Nowa prezydent Mołdawii Maia Sandu zapowiedziała, że jej kraj nie spłaci długów Naddniestrza za gaz dostarczony przez Gazprom.
Podkreśliła, że Kiszyniów płaci za dostawy energii z tego spornego obszaru pod kontrolą wojska rosyjskiego na terytorium mołdawskim, a jest ona wytwarzana z użyciem gazu z Rosji. – Mołdawia płaci za gaz i energię elektryczną, której produkcja na lewym wybrzeżu Dniestru jest możliwa dzięki dostawom gazu z Rosji do Naddniestrza. Z tego względu nawet jeśli Naddniestrze używa gazu za darmo i twierdzi, że dług za niego spada na Mołdawie, nie jest to prawda. Nigdy nie uznamy tego długu – zapowiedziała Sandu w rozmowie z Ukraińską Prawdą. Zastrzegła, że spłata długów Naddniestrza wobec Gazpromu to odpowiedzialność tamtejszych władz, które nie pytały się nigdy Kiszyniowa czy jest zainteresowany dostawami z Rosji.
Rosyjski Gazprom wycenia dług za dostawy do Naddniestrza na 6,914 mld dolarów, a przez to całe zadłużenie Mołdawii na siedem mld. Spór toczy się z Moldovagazem, w którym wspomniana firma posiada 50 procent akcji. Póki co Mołdawia pozostaje zależna od dostaw gazu z Rosji, bo nie doszło jeszcze do rozpoczęcia dostaw przez Gazociąg Rumunia-Mołdawia, który został ukończony w 2020 roku, o czym informował BiznesAlert.pl. Prezydent Sandu ma ograniczone kompetencje w zakresie polityki energetycznej kraju, ale jest zwolenniczką kursu zachodniego. Mołdawia jest członkiem Wspólnoty Energetycznej wdrażającej przepisy unijne w sektorze jak Ukraina. Mimo to prezydent Naddniestrza Wadim Krasnosielski uznaje, że Kiszyniów powinien płacić długi tej marionetkowej republiki.
EA Daily/Wojciech Jakóbik