Ustawa o cenach ciepła została przygotowana na szybko, jest nieprecyzyjna i niesprawiedliwa. To kolejne mamienie ludzi pieniędzmi. Rząd rozrzuca pieniądze, licząc na to, że w ten sposób uda się opanować kryzys energetyczny. To się jednak nie uda – mówi poseł Polski 2050 Michał Gramatyka w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Jak Pan ocenia proponowane przez Prawo i Sprawiedliwość rozwiązania, które mają powstrzymać wzrost cen ciepła w Polsce?
Michał Gramatyka: Ta ustawa została przygotowana na szybko, jest nieprecyzyjna i niesprawiedliwa. To kolejne mamienie ludzi pieniędzmi. Rząd rozrzuca pieniądze, licząc na to, że w ten sposób uda się opanować kryzys energetyczny. To się jednak nie uda. W rządowym projekcie nie ma w ogóle wsparcia dla dużych wytwórców ciepła z kogeneracji. Duże ciepłownie kogeneracyjne są wykluczone ze względu na niską cenę wytwarzania ciepła. Pamiętajmy jednak, że ta niższa cena nie bierze się stąd, że producenci mają niższe koszty paliwa, tylko z archaicznego sposobu liczenia taryfy – jest ona liczona w oparciu o tzw. taryfę uproszczoną, która odnosi się do cen paliw z przeszłości. To jest problem, ponieważ bardzo mocno naraża producentów ciepła na problemy finansowe. W dużych ciepłowniach w 2021 roku generowane dochody nie były w stanie zaspokoić kosztu wytwarzania. Teraz będzie tylko gorzej, bo ceny paliw nie tylko nie spadają, ale rosną. Bardzo kontrowersyjną „wrzutką” do tej ustawy jest zawieszenie norm jakości paliw – w prostej linii przełoży się to na zdrowie Polek i Polaków.
Jakie propozycje poprawek do tej ustawy złożyła Polska 2050?
Proponowaliśmy doprecyzowanie definicji przedsiębiorstw energetycznych i średniej ceny wytwarzania ciepła aby możłiwie szeroko rozszerzyć zakres rządowego wsparcia. Chcieliśmy też aby w systemie uwzględniono małe i średnie przedsiębiorstwa oraz spółdzielnie mieszkaniowe. Walczyliśmy także o wytwórców ciepła w kogeneracji – niestety rząd wiedział swoje. Wszystkie poprawki odrzucono głosami PiS.
Co uważa Pan o słowach prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, że powinno się palić „wszystkim, tylko nie oponami”?
Nie wiem jak w ogóle coś takiego można by było pomyśleć. Mieszkam na Śląsku, w Tychach, które są wśród trzydziestu najbardziej zanieczyszczonych smogiem miast w Europie. Widać tu w powietrzu pył zawieszony od wczesnej jesieni do późnej wiosny. Mamy w Polsce realny problem ze smogiem w miastach. PM2,5, PM10 i benzoetapiren nas zabijają. Powodują sporą liczbę zawałów, chorób płuc i układu krążenia. Za leczenie chorych państwo będzie musiało zapłacić. Odejście od uregulowań antysmogowych spowoduje kolejne kryzysy finansowe, tym razem w służbie zdrowia. Przez lata przekonywaliśmy ludzi do ekologicznych rozwiązań grzewczych, do wymiany kopciuchów. I nagle rząd jedną poprawką zlikwidował normy jakości paliw.
W jaki sposób Pana zdaniem władze powinny komunikować się ze społeczeństwem, by uniknąć antyeuropejskich i prorosyjskich protestów związanych z kryzysem energetycznym, jaki w ostatnich dniach widzieliśmy w Pradze?
Moskwa jest bezpośrednio zainteresowana tym, by wywoływać niepokoje w państwach Unii Europejskiej. Rosja jest w stanie agresywnej wojny z Ukrainą a Unia Europejska pomaga Ukrainie. Specjaliści od lat mówią, że reforma systemu handlu emisjami jest konieczna. Z drugiej jednak strony mamy w Polsce specyficzną sytuację z cenami energii. Dzisiaj marże na wytwarzaniu (lipcowy raport Instytutu Jagiellońskiego), to 600-700 złotych. W 2014 roku marże wynosiły 100-120 złotych, i wtedy mówiło się, że to dużo. Wystarczało to nie tylko do utrzymania elektrowni, ale też do wygenerowania zysku. Gdyby nie dzisiejsze, gigantyczne marże, przedsiębiorstwa energetyczne nie miałyby tak dużych zysków, ale ceny energii na giełdzie spadłyby o jedną trzecią. O kilkaset złotych mniej na megawatogodzinie płaciliby przedsiębiorcy. Warto o tym mówić i to sygnalizować, ponieważ korporacje energetyczne wytwarzają gigantyczne zyski kosztem polskiego przemysłu. Efekty widać wokół – Accelormittal wygasił wielki piec, przemysł energochłonny ma naprawdę trudną sytuację.
Rozmawiał Michał Perzyński
Jakóbik: Kryzys energetyczny może się skończyć szybciej przez kryzys gospodarczy (ANALIZA)