesieniem mogą być Chiny, ale tam czterotysięczna tradycja kulturalna sprawia, że nie ma żadnej w tym różnicy. Jakiekolwiek zaniedbania są tam natychmiast karalne, nie naganą wpisaną do akt, ale długoletnim więzieniem i to niezależnie od posiadanego stanowiska.

Instrument polityczny

Tymczasem u nas górnictwo węglowe stało się instrumentem politycznym, gdzie począwszy od właściwego ministra najważniejsze jego stanowiska pełnią ludzie z nadania partyjnego. Ci zaś obejmując swoje funkcje na ogół kopalnie widzą pierwszy raz w życiu. Jest to dla nich samograj finansowy, będący nagrodą za zasługi polityczne w wyborach i innych rozgrywkach o władzę na najwyższych szczeblach państwa.

Katastrofa ekonomiczna

Dlatego decyzje jakie podejmują w sprawie tego sektora na ogół nie mają nic wspólnego z ekonomią. Skutki tej polityki surowcowej państwa w stosunku do górnictwa węglowego są katastrofalne. Na 75 tysięcy zatrudnionych w tym sektorze, jak dobrze pójdzie to wydobycie osiągnie wielkość ok. 50 milionów ton. W ten sposób mieścimy się w najniższych kategoriach efektywności na świecie. Średnia wydajność ok. 700 ton na jednego górnika w ciągu roku, jest wyższa tylko od podobnego górnictwa w Korei Północnej, gdzie węgiel nadal wydobywa się kilofem i łopatami. Politycy, którzy rządzą tym górnictwem, wcale się tym nie martwią, bo jeżeli zostaną odwołani to dostaną podobne stanowiska, gdzie indziej. Wszyscy o tym wiedzą.

Trzymać się z daleka

Nikt nie protestuje z wielu powodów. Po pierwsze jest to niebezpieczne, gdyż politycy mają możliwości pozbywania się krytyków, poprzez restrykcje zatrudnienia, które w niegroźnych wypadkach kończą się na stanowiskach odpowiedzialnych za „temperowanie ołówków”. Na bardziej zawziętych i upartych jest prawo karne, bo nikt nie jest bez grzechu. Po kilku latach więzienia mogą być nawet uniewinnieni, ale wychodzą z niego jako wrak człowieka, co jest dla wszystkich wystarczającym ostrzeżeniem, aby od krytykantów trzymać się z daleka.

Związkowo–polityczny teatr górniczy

Związkowa kadra w górniczych firmach doskonale w tym wszystkim się orientuje. Wie, że protestować przeciwko temu systemowi nie ma sensu, bo indywidualnie może się to źle skończyć, a wtedy nikt nawet palcem nie kiwnie w obronie takiego śmiałka Najniższa wydajność polskiego górnictwa nikomu nie przeszkadza. To nie jest ich sprawa. Ich problem, to aby jak najwięcej wydusić od zastraszonego strajkiem swojego politycznego patrona. Wiadomo, szczególnie przed wyborami, że górniczy strajk nie przyniesie dodatkowych głosów radzącej partii, a może ją nawet pogrzebać. Dlatego politycy w mediach stawiają twardy opór. Nic nie damy, z czego górnicy się śmieją. Po to, aby dać politykom szansę wyjścia z twarzą z tej potyczki wysuwają niebotyczne żądania, na przykład 25 procent podwyżki płac, wiedząc dobrze, że po „zażartych i nocnych negocjacjach” dostaną, to co im się należy, czyli 20 procent. Wszyscy są zadowoleni i aktorzy tego górniczo – politycznego spektaklu idą spokojnie spać. Rządząca partia ma wygrane wybory, a górnicy mają swoje pieniądze. W ten sposób polityczny wilk jest syty i związkowa owca jest cała.

Pieniądze tylko dla górników

Wiele innych zawodów podnosi problem, że równie ciężko pracują z dużo wyższą wydajnością, aniżeli górnictwo, a z nimi nikt tak się nie liczy. Odpowiedź na to jest taka, że górnicze związki zawodowe, są doskonale zorganizowane, a na ziemiach polskich ich tradycja sięga już tysiąca lat. Spory z władzami państwowymi ciągną się nieustannie przez całe milenium. Opisano je również w literaturze pięknej. W pierwszych latach państwa polskiego jego władcy sprowadzali Walonów, którzy znali się na tym. Ci zaś, aby przystąpić dla korzystnych dla władcy prac, musieli uzyskać przywileje i tak zostało to po dzień dzisiejszy. Nie oznacza to jednak wcale, że przy ich zachowaniu nie da się osiągnąć znacznie lepszych rezultatów. Przykładowo są one 100 razy wyższe w USA i 4-5 razy większe w Rosji, gdzie górnictwo to jest zarówno podziemne, jak i odkrywkowe, Podziemne górnictwo Wielkiej Brytanii ma wydajność tylko 10 razy wyższą, przy tych samych przywilejach i tradycjach górniczych. Jednak w żadnym z tych państw nie jest ono zarządzane przez polityków.

Ponad milion ton węgla trafił już do gmin i nie powinno go zabraknąć