Materniak: Akt drugi inwazji Rosji na Ukrainę nie będzie ostatni

21 kwietnia 2022, 07:30 Bezpieczeństwo

24 lutego 2022 roku rozpoczął się kolejny, niezwykle intensywny etap, trwającej od lutego 2014 roku wojny rosyjsko-ukraińskiej. Obecnie prawdopodobnie mamy do czynienia z początkiem drugiej fazy tego dramatu, a niestety wiele wskazuje na to, że do zakończenia jest nadal bardzo daleko – pisze dr Dariusz Materniak, współpracownik BiznesAlert.pl.

Zniszczone i porzucone czołgi T80BW pod Charkowem. Fot. Twitter.
Zniszczone i porzucone czołgi T80BW pod Charkowem. Fot. Twitter.

Akt pierwszy: rosyjska klęska

Rosyjskie uderzenie, realizowane na bardzo szerokim froncie: wzdłuż północnej, wschodniej i południowej granicy Ukrainy miało w założeniu przynieść szybki i bezproblemowy sukces. Jego celem było szybkie opanowanie kluczowych miast, włącznie z Kijowem – w ciągu nie więcej niż 3-7 dni. Kolejnym etapem miała być zmiana władzy w stolicy Ukrainy na prorosyjską i spacyfikowanie ewentualnych nastrojów niezadowolenia z takiego, a nie innego obrotu spraw. Posłużyć temu miały zawczasu przygotowane listy osób do wyeliminowania (czyt. fizycznej likwidacji), obejmujące przedstawicieli elit politycznych i intelektualnych Ukrainy.

Powyższe plany opierały się na co najmniej dwóch głównych założeniach: po pierwsze uznano, że ukraińska armia zostanie szybko i skutecznie rozbita i/lub nie będzie miała woli podjęcia walki. Po drugie – Rosjanie założyli, że ukraińskie społeczeństwo niemal w całości będzie prezentowało jeśli nie prorosyjską, to przynajmniej bierną postawę wobec rosyjskich działań. Jak się szybko okazało, założenia te okazały się totalnie błędne – zaś dyskusja nad tym dlaczego to odrębna kwestia. Tak czy inaczej jednak, po pierwszych 2-3 tygodniach walk stało się jasne, także dla Rosjan (zdaje się, że dla nich samych najpóźniej ze wszystkich), że ich plany szybkiego zwycięstwa w rozpoczętym przez nich konflikcie są całkowicie nierealne, a sam charakter „operacji specjalnej” zaczyna coraz bardzie przypominać wojnę w Afganistanie, nie tylko pod względem determinacji obrońców, ale także strat ponoszonych przez rosyjską armię. Przeciwnik okazał się być bardzo dobrze przygotowany, zmotywowany i zdeterminowany, a co więcej posiadający lepiej opanowane umiejętności koordynacji działań i dowodzenia na każdym szczeblu.

Efektem powyższej konstatacji była decyzja strony rosyjskiej o wycofaniu swoich sił z całego północnego odcinka umownego frontu: od zachodnich przedmieść Kijowa poprzez wschodnie podejścia do ukraińskiej stolicy, a dalej także Czernichów i Sumy. Tym samym, rosyjskie plany zajęcia tych regionów i ustanowienia w nich własnych porządków poniosły całkowitą klęskę. Wycofanie się jednostek rosyjskich z tych obszarów, poza zniszczeniami, ujawniło także niespotykaną od dawna skalę rosyjskich zbrodni na ludności cywilnej: w samym tylko obwodzie kijowskim, głównie w miejscowościach Bucza, Irpień i Borodianka, po wycofaniu się sił rosyjskich ujawniono ok. 1100 ofiar cywilnych (stan według źródeł ukraińskich na 18 kwietnia 2022r.).

Bez przerwy

Rzecz jasna rosyjskie wycofanie się z okolic Kijowa, Czernihowa czy Sum nie oznaczało całkowitego wstrzymania działań zbrojnych: ich intensywność nie zmalała, a nawet wzrosła w obwodach charkowskim, donieckim i ługańskim. Walki toczone wzdłuż tzw. linii rozgraniczenia – rozdzielającej począwszy od przełomu 2014 i 2015 roku tereny pozostające pod kontrolą władz w Kijowie oraz terytoria tzw. Republik Ludowych, Donieckiej i Ługańskiej – trwały nieprzerwanie od 24 lutego 2022 roku i charakteryzowały się wysoką intensywnością oraz znacznymi stratami po obu stronach. Pomimo mobilizacji znacznych sił, zarówno obu tzw. republik jak i wspierających ich sił rosyjskich i grup najemników (prawdopodobnie także Grupy „Wagnera”) czy „kadyrowców”, stronie rosyjskiej nie udało się w tym regionie uzyskać większych sukcesów, jeśli nie liczyć skutecznego oblężenia Mariupola (choć to raczej zasługa sił, które realizowały natarcie z Krymu) i opanowania słabo zaludnionych terenów północnej części obwodu ługańskiego.

Szczególnie istotnym punktem dla rosyjskich działań ofensywnych okazało się być położone w obwodzie charkowskim miasto Izjum. Zostało ono zdobyte po trwających ponad trzy tygodnie ciężkich walkach. Jego znaczenie jest o tyle istotne, że teoretycznie pozwala na wyprowadzenie uderzenia w kierunku południowym, w stronę Słowiańska, co w połączeniu z analogicznymi działaniami ofensywnymi na południu np. z kierunku Gorłówki, mogłoby doprowadzić do okrążenia całego obszaru Donbasu, jaki pozostaje aktualnie pod kontrolą sił ukraińskich.

Świadomość związanego z tym ryzyka jest obecna także po stronie ukraińskiej: wobec tego, już po koniec marca podjęto działania na rzecz wzmocnienia zgrupowania sił ukraińskich walczących w Donbasie. Na miejsce przerzucono siły odwodowe, pozostające w dyspozycji ukraińskiego dowództwa, jak również jednostki korpusu rezerwowego (liczy on co najmniej trzy brygady zmechanizowane) jak również – z czasem, w miarę wycofywania się sił rosyjskich – kolejne jednostki, które były wcześniej zaangażowane w działania w pobliżu Kijowa, Czernihowa i Sum. Łącznie w stronę Donbasu skierowano ekwiwalent co najmniej ok. 10-12 brygad zmechanizowanych z dodatkowym wsparciem artylerii i lotnictwa oraz obrony przeciwlotniczej. Co warte uwagi, te dwa ostatnie rodzaje wojsk są w stanie nadal prowadzić aktywne działania i pozostają dalekie od obezwładnienia przez stronę rosyjską.

Akt drugi i nie ostatni

Faktycznie początkiem „bitwy o Donbas” stały się działania podjęte z kierunku Izjumu przez rosyjskie zgrupowanie liczące ok. 15-18 batalionowych grup taktycznych między 8 a 10 kwietnia. Działania te nie przyniosły stronie rosyjskiej żadnego większego sukcesu, nie licząc niewielkiego powiększenia opanowanego terytorium wokół Izjumu. Rosyjska aktywność w tym obszarze jest o tyle utrudniona, że omawiany obszar przez cały czas pozostaje z trzech stron otoczony przez pozycje jednostek ukraińskich i jest niemal non stop pod ostrzałem artylerii. Ostrzeliwane i bombardowane przez artylerię i ukraińskie lotnictwo są także drogi prowadzące do Izjumu, a na zapleczu sił rosyjskich działania prowadzą żołnierze Sił Specjalnych Operacji SZ Ukrainy (np. atakując kolumny zmierzające w kierunku pozycji wyjściowych do ataku czy wysadzając elementy infrastruktury komunikacyjnej np. mosty).

Warto zauważyć, że rejon Izjumu i kolejnego prawdopodobnego celu rosyjskiej ofensywy – Słowiańska – jest dość nietypowym dla tej części Ukrainy. O ile ta część kraju jest kojarzona głównie ze stepami, to w tym obszarze dominują obszary zalesione, a także liczne rzeki, jeziora, cieki wodne i mokradła – teraz o tyle większe, że pierwsza połowa kwietnia upłynęła na wschodzie Ukrainy pod znakiem silnych opadów deszczu. Warunki te choć nie uniemożliwiają, to w sposób znaczący mogą utrudniać prowadzenie działań ofensywnych, zwłaszcza z użyciem sprzętu pancernego i zmechanizowanego, zmuszając stronę atakującą do korzystania z utwardzonych dróg.

Przedstawiciele ukraińskich władz poinformowali w poniedziałek, 18 kwietnia 2022 wieczorem o rozpoczęciu drugiej fazy rosyjskich działań. Wiadomo, że siły rosyjskie podjęły działania na wielu kierunkach: Słowiańska, Siewierododniecka, Popasnej, Mariinki, Konstantyniwki. Według informacji dostępnych do środy, do godziny 10.00 czasu polskiego nie udało się im uzyskać powodzenia na żadnym z kierunków podjętych działań; zajęta została atakowana wcześniej miejscowość Kreminna położona na zachód od Siewierodoniecka, skąd siły rosyjskie mogą kontynuować działania mające na celu okrążenie Słowiańska także od wschodu.

Czy bitwa o Donbas okaże się być decydującą dla tej wojny? Raczej nie ma na to szans, nawet, jeśli zakończy się kolejną porażką rosyjskiej armii, co jest scenariuszem dość prawdopodobnym. Rosjanie są zmuszeni kierować do działania jednostki, które walczyły już i poniosły porażki pod Kijowem i Czernihowem: bez odpoczynku i napraw posiadanego sprzętu ich skuteczność na polu walki będzie ograniczona. Podobnie rzecz ma się ze ściąganymi z różnych miejsc (m.in. z Karabachu, Syrii czy Tadżykistanu) jednostkami, które mają wzmocnić potencjał uderzenia na Donbas. Mimo tego, należy oczekiwać, że walki w tej fazie wojny będą krwawe dla obu stron, a wiele miejscowości będzie przechodzić po kilka razy z rąk do rąk. Ostatecznie jednak, taki obrót spraw i brak wyraźnego sukcesu może skłonić Rosję do rokowań pokojowych i rozejmu, jednak podpisanie porozumienia pokojowego kończącego konflikt jest bardzo mało prawdopodobne. Dużo bardziej realnym scenariuszem jest zamrożenie konfliktu do poziomu zbliżonego do tego, jaki znamy z okresu 2015-2022 na Donbasie. Prawdopodobne jest pojawienie się kolejnej, tym razem dłuższej linii rozgraniczenia sił rosyjskich i ukraińskich i związane z tym utrzymywanie się konfliktu zbrojnego na wschodzie (i być może południu Ukrainy) przez wiele lat. Nawet w takim scenariuszu Ukraina jest i będzie stroną zwycięską na poziomie strategicznym: wiadomo już, że udało się jej obronić swoją niezależność i uzyskać znaczące wsparcie krajów zachodnich o bezprecedensowej skali. Wyzwaniem będzie odbudowa, zarówno zniszczeń infrastruktury jak i armii do poziomu, który zagwarantuje, że kolejna rosyjska agresja będzie scenariuszem mało prawdopodobnym.

Kolarz: OBWE może być pomostem w relacjach Zachodu z Rosją i Białorusią