Piotr Naimski z Prawa i Sprawiedliwości typowany na potencjalnego ministra energetyki w rządzie tej partii po ewentualnym zwycięstwie ma krytyczne stanowisko względem zbliżającego się szczytu klimatycznego w Paryżu. Jego zdaniem w interesie Warszawy jest brak porozumienia na szczycie.
20 listopada w stolicy Francji spotkają się przedstawiciele ponad 200 krajów Organizacji Narodów Zjednoczonych aby rozmawiać o globalnym porozumieniu w sprawie walki ze zmianami klimatu. PiS domaga się specjalnych warunków dla Polski, jako kraju bazującego miks energetyczny na węglu, który ma zaległości gospodarcze po okresie komunizmu. Naimski idzie dalej. Oczekuje porażki szczytu.
– Jakiekolwiek wiążące porozumienie przyjęte na konferencji w Paryżu uderzałoby w interesy Polski, dlatego porażka szczytu jest w interesie kraju – ocenił w rozmowie z Reutersem. – Jeżeli zabraknie porozumienia globalnego nie będzie powodu, aby unijne negocjacje w sprawie redukcji emisji CO2 były utrzymane. Oznaczałoby, że przyjęte cele są do renegocjacji – konkluduje polityk.
W październiku 2014 roku kraje Unii Europejskiej przyjęły cel ograniczenia emisji o 40 procent w stosunku do poziomów z 1990 roku w skali całej Wspólnoty. Nie jest to jeszcze wiążące zobowiązanie. Kraje zgodziły się także na czasowe ograniczenie ilości pozwoleń w systemie handlu emisjami (ETS), czemu sprzeciwiała się Polska. Naimski ocenia, że opuszczenie ETS przez jego kraj „nie jest niemożliwe”.