Opozycja będzie kontynuować rozwój projektu jądrowego. Istotne jest, by teraz rząd rozmawiał z opozycyjnymi ugrupowaniami na temat dalszych losów tego programu. Nie mam wątpliwości, że elektrownie jądrowe w Polsce powstaną. W tym temacie można powiedzieć, że opozycja mówi jednym głosem – mówi posłanka Partii Razem (Lewica) Paulina Matysiak w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Jak ocenia Pani wybór amerykańskiego Westinghouse jako dostawcy technologii do elektrowni, która ma powstać na Pomorzu?
Paulina Matysiak: Wybranie partnerów i rozpoczęcie budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej to historyczna chwila, pamiętajmy jednak, że nadal nie podpisano kontraktu w tej sprawie. Za kilkanaście lat elektrownia będzie pracować i dostarczać Polakom tanią, niskoemisyjną energię. To co niezwykle istotne, to fakt, że ta inwestycja będzie realizowana przez kolejne lata i przez kolejne rządy. Warto dodać, że współpraca z amerykańskimi spółkami Westinghouse i Bechtel to nie tylko proces inwestycji budowy elektrowni jądrowej – to przede wszystkim długotrwała współpraca z dostawcą technologii. W ten sposób zacieśniamy nasze relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Jednocześnie dużą część komponentów, na pewno ponad 40 procent, mogą wykonać polskie firmy – choćby skraplacz, wyprowadzenie mocy, rurociągi, układy elektryczne czy precyzyjne prace betoniarskie. Część łańcucha dostaw pokryją także firmy europejskie spoza Polski – mogą to być choćby turbiny i część mniejszych odkuwek.
Jak z kolei skomentowałaby Pani współpracę ZE PAK, Polskiej Grupy Energetycznej i KHNP przy elektrowni, która ma powstać w Pątnowie?
List intencyjny w sprawie opracowania planu budowy w Koninie-Pątnowie elektrowni jądrowej w oparciu o koreańską technologię został podpisany przez spółki ZE PAK, PGE i koreańskie KHNP/KEPCO. Elektrowni, o której mowa, nie ma nawet w Polskim Programie Energetyki Jądrowej. Sam minister Sasin mówi, że to program prywatny, jednak ma w nim uczestniczyć państwowe PGE – to ciekawe połączenie. Jednocześnie podawane są niemożliwe do spełnienia terminy uruchomienia tych bloków jądrowych, mimo że nie ruszyły jeszcze nawet wstępne prace lokalizacyjne, ani nie ma studium wykonalności.
Nie jest to również jedyny projekt jądrowy pod auspicjami ministra Sasina, bo konkurencyjne projekty jądrowe ogłosiły przecież co najmniej trzy nadzorowane przez niego spółki skarbu państwa. To daje do myślenia jeżeli chodzi o możliwość powstania tej inwestycji, bo powoli zbliżamy się do niepoważnego modelu, w którym każde ministerstwo ma swój własny projekt jądrowy.
Czekamy jednocześnie na ogłoszenie potencjalnych lokalizacji pod drugą i mam nadzieję trzecią elektrownię jądrową w ramach PPEJ, oby nie były zakładnikami bieżącej polityki zagranicznej i przepychanek wewnątrz rządu.
Czy uważa Pani, że harmonogram polskiego programu jądrowego jest realistyczny?
Eksperci podkreślają, że obecny harmonogram jest napięty i bardzo ambitny i pod znakiem zapytania stawiają uruchomienie pierwszej elektrowni jądrowej w 2033 roku. Obowiązujący Program polskiej energetyki jądrowej (PPEJ) zakłada budowę do 6 reaktorów do 2043 r., gdzie pierwszy blok elektrowni jądrowej zostanie uruchomiony w 2033 roku, a kolejne bloki będą oddawane co kilka lat. W kraju, w którym nie funkcjonuje żadna elektrownia jądrowa, wybudowanie i uruchomienie pierwszego bloku w ciągu 11 lat jest jednak mało prawdopodobne, nawet przy sprawdzonej technologii i prawdopodobnie będzie to termin nieco późniejszy. Same prace przygotowawcze i zebranie odpowiednich zezwoleń to przynajmniej kilka lat. Nie znaczy to jednak, że tego programu nie warto prowadzić i rozwijać. Nawet jeśli nieco opóźnione, to uruchamianie kolejnych bloków jądrowych jest konieczne do odejścia od paliw kopalnych.
Kluczowe jest teraz, po przyjęciu przez sejm ustawy inwestycyjnej, wynegocjowanie kontraktu, wybór lokalizacji pod EJ2 i EJ3 oraz ogłoszenie modelu biznesowego angażującego polski kapitał. Wszystko tak, by zapewnić tanią energię dla obywateli, a nie ogromne zyski dla prywatnych spółek energetycznych. Takim modelem jest na przykład SaHo opracowane przez pracowników SGH i MKiŚ.
Ważne jest też możliwie szybkie podjęcie lokalnych konsultacji społecznych, decyzja i oczywiście idące za nią badania, mówiące czy EJ2 mogłaby powstać w okolicy likwidowanych w perspektywie dwóch dekad elektrowni i kopalni Bełchatów – umożliwi to sprawiedliwą transformację tego regionu powęglowego, który bez tego niestety będzie miał w przyszłości ogromne problemy, takie jakie znamy z likwidacji wałbrzyskiego zagłębia węglowego w latach dziewięćdziesiątych.
Czy uważa Pani, że warto kontynuować obecny rządowy program jądrowy po ewentualnej zmianie władzy po przyszłorocznych wyborach?
Odpowiedzialna polityka energetyczna wybiega poza ramy kadencyjności Sejmu, a ostatnie, czego nam potrzeba, to zrywanie rozpoczętej strategii tylko dlatego, że opracowała ją poprzednia władza. To byłoby nieodpowiedzialne i tylko jeszcze bardziej oddaliło w czasie powstanie elektrowni jądrowych w Polsce. A energii z atomu bardzo potrzebujemy, o czym w partii Razem mówimy od lat. Szkoda tylko, że intensywny ruch w tej sprawie pojawił się po stronie rządowej dopiero teraz, ale lepiej późno niż wcale. Można by ewentualnie zastanawiać się nad jakimiś korektami przyjętego programu, ale z pewnością przyszły rząd nie powinien rezygnować z energii jądrowej, lecz stawiać na miks atomu i odnawialnych źródeł energii. I to w tych drugich będzie konieczne silniejsze zerwanie z polityką obecnego rządu, by postępy w dekarbonizacji były szybsze – pierwszy z brzegu przykład to zniesienie niesławnego limitu 10 H dla energetyki wiatrowej i przyspieszenie wdrożenia dyrektywy RED II.
Czy w ramach opozycji toczą się rozmowy na temat wspólnego stanowiska w kwestii energetyki jądrowej?
Opozycja będzie kontynuować rozwój projektu jądrowego. Istotne jest, by teraz rząd rozmawiał z opozycyjnymi ugrupowaniami na temat dalszych losów tego programu. Nie mam wątpliwości, że elektrownie jądrowe w Polsce powstaną. W tym temacie można powiedzieć, że opozycja mówi jednym głosem.
Rozmawiał Michał Perzyński
Zielińska: Opozycja powinna zrobić rachunek ekonomiczny atomu po wygranych wyborach (ROZMOWA)