Naimski: Obrona węgla to nie ideologia, lecz rozsądek

31 października 2016, 15:00 Energetyka

W rozmowie po angielsku z Central European Financial Observer przedstawiciel rządu zdradza plany Polski odnośnie przemian w sektorze energetycznym.

– Chcemy transformować, a nie restrukturyzować nasz sektor węglowy. Słowa, jakich używamy mają znaczenie. Restrukturyzacja to inne słowo na cięcia zatrudnienia. Nie ma konieczności ograniczania go – powiedział w rozmowie z Obserwatorem Finansowym pełnomocnik rządu RP ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski.

– Przywiązanie do węgla to nie ideologia, ale rozsądek ze względu na bezpieczeństwo dostaw energii. Chcemy czystego węgla, nowych technologii i zmniejszymy zagrożenia dla systemu ze strony paneli fotowoltaicznych i energetyki odnawialnej, które są niestabilne i skutkują, na przykład w Niemczech, czasowym przeciążeniem sieci – przekonywał minister.

– To, na czym nam zależy, to zintegrowany i przede wszystkim stabilny miks energetyczny. Kogeneracja jest odpowiedzialna za 15 procent wytwarzania energii elektrycznej, a węgiel odpowiada za resztę. Będziemy się na tym skupiać i wykorzystywać nasze przewagi, na przykład poprzez wykorzystanie istniejących zintegrowanych elektrociepłowni w dużych miastach – dodał.

– Rząd zdecydował się bazować swą strategię na węglu, zamierza stopniowa implementować czystsze technologię do procesu wytwarzania, a przez to zmniejszyć emisje CO2, które będą niższe o 25-30 procent niż dzisiaj, choć nie mogę powiedzieć kiedy – ocenił Naimski.

– Do 2020 roku będziemy mieli 10-12 MW elektrowni węglowych i w kogeneracji, z Opolem i Kozienicami włącznie. Zrealizujemy cel redukcji emisji. Niestety Polska pozostaje mniej zasobna niż Niemcy i nie możemy sobie pozwolić na subsydia OZE jak one. Niemcy zainwestowali w to około 500 mld euro, ale dwie trzecie kosztów przenieśli na klienta końcowego. Nie możemy obłożyć takim obciążeniem polskich klientów. Nie jesteśmy zainteresowani powtórzeniem modelu hiszpańskiego – zadeklarował rozmówca Obserwatora Finansowego w wersji angielskiej.

– Niemcy utrzymują ceny energii na sztucznie niskim poziomie i czasem sprzedają ją po niższych cenach nam, podkopując lokalnych producentów. Jednak Niemcy nie chcą także sprowadzać jakiejkolwiek energii zza granicy. A zatem każdy kraj musi wybrać własną drogę. Cele – bezpieczeństwo energetyczne Unii i redukcja emisji – są jasne, ale każdy z nas musi sam zdecydować jak najlepiej je osiągnąć – powiedział.

Nowe prawo OZE będzie oczywiście oznaczało mniej mocy wiatrowych i fotowoltaicznych a więcej biomasy. Chcemy powolnej i stopniowej przemiany miksu energetycznego. Jeśli chodzi o biomasę, jej rozwój może oznaczać duże inwestycje spoza Polski, czemu nie? Inwestorzy wiatrowi byli w rzeczywistości znacznie subsydiowani, a teraz będą działać lub nie, jeżeli potrafią konkurować na krajowym rynku – zakończył minister Naimski.