– W mojej ocenie jest to kontrolowany przeciek z NATO. Uważam, że to podobna sytuacja do przecieku dotyczącego niemieckich scenariuszy na wypadek ataku Rosji. Określenie tych granic i ich upublicznienie stanowi jasny sygnał m.in. dla Rosji – mówi Juliusz Sabak, redaktor prowadzący Portalu Obronnego i ekspert ds. wojskowości, w rozmowie z BiznesAlert.pl o doniesieniach na temat warunków wejścia NATO na Ukrainę.
- Sojusz Północnoatlantycki najpewniej od dawna określił precyzyjnie, których granic Rosja nie może przekroczyć, a jeżeli to zrobi to z jaką odpowiedzią się spotka. Są to tzw. scenariusze ewentualnościowe, opierają się na nich wszystkie ustalenia dotyczące planowania działań – tłumaczy Juliusz Sabak.
- Co NATO traktuje jako obronę, a co jako zagrożenie? Obecnie Sojusz jest poważnie zaangażowany w konflikt na Ukrainie, mimo braku oficjalnej obecności żołnierzy. Wprowadzenie kolejnego podmiotu do trwającej wojny, na przykład Białorusi, stanowiłoby zwiększenie zagrożenia nie tylko wobec Ukrainy, ale i NATO – wyjaśnia redaktor Sabak.
- Nie powinno być dla nikogo zdziwieniem, że w przypadku ataku na kraj członkowski NATO, Sojusz zaangażuje się militarnie włącznie z wysłaniem swoich sił na Ukrainę. Już teraz Rosja traktuje kraje NATO jako przeciwnika, zarówno w polityce wewnętrznej, jak i działaniach poniżej progu wojny. Jest to sfera działań służb specjalnych, do których zaliczają się atakach dywersyjnych na magazyny broni, producentów czy eliminacje określonych osób – mówi ekspert.
- Siły zbrojne w przypadku Europy Zachodniej były w ostatnich latach zaniedbywane, w niektórych przypadkach sprzęt był magazynowany i wyprzedawany. Skorzystała z tego między innymi Finlandia czy Polska, która nabyła czołgi Leopard – zaznacza rozmówca BiznesAlert.pl
BiznesAlert.pl: W przestrzeni medialnej pojawiły się informacje o dwóch granicach, po przekroczeniu których przez Rosję wojska NATO zaangażują się w konflikt na Ukrainie. Czy wskazanie tych „czerwonych linii” wnosi coś nowego w kontekście bezpieczeństwa i trwającej wojny?
Juliusz Sabak: W mojej ocenie jest to kontrolowany przeciek z NATO. Uważam, że to podobna sytuacja do przecieku dotyczącego niemieckich scenariuszy na wypadek ataku Rosji. Określenie tych granic i ich upublicznienie stanowi jasny sygnał m.in. dla Rosji. Sojusz Północnoatlantycki najpewniej od dawna określił precyzyjnie, których granic Rosja nie może przekroczyć, a jeżeli to zrobi to z jaką odpowiedzią się spotka. Są to tzw. scenariusze ewentualnościowe, opierają się na nich wszystkie ustalenia dotyczące planowania działań. Bez określenia scenariuszy zagrożeń, nie można przygotować się na ich odparcie.
Pierwszą wspomnianą granicą jest włączenie się po stronie Rosji państwa trzeciego, na przykład Białorusi. Czy jest to zgodne z doktryną NATO jako sojuszu obronnego?
Jest to złożona kwestia. Co NATO traktuje jako obronę, a co jako zagrożenie? Obecnie Sojusz jest poważnie zaangażowany w konflikt na Ukrainie, mimo braku oficjalnej obecności żołnierzy. Wprowadzenie kolejnego podmiotu do trwającej wojny, na przykład Białorusi, stanowiłoby zwiększenie zagrożenia nie tylko wobec Ukrainy, ale i NATO. Nie jest żadną tajemnicą, że Ukraina jest istotna dla Rosji z racji na możliwość wywierania większej presji na państwa Sojuszu. Biorąc to pod uwagę, wyznaczenie, akurat takiej, granicy uważam za zrozumiałe i mieszczące się w ramach założeń NATO.
Drugą czerwoną linią, której przekroczenie wywoła reakcję, jest agresja wobec krajów członkowskich państw bałtyckich czy Polski, ale i Mołdawii należącej do partnerstwa dla Pokoju. Jak to wpisuje się w założenia NATO?
Reakcja w przypadku ataku, na którykolwiek z krajów członkowskich, jest oczywista. Jest to zgodne między innymi z artykułem trzecim i piątym Traktatu Waszyngtońskiego. Przewiduje on reakcję nie tylko w przypadku ataku innego państwa, ale i na skutek na przykład ataku terrorystycznego. Najlepiej ilustruje to przykład ataku 11 września i powołanie się później na sojusznicze zobowiązania przez Stany Zjednoczone. Był to atak przeprowadzony przez organizację terrorystyczną, a nie państwo, mimo to aktywował ustalenia Traktatu Północnoatlantyckiego.
Nie powinno być dla nikogo zdziwieniem, że w przypadku ataku na kraj członkowski NATO, Sojusz zaangażuje się militarnie włącznie z wysłaniem swoich sił na Ukrainę. Już teraz Rosja traktuje kraje NATO jako przeciwnika, zarówno w polityce wewnętrznej, jak i działaniach poniżej progu wojny. Jest to sfera działań służb specjalnych, do których zaliczają się ataki dywersyjne na magazyny broni, producentów czy eliminacje określonych osób jak Maksyma Kuźminowa, rosyjskiego pilota, który zbiegł do Ukrainy, a został zabity w Hiszpanii. Takie działania już są realizowane na terytorium państw NATO w ramach szeroko zakresowego konfliktu, wykraczającego poza pole walki na Ukrainie.
Jakich działań NATO i Unii Europejskiej można się spodziewać w związku z zagrożeniem ze strony Rosji i wzmocnieniem bezpieczeństwa wschodniej flanki?
Moim zdaniem działania NATO i Unii Europejskiej powinny być wobec siebie komplementarne. Wiadomo o działaniach dwutorowych, długo i krótkotoerminowych.
Do pierwszej grupy zalicza się odtwarzanie zdolności przemysłowych i bojowych. Odbudowanie możliwości produkcji amunicji w ilości zaspokajającej potrzeby państw członkowskich, na wypadek pełnoskalowego konfliktu. Siły zbrojne w przypadku Europy Zachodniej były w ostatnich latach zaniedbywane, w niektórych przypadkach sprzęt był magazynowany i wyprzedawany. Skorzystała z tego między innymi Finlandia czy Polska, która nabyła czołgi Leopard. Są to działania długoterminowe, związane z zwiększeniem szeroko pojętego bezpieczeństwa. W perspektywie krótkoterminowej, można powiedzieć, że bardziej spektakularnej z punktu widzenia obserwatora, jest to zwiększenie obecności wojskowej na wschodniej flance oraz ćwiczenia na tych terenach. Przykładem jest pojawienie się francuzów oraz ich najnowszego sprzętu w krajach bałtyckich. Jest to jasny sygnał, że Francja ponownie zaczęła postrzegać wschodnią flankę NATO jako element szerszej struktury bezpieczeństwa Europy oraz samej Francji. Uważam, że aktywność tego typu będzie się nasilać. Amerykanie zapowiedzieli zwiększenie obecności sił zbrojnych na wschodniej flance, w tym w Polsce.
Innym przykładem granicy zewnętrznej państw Sojuszu są działania inżynieryjne, na przykład budowanie bunkrów i stanowisk ogniowych przez kraje bałtyckie czy polska zapora na granicy z Białorusią. Mają na celu zwiększenie kontroli nad tym kto przekracza granice Unii Europejskiej i państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Uważam, że działania NATO są zaplanowane na długi okres. Muszą być konsekwentnie realizowane, aby ponownie nie przespać sygnałów o zwiększającym się zagrożeniu ze strony Rosji.
Rozmawiał Marcin Karwowski
Karwowski: Czy Polska potrzebuje amerykańskich bomb atomowych?