– Zapowiedzi premier Ewy Kopacz o zawetowaniu propozycji pakietu klimatycznego są raczej chwytem propagandowym na użytek krajowy niż realną opcją – powiedział dziennikarzowi BiznesAlert.pl prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.
– Polska ma mały wpływ na podejmowanie decyzji w Unii Europejskiej, a stworzenie jakieś antyklimatycznej koalicji blokującej jest mało prawdopodobne. Koalicję taką Polska tworzyła w listopadzie 2008 roku, przed decyzjami o pakiecie 3×20. Wystarczyła jednak jedna wizyta ówczesnego prezydenta Francji w Sopocie i zostawiliśmy koalicjantów, podpisaliśmy niekorzystny pakiet klimatyczny i dodatkowo uruchomiliśmy program energetyki jądrowej. Nie sądzę, abyśmy po raz drugi znaleźli koalicjantów do tego rodzaju koalicji – ocenił naukowiec.
Prof. Mielczarski uważa, ze realizacja pakietu klimatycznego, a w szczególności znacznej (43 proc. w stosunku do roku 2005) redukcji emisji CO2 wymagałaby dużych nakładów finansowych. Jednak, jak sygnalizują agencje ratingowe (Ficht), polskie firmy energetyczne już do roku 2020 osiągną wielkość dźwigni finansowych netto ponad 3, co istotnie ograniczy możliwość ich inwestycji po roku 2020. Możliwym działaniem jest wprowadzenie rynków mocy i kontraktów różnicowych, tak, jak zrobiono to na rynku angielskim. Takie mechanizmy zapewniłyby środki na nowe inwestycje – podkreśla nasz rozmówca.
Znaczne obniżenie emisji CO2 w szybkim czasie wymagałoby również przestawienia się polskiej energetyki na gaz jako paliwo i praktycznej likwidacji elektrowni węglowych, szczególnie tych na węgiel brunatny. Jednakże wątpliwe jest pozyskanie dużych ilości, ponad 20 mld m. sześc. gazu rocznie na cele energetyki systemowej. Odnawialne źródła energii ze względu na zmienności produkcji wymagają dużych rezerw mocy i ich udział raczej nie przekroczy 20 proc. w całej produkcji energii elektrycznej. Pozostaje tylko węgiel, jako paliwo do elektrowni, o ile gospodarka ma funkcjonować w miarę normalnie – twierdzi Mielczarski.
– Najbardziej prawdopodobną opcją jest że po wprowadzeniu nowego pakietu klimatycznego nie będziemy w stanie spełnić jego wymagań, a rosnące koszty energii elektrycznej przełożą się na jej ceny, co w pewnym stopniu ograniczy konsumpcję, a zatem zmniejszy również wzrost zużycia energii elektrycznej, chociaż znacznie ograniczy rozwój gospodarki – zakończył prof. Mielczarski.