icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

MSK: Obrona gazu wrzuca świat w przepaść klimatyczną (POLEMIKA)

Młodzieżowy Strajk Klimatyczny (MSK) skomentował słowa Jerzego Buzka, byłego premiera, obecnie posła do Parlamentu Europejskiego, który apelował o włączenie gazu do zapisów taksonomii. – W jaki sposób inwestycje w wysokoemisyjne paliwo kopalne, które poza dwutlenkiem węgla emituje również metan, miałoby stanowić odpowiedź na kryzys klimatyczny? – pytają aktywiści klimatyczni Dominika Lasota, Katarzyna Niemier, Franciszek Nowak, Mateusz Orzechowski, Mikołaj Gumulski w komentarzu dla BiznesAlert.pl. 

Nasza krytyka listu poparcia dla gazu, którego kilkudziesięciu europosłów i europosłanek złożyło Komisji Europejskiej, sieje niemałą burzę. W odpowiedzi na nasze działanie, Jerzy Buzek broni swojego pro-gazowego stanowiska i “obawia się”, że nasze zarzuty są szkodliwe w radzeniu sobie z kryzysem klimatycznym. Mamy jednak wątpliwości, czy to faktyczne zmartwienie, czy dalsza próba trzymania się kopalnianej rzeczywistości. 

Jednym z gorętszych tematów w Unii Europejskiej jest w tym momencie taksonomia – czyli opracowywany wykaz “zielonych inwestycji”, które będą mogły liczyć na unijne i rynkowe wsparcie finansowe. Komisja Europejska finalizuje aktualnie propozycje tego, jakie inwestycje uzyskają zielone światło z Unii. I właśnie wokół tych technicznych zapisów wybuchła gorąca dyskusja – albowiem Komisja w szkicu taksonomii włączyła gaz ziemny, czemu ostro sprzeciwił się ruch klimatyczny. Ta społeczna opozycja spotkała się jednak z pro-gazowym lobbingiem kilkudziesięciu europosłów i posłanek, z Premierem Buzkiem na czele, którzy apelują do Komisji o włączenie gazu w zapisy.  

Pojawienie się tego koalicyjnego listu bardzo nas zszokowało, ponieważ kilka dni wcześniej kilkoro z nas było w Parlamencie Europejskim w Strasburgu i bezpośrednio spotkało się z europosłami i europosłankami zarówno Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości, Polskiego Stronnictwa Ludowego czy Nowej Lewicy. Unijna taksonomia i sprzeciw wobec gazu był głównym tematem naszej wizyty – wizyty, w czasie której z kilkorgiem z osób sygnujących list mieliśmy okazję porozmawiać, nierzadko nawet usłyszeć słowa poparcia. A po powrocie – cios. 

Premier Buzek broni listu do KE, mówiąc, iż kluczową kwestią dla powodzenia zielonej, sprawiedliwej i efektywnej transformacji jest inwestowanie w gaz ziemny i wpisanie go do unijnej taksonomii. Zastanawiamy się jednak, w jaki sposób inwestycje w wysokoemisyjne paliwo kopalne, które poza dwutlenkiem węgla emituje również metan, miałoby stanowić odpowiedź na kryzys klimatyczny – spowodowany właśnie wykorzystywaniem paliw kopalnych? 

Jak gaz ma wpisywać się w tę sprawiedliwą transformację klimatyczną, skoro nowe inwestycje uzależniłyby nas od kolejnego szkodliwego paliwa na długie lata? Jaka logika stoi za tym, by rozwijać infrastrukturę gazową, wymagającą ogromnych funduszy, zamiast odnawialnych źródeł energii i magazynów energii? To byłby prawdziwy krok w stronę zielonej transformacji. Niesprawiedliwością jest mydlenie ludziom oczu, mówiąc publicznie, że mamy jeszcze jakikolwiek czas na zwlekanie z adekwatnym działaniem wobec kryzysu klimatycznego. Ten hamulec przed zmianą – to jest faktyczna niesprawiedliwość. Nie krytyczne słowa młodych, przejętych tym co się dzieje. 

Na nas naprawdę nie robią już żadnego wrażenia zapewnienia, że ktoś w polityce się o nas troszczy. Politycy od lat wmawiają nam troskę o przyszłość i zapewniają działanie – ale adekwatnych zmian nadal nie widać. Trudno wobec tego uwierzyć w zapewnienia Premiera Buzka o tym, że jego poparcie dla gazu to racjonalne podejście do zabezpieczenia naszej przyszłości. Jerzy Buzek chwali się dawniejszymi zamknięciami kopalń, za czasów jego rządu, i wspomina, że już wtedy był to wyraz troski o lepsze jutro. Jednak nie bez powodu od 3 lat działalności podkreślamy aspekt konieczności transformacji, która jest nie tylko zielona i adekwatna, ale także sprawiedliwa. Szokowe zamykanie kopalń bez planu dla dotkniętych tym procesem regionów było ogromnym błędem i jest piętnem, które do dziś blokuje konieczny proces transformacji ze względu na strach społeczności górniczych przed powtórzeniem się takiego dramatycznego scenariusza. Transformacja musi być zarówno adekwatna, jak i sprawiedliwa, albo nie będzie jej wcale. Działania Jerzego Buzka nie stanowią więc dla nas żadnego wzoru postępowania ani powodu do pochwały.

Co więcej, twierdzenie, że decyzje te były podejmowane w duchu odpowiedzialności za przyszłe pokolenia, nie jest prawdą. Likwidacje, o których mówi Buzek miały miejsce na podstawie ustawy z dnia 26 listopada 1998 roku o dostosowaniu górnictwa węgla kamiennego do funkcjonowania w warunkach gospodarki rynkowej oraz szczególnych uprawnieniach i zadaniach gmin górniczych. Jak wskazano w uzasadnieniu ustawy, celem reformy było „dostosowanie podmiotów gospodarczych w górnictwie węgla kamiennego do efektywnego ekonomicznie funkcjonowania w warunkach gospodarki rynkowej i utrzymanie konkurencyjności polskiego węgla na rynku krajowym”. Działania te miały charakter czysto gospodarczy i nie miały na celu ochrony kogokolwiek. Stały za nimi pieniądze, a nie troska o przyszłość.

I zdaje się, że podobne myślenie dalej kontroluje decyzje polityków. Postawienie na gaz to nie jest wybór bezpieczeństwa, tylko dalszej zależności od paliw kopalnych, dalszego niszczenia klimatu, dalszego priorytetyzowania tego co opłacalne finansowo dla największych graczy, a nie tego co potrzebne do bezpiecznego życia Polek i Polaków. Gaz to paliwo podatne na manipulacje podmiotów spoza Europy (w tym Rosji) oraz windujace ceny prądu. Analizy wskazują, że Unia ma bardzo ograniczone możliwości importu gazu innego niż rosyjski i ten stan rzeczy prędko się nie zmieni; rozwój energetyki gazowej jest więc wpychaniem nas w jeszcze większą zależność od Moskwy. Za skok cen oskarża się politykę klimatyczna UE i system handlu emisjami, ale to właśnie zależność od paliw kopalnych napędza drożyznę. Zamiast przeznaczyć te pieniądze na inwestycje w OZE i technologie magazynowania energii, zakopiemy się w kolejnym ryzykownym, wysokoemisyjnym paliwie kopalnym. Więc mówimy stanowcze NIE – póki jeszcze mamy szansę. 

W obliczu tych zarzutów, politycy często szukają argumentów broniących gazu. Mówią, że “gaz jest dwa razy mniej emisyjny od węgla” – ale nadal emituje na tyle dużo dwutlenku węgla, że skutecznie uniemożliwia wpisanie się w naukowy scenariusz inny, niż ten prowadzący nas do katastrofy klimatycznej. Gaz ziemny jest śmiercionośnym źródłem, nie tylko ze względu na zanieczyszczenie powietrza, ale także na awarie infrastruktury czy wybuchy. Te próby obrony to niezłe bajki. Młode pokolenie nie jest w stanie zaufać obietnicom o jedynie “czasowym wykorzystaniu”, “pomoście” czy traktowaniu gazu jako “paliwo przejściowe”. Te słowa to wydmuszki, które są wygodne – jeśli chce się uciec od niezbędnych zmian. W obliczu katastrofy klimatycznej nie możemy ograniczać się do – tak pospolitego wśród polityków – kształtowania działań jedynie do końca kadencji. Dbamy o interes przyszłych pokoleń, co, jak widać, jest abstrakcyjnym konceptem dla polskich sygnatariuszy tego listu. 

A zatem bądźmy poważni. W czasach kryzysu klimatycznego nie ma miejsca na gaz. Zastępowanie jednego paliwa kopalnego innym to żadna “zielona” zmiana, a pseudo-środek zaradczy, który tak naprawdę pozwala na dalsze działanie naszych gospodarek w ich szkodliwy, eksploatacyjny sposób. Zielona transformacja w Unii Europejskiej – w tym w Polsce – to nie żaden PR-owy projekt, a wołanie o ratunek w obliczu planetarnego pożaru, w jakim tkwimy. W tej decydującej dekadzie, każde polityczne działanie – każdy zapis taksonomii, czy unijna dyrektywa – może przybliżyć lub oddalić nas od spełnienia porozumienia paryskiego. Poparcie europosłów i europosłanek dla jakichkolwiek paliw kopalnych czy rozwiązań powolnych, to krok w tył. A w czasach kryzysu potrzeba odwagi, a nie wygodnych skoków w bok. 

Czas na półśrodki się skończył. Pora naprawdę stawić czoła kryzysowi klimatycznemu. Możemy być sojusznikami i sojuszniczkami w tej walce, ale to wymaga innej polityki, opartej na odpowiedzialności i zdecydowanych działaniach. Póki co jednak, politycy zaciągają u nas klimatyczny dług – więc nie będzie wam z nami lekko.

Buzek: Mowa o zdradzie i spiskach nie przybliża nas do zatrzymania zmian klimatu (ROZMOWA)

Młodzieżowy Strajk Klimatyczny (MSK) skomentował słowa Jerzego Buzka, byłego premiera, obecnie posła do Parlamentu Europejskiego, który apelował o włączenie gazu do zapisów taksonomii. – W jaki sposób inwestycje w wysokoemisyjne paliwo kopalne, które poza dwutlenkiem węgla emituje również metan, miałoby stanowić odpowiedź na kryzys klimatyczny? – pytają aktywiści klimatyczni Dominika Lasota, Katarzyna Niemier, Franciszek Nowak, Mateusz Orzechowski, Mikołaj Gumulski w komentarzu dla BiznesAlert.pl. 

Nasza krytyka listu poparcia dla gazu, którego kilkudziesięciu europosłów i europosłanek złożyło Komisji Europejskiej, sieje niemałą burzę. W odpowiedzi na nasze działanie, Jerzy Buzek broni swojego pro-gazowego stanowiska i “obawia się”, że nasze zarzuty są szkodliwe w radzeniu sobie z kryzysem klimatycznym. Mamy jednak wątpliwości, czy to faktyczne zmartwienie, czy dalsza próba trzymania się kopalnianej rzeczywistości. 

Jednym z gorętszych tematów w Unii Europejskiej jest w tym momencie taksonomia – czyli opracowywany wykaz “zielonych inwestycji”, które będą mogły liczyć na unijne i rynkowe wsparcie finansowe. Komisja Europejska finalizuje aktualnie propozycje tego, jakie inwestycje uzyskają zielone światło z Unii. I właśnie wokół tych technicznych zapisów wybuchła gorąca dyskusja – albowiem Komisja w szkicu taksonomii włączyła gaz ziemny, czemu ostro sprzeciwił się ruch klimatyczny. Ta społeczna opozycja spotkała się jednak z pro-gazowym lobbingiem kilkudziesięciu europosłów i posłanek, z Premierem Buzkiem na czele, którzy apelują do Komisji o włączenie gazu w zapisy.  

Pojawienie się tego koalicyjnego listu bardzo nas zszokowało, ponieważ kilka dni wcześniej kilkoro z nas było w Parlamencie Europejskim w Strasburgu i bezpośrednio spotkało się z europosłami i europosłankami zarówno Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości, Polskiego Stronnictwa Ludowego czy Nowej Lewicy. Unijna taksonomia i sprzeciw wobec gazu był głównym tematem naszej wizyty – wizyty, w czasie której z kilkorgiem z osób sygnujących list mieliśmy okazję porozmawiać, nierzadko nawet usłyszeć słowa poparcia. A po powrocie – cios. 

Premier Buzek broni listu do KE, mówiąc, iż kluczową kwestią dla powodzenia zielonej, sprawiedliwej i efektywnej transformacji jest inwestowanie w gaz ziemny i wpisanie go do unijnej taksonomii. Zastanawiamy się jednak, w jaki sposób inwestycje w wysokoemisyjne paliwo kopalne, które poza dwutlenkiem węgla emituje również metan, miałoby stanowić odpowiedź na kryzys klimatyczny – spowodowany właśnie wykorzystywaniem paliw kopalnych? 

Jak gaz ma wpisywać się w tę sprawiedliwą transformację klimatyczną, skoro nowe inwestycje uzależniłyby nas od kolejnego szkodliwego paliwa na długie lata? Jaka logika stoi za tym, by rozwijać infrastrukturę gazową, wymagającą ogromnych funduszy, zamiast odnawialnych źródeł energii i magazynów energii? To byłby prawdziwy krok w stronę zielonej transformacji. Niesprawiedliwością jest mydlenie ludziom oczu, mówiąc publicznie, że mamy jeszcze jakikolwiek czas na zwlekanie z adekwatnym działaniem wobec kryzysu klimatycznego. Ten hamulec przed zmianą – to jest faktyczna niesprawiedliwość. Nie krytyczne słowa młodych, przejętych tym co się dzieje. 

Na nas naprawdę nie robią już żadnego wrażenia zapewnienia, że ktoś w polityce się o nas troszczy. Politycy od lat wmawiają nam troskę o przyszłość i zapewniają działanie – ale adekwatnych zmian nadal nie widać. Trudno wobec tego uwierzyć w zapewnienia Premiera Buzka o tym, że jego poparcie dla gazu to racjonalne podejście do zabezpieczenia naszej przyszłości. Jerzy Buzek chwali się dawniejszymi zamknięciami kopalń, za czasów jego rządu, i wspomina, że już wtedy był to wyraz troski o lepsze jutro. Jednak nie bez powodu od 3 lat działalności podkreślamy aspekt konieczności transformacji, która jest nie tylko zielona i adekwatna, ale także sprawiedliwa. Szokowe zamykanie kopalń bez planu dla dotkniętych tym procesem regionów było ogromnym błędem i jest piętnem, które do dziś blokuje konieczny proces transformacji ze względu na strach społeczności górniczych przed powtórzeniem się takiego dramatycznego scenariusza. Transformacja musi być zarówno adekwatna, jak i sprawiedliwa, albo nie będzie jej wcale. Działania Jerzego Buzka nie stanowią więc dla nas żadnego wzoru postępowania ani powodu do pochwały.

Co więcej, twierdzenie, że decyzje te były podejmowane w duchu odpowiedzialności za przyszłe pokolenia, nie jest prawdą. Likwidacje, o których mówi Buzek miały miejsce na podstawie ustawy z dnia 26 listopada 1998 roku o dostosowaniu górnictwa węgla kamiennego do funkcjonowania w warunkach gospodarki rynkowej oraz szczególnych uprawnieniach i zadaniach gmin górniczych. Jak wskazano w uzasadnieniu ustawy, celem reformy było „dostosowanie podmiotów gospodarczych w górnictwie węgla kamiennego do efektywnego ekonomicznie funkcjonowania w warunkach gospodarki rynkowej i utrzymanie konkurencyjności polskiego węgla na rynku krajowym”. Działania te miały charakter czysto gospodarczy i nie miały na celu ochrony kogokolwiek. Stały za nimi pieniądze, a nie troska o przyszłość.

I zdaje się, że podobne myślenie dalej kontroluje decyzje polityków. Postawienie na gaz to nie jest wybór bezpieczeństwa, tylko dalszej zależności od paliw kopalnych, dalszego niszczenia klimatu, dalszego priorytetyzowania tego co opłacalne finansowo dla największych graczy, a nie tego co potrzebne do bezpiecznego życia Polek i Polaków. Gaz to paliwo podatne na manipulacje podmiotów spoza Europy (w tym Rosji) oraz windujace ceny prądu. Analizy wskazują, że Unia ma bardzo ograniczone możliwości importu gazu innego niż rosyjski i ten stan rzeczy prędko się nie zmieni; rozwój energetyki gazowej jest więc wpychaniem nas w jeszcze większą zależność od Moskwy. Za skok cen oskarża się politykę klimatyczna UE i system handlu emisjami, ale to właśnie zależność od paliw kopalnych napędza drożyznę. Zamiast przeznaczyć te pieniądze na inwestycje w OZE i technologie magazynowania energii, zakopiemy się w kolejnym ryzykownym, wysokoemisyjnym paliwie kopalnym. Więc mówimy stanowcze NIE – póki jeszcze mamy szansę. 

W obliczu tych zarzutów, politycy często szukają argumentów broniących gazu. Mówią, że “gaz jest dwa razy mniej emisyjny od węgla” – ale nadal emituje na tyle dużo dwutlenku węgla, że skutecznie uniemożliwia wpisanie się w naukowy scenariusz inny, niż ten prowadzący nas do katastrofy klimatycznej. Gaz ziemny jest śmiercionośnym źródłem, nie tylko ze względu na zanieczyszczenie powietrza, ale także na awarie infrastruktury czy wybuchy. Te próby obrony to niezłe bajki. Młode pokolenie nie jest w stanie zaufać obietnicom o jedynie “czasowym wykorzystaniu”, “pomoście” czy traktowaniu gazu jako “paliwo przejściowe”. Te słowa to wydmuszki, które są wygodne – jeśli chce się uciec od niezbędnych zmian. W obliczu katastrofy klimatycznej nie możemy ograniczać się do – tak pospolitego wśród polityków – kształtowania działań jedynie do końca kadencji. Dbamy o interes przyszłych pokoleń, co, jak widać, jest abstrakcyjnym konceptem dla polskich sygnatariuszy tego listu. 

A zatem bądźmy poważni. W czasach kryzysu klimatycznego nie ma miejsca na gaz. Zastępowanie jednego paliwa kopalnego innym to żadna “zielona” zmiana, a pseudo-środek zaradczy, który tak naprawdę pozwala na dalsze działanie naszych gospodarek w ich szkodliwy, eksploatacyjny sposób. Zielona transformacja w Unii Europejskiej – w tym w Polsce – to nie żaden PR-owy projekt, a wołanie o ratunek w obliczu planetarnego pożaru, w jakim tkwimy. W tej decydującej dekadzie, każde polityczne działanie – każdy zapis taksonomii, czy unijna dyrektywa – może przybliżyć lub oddalić nas od spełnienia porozumienia paryskiego. Poparcie europosłów i europosłanek dla jakichkolwiek paliw kopalnych czy rozwiązań powolnych, to krok w tył. A w czasach kryzysu potrzeba odwagi, a nie wygodnych skoków w bok. 

Czas na półśrodki się skończył. Pora naprawdę stawić czoła kryzysowi klimatycznemu. Możemy być sojusznikami i sojuszniczkami w tej walce, ale to wymaga innej polityki, opartej na odpowiedzialności i zdecydowanych działaniach. Póki co jednak, politycy zaciągają u nas klimatyczny dług – więc nie będzie wam z nami lekko.

Buzek: Mowa o zdradzie i spiskach nie przybliża nas do zatrzymania zmian klimatu (ROZMOWA)

Najnowsze artykuły