icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Poprawa: Moratorium Bidena uderzy w węglowodory USA

Moratorium na koncesje wydobywcze na terenach federalnych negatywnie wpłynie na dynamikę wzrostu amerykańskiego przemysłu węglowodorowego, a także pogorszy ekonomiczną opłacalność eksportu LNG m.in. do Polski – mówi dr Paweł Poprawa z Akademii Górniczo-Hutniczej w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Joe Biden zdecydował się wprowadzić moratorium na wydobycie ropy naftowej i gazu ziemnego. Czym jest to moratorium?

Dr Paweł Poprawa: Moratorium w odczuwalny sposób ograniczy rozwój przemysłu węglowodorowego w USA. Aktywność tego przemysłu ma miejsce na obszarach prywatnych, gdzie w przeciwieństwie do Europy, prywatny właściciel terenu jest jednocześnie właścicielem ewentualnych złóż, które się znajdują w ziemi. I tutaj aktywność pozostaje bez zmian, natomiast tam gdzie są tereny federalne nie będzie można udzielać nowych licencji. Decyzja ta doprowadzi w konsekwencji do stopniowego spadku wydobycia ropy naftowej, zwłaszcza tej pochodzącej z łupków. Dodatkowo, nowe obostrzenia pojawią się w takich obszarach jak Alaska czy złoża znajdujące się na szelfach.

A czy te licencje, które są już w rękach koncernów również tracą ważność w związku z tą decyzją nowej administracji?

Nie, one nadal będą obowiązywać. Jednak trzeba pamiętać, że w przemyśle naftowym ważną zasadą jest zastępowalność sczerpanych złóż nowymi odkryciami. W przypadku ograniczenia przestrzeni poszukiwawczej w tak istotny sposób, ograniczone zostanie również znajdywanie nowych złóż węglowodorów, co naturalnie wpłynie na poziom wydobycia ropy naftowej i gazu w Stanach Zjednoczonych i utrzymanie go na dotychczasowym poziomie w przyszłych latach. Obecnie 22 procent ropy naftowej i 12 procent gazu ziemnego w USA jest wydobywane na terenach federalnych. Ale dla poszukiwań, zwłaszcza złóż łupkowych, znaczenie tych obszarów jest zdecydowanie większe.

Rozumiem, że moratorium zostało wprowadzone ze względu na nową agendę klimatyczną w USA?

Tak, oficjalnie oczywiście chodzi o kwestie ograniczenia przemysłu wydobywczego i transformację energetyczną USA. To moratorium jasno wpisuje się w tę strategie. Jednak jest jeszcze aspekt, który może mieć również znaczenie. Otóż przemysł wydobywczy, zwłaszcza naftowy, jest mocno powiązany z Partią Republikańską. Możliwe, że uderzając w tę branże, demokraci uderzają pośrednio w republikanów, którzy są wspierani finansowo przez środowiska związane z przemysłem wydobywczym. Trzeba jednak zaznaczyć, że to decyzja, która uderzy również w budżet federalny. W USA jest inny system poboru opłat od przemysłu naftowego niż w Europie. Przy wydobyciu ropy naftowej istnieje mechanizm tzw „royalties” czyli daniny, którą płaci producent ropy właścicielowi gruntu, na którym odbywa się wydobycie. Wysokość jest zależna od ilości wydobywanego surowca na danym obszarze. W przypadku gruntów federalnych, pieniądze te zasilają budżet federalny i stanowy, a w 2019 roku stanowiło to 4.2 mld dolarów. Oznacza to, że decyzja ta uderzy też możliwości finansowe USA. Co więcej, w ostatniej dekadzie dzięki złożom łupkowym Stany Zjednoczone z wielkiego importera ropy i gazu stały się ich eksporterem. Ograniczenie krajowego wydobycia może dla USA spowodować w dłuższej perspektywie konieczność powrotu do zależności od arabskich dostawców ropy naftowej.

Jakie znaczenie ma to ograniczenie dla rynków ropy lub bardziej precyzyjnie, dla Polski?

Ceny ropy są niskie od lat głównie dzięki znacznemu wzrostowi wydobycia ropy łupkowej w Stanach Zjednoczonych. To jest główny czynnik wpływający w ostatnich kilku latach na niskie ceny ropy na rynkach. Działanie Arabii Saudyjskiej, OPEC czy Rosji to już tylko wypadkowa tego głównego czynnika. Teraz koronawirus zmienił całkowicie krajobraz popytu na rynku ropy, jednak jest to anomalia okresowa, o której za kilka lat nie będziemy za bardzo pamiętać. Jednak gdyby tego czynnika nie było, to nadal bylibyśmy w okresie niskich cen ropy wynikającej z dużej podaży ropy amerykańskiej, której wydobycie w najwyższym momencie sięgało nieomal 10 procent światowego wydobycia.

Niskie ceny ropy są pozytywne dla Polski z dwóch powodów. Po pierwsze, jesteśmy dużym importerem tego surowca, co oznacza, że dla naszej wymiany handlowej korzystne jest kupowanie ropy po niskich cenach. Drugim powodem jest czynnik bezpieczeństwa, a konkretnie zależność Rosji od dochodów ze sprzedaży węglowodorów. Im większa cena surowców, tym Rosja jest w stanie więcej pieniędzy przeznaczać na armie, na projekty zagrażające naszemu bezpieczeństwu. Mówiąc wprost, wysokie ceny surowców napędzają agresywną politykę Rosji. Dlatego decyzja Bidena będzie w pewnym stopniu dla nas niekorzystna.

Mówimy dużo o ropie, jednak moratorium dotyczy również gazu ziemnego. Czy nie wpłynie to negatywnie na polskie długoterminowe kontrakty na dostawy LNG z producentami amerykańskimi?

Ta decyzja bez wątpienia może pogorszyć ekonomie tych projektów. Ograniczenie obszarów federalnych prędzej czy później doprowadzi do spadku wydobycia ropy naftowej. Cena gazu na rynku amerykańskim jest zależna od dwóch czynników. Samego wydobycia gazu oraz od wydobycia ropy naftowej. Podczas eksploatacji złoża ropy łupkowej zazwyczaj dochodzi do uwalniania tzw. gazu stowarzyszonego, czyli takiego, który współwystępuje z ropą naftową w złożu. To zazwyczaj są duże wolumeny tego surowca. W ostatnich latach ten gaz, zwłaszcza wydobywany w basenie permskim w Teksasie, bardzo mocno obniżył ceny gazu na rynku amerykańskim, a więc uatrakcyjnił jego eksport w formie LNG. Wielu producentów ropy naftowej traktuje go jako produkt uboczny, co przez pewien czas powodowało nawet ceny ujemne na gaz ziemny w USA, szczególnie w Teksasie. Mówiąc krótko, producent ropy, na której generował swój podstawowy zysk, wydobywając jednocześnie gaz dopłacał klientom, aby ci ten gaz od niego zabrali. W innym wypadku gaz ten musiał być spalany, co jednak negatywnie wpływa na środowisko (emisja CO2), przez co amerykańskie urzędy stopniowo coraz mniej chętnie udzielały pozwoleń na spalanie, pośrednio utrudniając wydobycie ropy łukowej. Podsumowując, ropa łupkowa wraz z towarzyszącym jej gazem stworzyła świetne warunki ekonomiczne do powstawania eksportowych projektów LNG. Jeżeli wydobycie ropy łupkowej będzie ograniczane, to naturalnie zmniejszy się podaż gazu co w konsekwencji doprowadzi do wzrostu jego cen i zmniejszy jego ekonomiczną konkurencyjność na rynkach końcowych odbiorców, w tym w Polsce.

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski

Marszałkowski: Moratorium Bidena wyhamuje, ale nie zabije rewolucji łupkowej

Moratorium na koncesje wydobywcze na terenach federalnych negatywnie wpłynie na dynamikę wzrostu amerykańskiego przemysłu węglowodorowego, a także pogorszy ekonomiczną opłacalność eksportu LNG m.in. do Polski – mówi dr Paweł Poprawa z Akademii Górniczo-Hutniczej w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Joe Biden zdecydował się wprowadzić moratorium na wydobycie ropy naftowej i gazu ziemnego. Czym jest to moratorium?

Dr Paweł Poprawa: Moratorium w odczuwalny sposób ograniczy rozwój przemysłu węglowodorowego w USA. Aktywność tego przemysłu ma miejsce na obszarach prywatnych, gdzie w przeciwieństwie do Europy, prywatny właściciel terenu jest jednocześnie właścicielem ewentualnych złóż, które się znajdują w ziemi. I tutaj aktywność pozostaje bez zmian, natomiast tam gdzie są tereny federalne nie będzie można udzielać nowych licencji. Decyzja ta doprowadzi w konsekwencji do stopniowego spadku wydobycia ropy naftowej, zwłaszcza tej pochodzącej z łupków. Dodatkowo, nowe obostrzenia pojawią się w takich obszarach jak Alaska czy złoża znajdujące się na szelfach.

A czy te licencje, które są już w rękach koncernów również tracą ważność w związku z tą decyzją nowej administracji?

Nie, one nadal będą obowiązywać. Jednak trzeba pamiętać, że w przemyśle naftowym ważną zasadą jest zastępowalność sczerpanych złóż nowymi odkryciami. W przypadku ograniczenia przestrzeni poszukiwawczej w tak istotny sposób, ograniczone zostanie również znajdywanie nowych złóż węglowodorów, co naturalnie wpłynie na poziom wydobycia ropy naftowej i gazu w Stanach Zjednoczonych i utrzymanie go na dotychczasowym poziomie w przyszłych latach. Obecnie 22 procent ropy naftowej i 12 procent gazu ziemnego w USA jest wydobywane na terenach federalnych. Ale dla poszukiwań, zwłaszcza złóż łupkowych, znaczenie tych obszarów jest zdecydowanie większe.

Rozumiem, że moratorium zostało wprowadzone ze względu na nową agendę klimatyczną w USA?

Tak, oficjalnie oczywiście chodzi o kwestie ograniczenia przemysłu wydobywczego i transformację energetyczną USA. To moratorium jasno wpisuje się w tę strategie. Jednak jest jeszcze aspekt, który może mieć również znaczenie. Otóż przemysł wydobywczy, zwłaszcza naftowy, jest mocno powiązany z Partią Republikańską. Możliwe, że uderzając w tę branże, demokraci uderzają pośrednio w republikanów, którzy są wspierani finansowo przez środowiska związane z przemysłem wydobywczym. Trzeba jednak zaznaczyć, że to decyzja, która uderzy również w budżet federalny. W USA jest inny system poboru opłat od przemysłu naftowego niż w Europie. Przy wydobyciu ropy naftowej istnieje mechanizm tzw „royalties” czyli daniny, którą płaci producent ropy właścicielowi gruntu, na którym odbywa się wydobycie. Wysokość jest zależna od ilości wydobywanego surowca na danym obszarze. W przypadku gruntów federalnych, pieniądze te zasilają budżet federalny i stanowy, a w 2019 roku stanowiło to 4.2 mld dolarów. Oznacza to, że decyzja ta uderzy też możliwości finansowe USA. Co więcej, w ostatniej dekadzie dzięki złożom łupkowym Stany Zjednoczone z wielkiego importera ropy i gazu stały się ich eksporterem. Ograniczenie krajowego wydobycia może dla USA spowodować w dłuższej perspektywie konieczność powrotu do zależności od arabskich dostawców ropy naftowej.

Jakie znaczenie ma to ograniczenie dla rynków ropy lub bardziej precyzyjnie, dla Polski?

Ceny ropy są niskie od lat głównie dzięki znacznemu wzrostowi wydobycia ropy łupkowej w Stanach Zjednoczonych. To jest główny czynnik wpływający w ostatnich kilku latach na niskie ceny ropy na rynkach. Działanie Arabii Saudyjskiej, OPEC czy Rosji to już tylko wypadkowa tego głównego czynnika. Teraz koronawirus zmienił całkowicie krajobraz popytu na rynku ropy, jednak jest to anomalia okresowa, o której za kilka lat nie będziemy za bardzo pamiętać. Jednak gdyby tego czynnika nie było, to nadal bylibyśmy w okresie niskich cen ropy wynikającej z dużej podaży ropy amerykańskiej, której wydobycie w najwyższym momencie sięgało nieomal 10 procent światowego wydobycia.

Niskie ceny ropy są pozytywne dla Polski z dwóch powodów. Po pierwsze, jesteśmy dużym importerem tego surowca, co oznacza, że dla naszej wymiany handlowej korzystne jest kupowanie ropy po niskich cenach. Drugim powodem jest czynnik bezpieczeństwa, a konkretnie zależność Rosji od dochodów ze sprzedaży węglowodorów. Im większa cena surowców, tym Rosja jest w stanie więcej pieniędzy przeznaczać na armie, na projekty zagrażające naszemu bezpieczeństwu. Mówiąc wprost, wysokie ceny surowców napędzają agresywną politykę Rosji. Dlatego decyzja Bidena będzie w pewnym stopniu dla nas niekorzystna.

Mówimy dużo o ropie, jednak moratorium dotyczy również gazu ziemnego. Czy nie wpłynie to negatywnie na polskie długoterminowe kontrakty na dostawy LNG z producentami amerykańskimi?

Ta decyzja bez wątpienia może pogorszyć ekonomie tych projektów. Ograniczenie obszarów federalnych prędzej czy później doprowadzi do spadku wydobycia ropy naftowej. Cena gazu na rynku amerykańskim jest zależna od dwóch czynników. Samego wydobycia gazu oraz od wydobycia ropy naftowej. Podczas eksploatacji złoża ropy łupkowej zazwyczaj dochodzi do uwalniania tzw. gazu stowarzyszonego, czyli takiego, który współwystępuje z ropą naftową w złożu. To zazwyczaj są duże wolumeny tego surowca. W ostatnich latach ten gaz, zwłaszcza wydobywany w basenie permskim w Teksasie, bardzo mocno obniżył ceny gazu na rynku amerykańskim, a więc uatrakcyjnił jego eksport w formie LNG. Wielu producentów ropy naftowej traktuje go jako produkt uboczny, co przez pewien czas powodowało nawet ceny ujemne na gaz ziemny w USA, szczególnie w Teksasie. Mówiąc krótko, producent ropy, na której generował swój podstawowy zysk, wydobywając jednocześnie gaz dopłacał klientom, aby ci ten gaz od niego zabrali. W innym wypadku gaz ten musiał być spalany, co jednak negatywnie wpływa na środowisko (emisja CO2), przez co amerykańskie urzędy stopniowo coraz mniej chętnie udzielały pozwoleń na spalanie, pośrednio utrudniając wydobycie ropy łukowej. Podsumowując, ropa łupkowa wraz z towarzyszącym jej gazem stworzyła świetne warunki ekonomiczne do powstawania eksportowych projektów LNG. Jeżeli wydobycie ropy łupkowej będzie ograniczane, to naturalnie zmniejszy się podaż gazu co w konsekwencji doprowadzi do wzrostu jego cen i zmniejszy jego ekonomiczną konkurencyjność na rynkach końcowych odbiorców, w tym w Polsce.

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski

Marszałkowski: Moratorium Bidena wyhamuje, ale nie zabije rewolucji łupkowej

Najnowsze artykuły