Miks energetyczny na NEUF 2017. Ile węgla, OZE i atomu? (RELACJA)

5 lipca 2017, 07:30 Energetyka

W Warszawie odbyła się XIII Międzynarodowa Konferencja NEUF – New Energy User Friendly poświęcona bezpieczeństwu energetycznemu. BiznesAlert.pl jest patronem medialnym wydarzenia.

Konferencję moderował Bartłomiej Derski, redaktor naczelny portalu WysokieNapięcie.pl.

Jako pierwszy głos zabrał wiceminister energii Andrzej Piotrowski. Jego zdaniem budowa nowych elektrowni oraz modernizacja starszych to wymóg polityki klimatycznej. – Energetyka odpowiada za mniej niż 10 proc. zanieczyszczeń, jednak nadal jest uważana za głównego szkodzącego. Postuluje się, aby nie powstała już żadna nowa elektrownia węglowa, mimo że energetyka ma taki, a nie inny poziom emisji – powiedział Piotrowski.

Wiceminister wypowiedział się również na temat pomysłu wychwytywania metanu z pokładów węgla. Jego zdaniem metan w kopalniach stanowi zagrożenie i należy się go stamtąd pozbywać, jednak jest to trudne pod względem technicznym oraz ekonomicznym, podobnie jak jego wykorzystanie w energetyce. – Chodzi o koszty eksploatacji ściany węgla i jego ekonomicznego wydobycia. Metan tworzy także 20 razy więcej zagrożenia dla emisji niż CO2. Jest to dylemat, jak do tego dojść i spiąć to finansowo – powiedział.

Następnie poruszanym zagadnieniem była energetyka jądrowa. – Rząd sprawdził dotychczasowy program, którego koszty są zawyżone. Nasze działania zmierzają do przewidywalnego terminu realizacji obiektu. Brane są pod uwagę technologie, opóźnienia oraz koszt pieniądza. Te elementy składają się na pytanie, czy mamy inne wyjście. Patrząc na normy emisyjne, pod kątem 550 g/kWh, to jeśli limity emisji będą brane pod uwagę całościowo, jako średnia dla kraju, to wówczas energetyka jądrowa może dać nam oddech – dodał.

Wiceminister Piotrowski przypomniał, że Francja chce zmniejszyć zależność od atomu i zwiększyć udział OZE, ale to będzie wymagać wsparcia ze strony gazu. – Efekt? Będzie większa emisja. Kształt energetyki we Francji to efekt decyzji politycznych – powiedział. Dodał, że OZE mogą pomóc w poprawie jakości życia w regionach. – Klastry w danych regionach mogą odciążyć KSE. Wymaga to jednak innowacji i kompensowania się różnych źródeł takich jak biomasa, fotowoltaika czy wiatr – podkreślił Piotrowski.

Do tego dochodzi także zagospodarowania odpadów rolnych oraz komunalnych. – UE dopuszcza przeznaczenie 30 proc. odpadów na cele energetyczne. Trzeba to jednak robić z głową i ocenić podczas segregacji, jaki rodzaj odpadów nadaje się do przetworzenia. Najlepiej jest to zrobić na poziomie lokalnym – powiedział. Jako przykład podał Szwecję. Wiceminister zauważył również, że problem z tzw. niską emisją w małych miastach może zostać zniwelowany dzięki sieci ciepłowniczej. Powiedział, że szansą w tym zakresie jest spalanie odpadów pochodzących z przemysłu drzewnego.

W dalszej części debaty głos zabrali pozostali goście panelu.

Stanisław Tokarski z Centrum Energetyki Akademii Górniczo-Hutniczej stwierdził, że określenie miksu energetycznego do 2050 r. to na obecnym etapie teoria i abstrakcja. – Zakłada się, że w 2050 r. połowa energii będzie pochodzić z OZE, a druga połowa z paliw kopalnych. To oznacza, że zmiana miksu energetycznego będzie postępowała ewolucyjnie – powiedział ekspert. – Najpierw należy patrzeć na miks energetyczny do 2030 r. Trzeba oprzeć się na krajowych surowcach. W sytuacji, kiedy mamy problemy w dostawach energii i w sytuacji braku magazynów energii trzeba myśleć o tym, aby w 100 proc. zabezpieczyć dostawy w oparciu o krajowe dostawy. Z drugiej strony należy pamiętać, że są słane sygnały cenowe – powiedział Tokarski. Jego zdaniem w Polsce nie powstanie już żadna nowa elektrownia węglowa, łącznie z blokiem w Ostrołęce.

Zbigniew Szpak, prezes zarządu Krajowej Agencji Poszanowania Energii, wypowiedział się w kontekście efektywności energetycznej. W jego ocenie wiele przepisów zostało zaktualizowanych w 2011 r. i zrobiono to dobrze. – Obecny system ma jednak minus. Aktualnie jest ok. 10 proc. użytkowników energetyki, którzy są wrażliwi na cenę energii. Należy opracować sposób, aby cześć zysków z opłaty efektowności energetycznej mogło wspomóc tych najbardziej wrażliwych. Druga sprawa to białe certyfikaty. Wycofano certyfikaty o wartości ok. 1 mld zł. Zobaczymy, jaki efekt przyniosą te inne mechanizmy wsparcia razem ze środkami z UE – powiedział. Dodał, że obecny system premiuje duże, a nie małe firmy i wspiera te spółki, które mają wielkie środki na inwestycje.

Następnie swoje zdanie przedstawił dr Wojciech Myślecki z Krajowego Sekretariatu ds. Górnictwa i Energetyki NSZZ „Solidarność”. – Węgiel to dla Polski sprawa fundamentalna. W debacie publicznej nie ma jednak węgla, bo to temat wrażliwy. Polski węgiel jest w kryzysie strukturalnym, który da się rozwiązać tylko w podejściu całościowym. Polski miks energetyczny do 2030 r. jest dobrze definiowany już teraz. Mowa o 40 proc. wytwarzania energii z węgla kamiennego oraz ok. 20-26 proc. z węgla brunatnego – powiedział.

Dodał, że jesteśmy w okresie przejściowym i w tym czasie należy zapewnić 100 proc. dostaw energii dla polskiej gospodarki. Powiedział, że przyszłość górnictwa będzie zależeć od tego, jakie trendy będzie dyktować energetyka. Przyznał, że węgiel powoli schodzi ze sceny energetycznej. Jego zdaniem pracę bloków 200 MW należy wydłużyć o 10-15 lat, a następnie zająć się przekształceniem tych bloków energetycznych w bloki węgla.

– Należy więc podpisywać z firmami górniczymi umowy na dostawy węgla o konkretnych jakościowo parametrach w oparciu o zdolności kredytowe energetyki oraz długoterminowe umowy. Wówczas na podstawie zrealizowanych umów należy ocenić dane ściany wydobywcze i złoże. Tymczasem polski węgiel nastawiony jest na otwarty rynek, a nie na nawęglanie energetyki. Proces wygaszania górnictwa będzie wówczas zależny od energetyki – powiedział dr Myślecki. Dodał, że UE zmniejsza zależność od węgla o ok. 26 proc., jednak węgiel jest potrzebny i ten który jest zużywany, pochodzi z importu. W Belgii czy w Niemczech kopalnie są trzymane jako tzw. zimna rezerwa. My także powinniśmy przeznaczyć część kopalni na zimną rezerwę. Zaznaczył również, że warto myśleć o węglu w kontekście wykorzystania go w polskiej chemii.

Waldemar Szulc, dyrektor biura TGPE, powiedział, że jednostki węglowe są potrzebne w KSE ze względu na fakt, że są sterowalne. – Jeśli dodajemy do systemu OZE, to taki sam poziom musi zostać zagwarantowany w przypadku jednostek sterowalnych. Źródła mogą być różne, ale muszą zapewnić stabilność dostaw – powiedział. Jego zdaniem miks energetyczny do 2030 r. będzie oparty na paliwach kopalnych w ok. 60 proc. Zaznaczył, że jeśli nie powstanie nowa odkrywka w Złoczewie, to wówczas zabezpieczenie dostaw z węgla brunatnego w 20 proc. może być zagrożone. Dodał, że to będzie zależne od decyzji politycznych. Węgiel kamienny do 2030 r. będzie zabezpieczał w 30 proc. polskie potrzeby energetyczne.

Dariusz Dzirba z PGNiG stwierdził, że pokłady metanu z węgla to „wróg dla górników”.  Jak precyzował, metan to niebezpieczeństwo dla górników pracujących pod ziemią. Panelista studził jednak emocje dotyczące tego przedsięwzięcia, mówiąc, że jest zbyt wcześnie. Przykładem jest tu gaz łupkowy. – Kiedy były odwierty za tym surowcem, wówczas rozbudzono niepotrzebnie duże emocje. Teraz mówi się o fiasku. Nie była to jednak porażka, bo nauczyliśmy się stosować szczelinowanie hydrauliczne, które wykorzystujemy w sektorze metanu z pokładów węgla.  – Realizujemy projekt badawczy w Gilowicach (będącego częścią większego programu o nazwie GeoMetan), którego celem jest przedeksploatacyjne pozyskanie metanu z pokładów węgla. Mamy znaczące zasoby metanu w pokładach węgla przewyższające nominalnie zasoby tego gazu w złożach konwencjonalnych. Metan stanowi istotne zagrożenie dla działalności eksploatacyjnej górnictwa stąd dodatkowym celem tego projektu oprócz pozyskania dodatkowych źródeł gazu jest zwiększenie bezpieczeństwa kopalni. Projekt jest w fazie badawczej stąd trudno na tym etapie podawać bardziej szczegółowe prognozy. Wykorzystujemy tu metody szczelinowania hydraulicznego zaczerpnięte z obszaru gazu łupkowego – powiedział Dzirba.

Dodał, że w perspektywie do 2050 r. może dojść do nowej rewolucji energetycznej. Jako przykład podał hydraty metanu, których kameralizacja może nastąpić w 2050 r. Dodatkowo w USA pracuje się nad małymi reaktorami jądrowymi. Kolejną szansą w technologiach jest wodór.

Zdaniem Jacka Szymczaka, prezesa zarządu Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie, 75 proc. surowcem jest węgiel kamienny, po 7 proc. mają OZE i gaz, 4 proc. – olej opałowy, a pozostały udział pochodzi z innych źródeł. – Ciepłownictwo systemowe ma tę cechę, że ma charakter lokalny. W 2020 r. zgodnie z regulacjami UE udział OZE powinien stanowić 15 proc. dla każdego z sektorów energetyki, ciepła i transportu. Dla ciepłownictwa jest to poziom 20 proc., a obecnie mamy 7 proc. – powiedział.

Przypominał, że UE chce, by udział OZE w ciepłownictwie do 2030 r. całościowo stanowił 27 proc. Pojawiają się również pomysły, aby do 2030 r. robić przeglądy, czy dany kraj spełnia te wymagania. – Wspomina się także o poziomie sięgającym nawet 30 proc. Do 2050 r. mowa jest o tym, aby dostawy ciepła do budynku były całkowicie poddane dekarbonizacji – powiedział Szymczak. Podkreślił, że kształt dyrektywy OZE będzie decydował o polskim systemie ciepłownictwa i miksie energetycznym w tym sektorze. Zauważył, że do 2018 r. istnieją certyfikaty dla kogeneracji. W związku z tym należy przemyśleć nowy system wsparcia dla tej branży. Racjonalnym źródłem wydaje się gaz. Udział gazu będzie się zatem zwiększać po 2030 r. Udział węgla będzie na poziomie ok. 50 proc. – Dzisiaj ok. 60 proc. ciepła pochodzi z kogeneracji. Wytwarzanie energii elektrycznej dzięki kogeneracji jest na poziomie kilkuset megawatów. To duży potencjał, jaki jesteśmy w stanie uruchomić na bazie mniejszych, ale stabilnych źródeł. W układzie kogeneracji zmniejsza to emisję o ok. 30 proc. – powiedział Szymczak. Podkreślił, że budowa sieci przez zawiłości prawa i grunty trwa kilkanaście miesięcy. Jego zdaniem, to dla deweloperów zbyt długo, aby czekać na taką decyzję.

Jak zaznaczył Michał Smyk, dyrektor Departamentu Strategii PGE, proces zmiany miksu energetycznego jest długotrwały. – Trudno jest więc wymagać od Polski, aby zrobiła to w ciągu 10-15 lat. Dla przykładu w Wielkiej Brytanii trwało to 70 lat – powiedział. Jego zdaniem Niemcom będzie bardzo trudno wyjść z węgla do 2050 r. Przykładem są rezerwy zimne, wobec których obiekcje ma Komisja Europejska. – Polska chce realizować cele UE, ale należy to robić w oparciu o dostępne źródła, możliwości i czas. Trudno sobie wyobrazić, dla przykładu, aby Francja szybko wyszła z atomu – powiedział Smyk. Przypomniał, że dzięki przejęciu prze PGE aktywów EDF Grupa zwiększa możliwości wytwarzania energii oraz ciepła tam, gdzie zdolności te zostały podwojone. – PGE we wrześniu przedstawi strategię dla kogeneracji, aktywów jakie mamy w portfelu oraz sieci ciepłowniczych – dodał przedstawiciel PGE.

Zdaniem Tomasza Podgajniaka, wiceprezesa zarządu PIGEOR, należy odchodzić od wsparcia energetyki przez państwo. Podkreślił, że polskiemu węglowi będzie bardzo trudno konkurować z nowymi technologiami, których koszty są coraz niższe. Uważa on, że redukcja emisji i polityka klimatyczna to narzędzia, ale celem nie jest de facto walka ze zmianami klimatu, ale ograniczenie importu nośników energii, który w UE wynosi obecnie ok. 58 proc. Podkreślił, że należy przemyśleć to, jak reagować na rodzące się wyzwania względem polskiej energetyki opartej na węglu. Jego zdaniem konieczne są zmiany w miksie energetycznym.