– Europejskie koncerny są bardzo zainteresowane współpracą z krajowym przemysłem w obszarze dostaw wojskowych. To podwójna korzyść – armia zyska najwyższej klasy sprzęt, a na współpracy zyskają polscy kooperanci – pisze w komentarzu na łamach „Pulsu Biznesu” Mariusz Marczewski, dyrektor ds. klientów kluczowych w Thales Polska.
Marczewski zapewnia, że polskie siły zbrojne nie powinny bać się śmiałych projektów. Jak podkreśla, to, co kilka lat temu było dopiero przyszłością, dziś staje się niezbędne.
– Przykładem mogą być bezzałogowe statki latające. Służą nie tylko celom militarnym, mogą być wykorzystywane np. przez służby graniczne – wszak wschodnia granica Polski to również granica UE i strefy Schengen.
W ocenie dyrektora, deklaracja Ministerstwa Obrony Narodowej o zainteresowaniu dronami została z nadzieją powitana przez europejskie koncerny.
– Wypada tylko wyrazić nadzieję, że resort ogłosi przetarg jak najszybciej… – konkluduje Marczewski.