(EurActiv.pl)
Dzień po zestrzeleniu rosyjskiego bombowca turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan przekonywał, że Ankara nie chce eskalować napięcia w stosunkach z Moskwą. Rosja zapewniła ze swej strony, że nie będzie prowadzić wojny z Turcją, nie wyklucza jednak także „zaplanowanej prowokacji” ze strony Ankary.
Zestrzelenie przez Turcję rosyjskiego Su-24 było też tematem środowych rozmów telefonicznych szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa z amerykańskim sekretarzem stanu Johnem Kerrym i szefową unijnej dyplomacji Federicą Mogherini.
Turcja nie chce eskalować napięcia
Ankara nie chce eskalować sytuacji – zapewnił w środę turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan po zestrzeleniu dzień wcześniej rosyjskiego bombowca, który w ocenie Turcji naruszył jej przestrzeń powietrzna. Przekonywał że zamiarem Ankary nie było eskalowanie napięcia w stosunkach z Moskwą, a Turcja działała wyłącznie, „by bronić swego bezpieczeństwa”, „praw naszego narodu” i „praw swoich braci” w Syrii.
Rozbieżność ws. ostrzeżeń
Władze w Ankarze zapewniają, że przed zestrzeleniem rosyjski samolot zmierzający w kierunku granicy z Turcją wielokrotnie ostrzegano, a działania strony tureckiej były w pełni zgodne z tureckimi zasadami walki. Na dowód turecka armia udostępniła w środę nagranie z ostrzeżeniami dla rosyjskiego Su-24. Rosja jednak temu zaprzecza i utrzymuje, że żadnych ostrzeżeń nie było.
Nawigator rosyjskiego bombowca Konstantin Murachtin (pilot zestrzelonego Su-24 zginął) oświadczył wcześniej tego dnia, że nie było żadnych ostrzeżeń. ”W ogóle nie było kontaktu. Dlatego wchodziliśmy na kurs bojowy w zwykłym trybie” – powiedział w telewizji Rossija 1. Podkreślił różnicę w prędkości bombowca Su-24 w porównaniu z prędkością myśliwca F-16. „Jeśli chcieliby nas ostrzec, to mogliby się nam pokazać, ustawiając się na kursie równoległym” – tłumaczył Murachtin.
Wykluczył też możliwość, by rosyjski bombowiec znalazł się w tureckiej przestrzeni powietrznej. „To wykluczone, nawet na jedną sekundę” – przekonywał nawigator zapewniając, że miał pełną kontrolę nad całym lotem aż do chwili wybuchu rakiety.
Rosja nie wyklucza „zaplanowanej prowokacji”
Moskwa twierdzi natomiast, że rosyjski samolot nie opuścił syryjskiej przestrzeni powietrznej i nie wyklucza „zaplanowanej prowokacji”. „Mamy poważne wątpliwości co do tego, czy chodzi o spontaniczny akt, to przypomina zaplanowaną prowokację” – powiedział w środę minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. Według niego władze tureckie mogły uzgadniać z USA decyzję o poderwaniu swoich samolotów, by strącić rosyjski bombowiec Su-24.
Rosyjskie ministerstwo obrony określiło natomiast zestrzelenie Su-24 mianem nieprzyjacielskiego aktu, a prezydent Rosji Władimir Putin uznał, że ten incydent wykracza poza ramy walki z terroryzmem.
Moskwa: nie będzie wojny, ale …
Szef rosyjskiej dyplomacji zapewnił tymczasem na środowej konferencji prasowej, że Rosja nie tylko nie będzie prowadzić wojny z Turcją, ale nawet nie wyrzeka się kontaktów z Ankarą. Poinformował jednak, że na razie Rosja nie planuje ani składania wizyt w Turcji, ani „przyjmowania u siebie tureckich kolegów”. Sam Ławrow po wtorkowym zestrzeleniu Su-24 odwołał swoją wizytę w Turcji.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył natomiast, że na tym etapie współpraca z Turcją w walce z terroryzmem stanęła pod znakiem zapytania, ale – zastrzegł – nie dotyczy to pozostałych stron ewentualnej koalicji walczącej z ugrupowaniami terrorystycznymi w Syrii. Przywołał przy tym stanowisko prezydenta Putina, według którego walka z terroryzmem w Syrii nie może być efektywna bez zbudowania szerokiej koalicji.
Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew ostrzegł tymczasem w środę, że po strąceniu rosyjskiego bombowca niektóre ważne wspólne projekty mogą zostać unieważnione. „W wyniku tego tureckie firmy mogą stracić udział w rosyjskim rynku” – głosi oświadczenie opublikowane na stronie rosyjskiego rządu.
Rosja będzie kontynuować naloty przy granicy Syrii z Turcją
Pieskow zapowiedział także, że Rosja będzie kontynuowała ataki lotnictwa na cele tzw. Państwa Islamskiego (IS) w Syrii, w pobliżu granicy z Turcją. „Chcielibyśmy, aby terroryści i bojownicy trzymali się z dala od tureckiej granicy, ale niestety na ogół znajdują się oni na syryjskim terytorium w pobliżu granicy tureckiej” – tłumaczył rzecznik Kremla dziennikarzom.
Dodał, że rosyjska operacja „będzie bez wątpienia kontynuowana”. Dotychczas Zachód zarzucał Moskwie, że zbyt wiele ataków kierowała na cele umiarkowanej opozycji walczącej z syryjskim prezydentem Baszarem el-Asadem.
Ławrow: poważne naruszenie porozumienia USA-Rosja
Po środowej rozmowie telefonicznej Ławrow-Kerry strona rosyjska poinformowała, że Ławrow powiedział swemu amerykańskiemu odpowiednikowi, iż działanie Turcji stanowi poważne naruszenie porozumienia między Moskwą i Waszyngtonem o bezpieczeństwie lotniczym nad Syrią. Oba państwa prowadzą tam niezależnie od siebie naloty skierowane przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu.
W komunikacie Departamentu Stanu USA przekazano natomiast, że Kerry wzywał do spokoju i dialogu między Rosją i Turcją. Szef amerykańskiej dyplomacji miał też podkreślić, że ani Rosja, ani USA nie może pozwolić, by ten incydent doprowadził do wzrostu napięcia między tymi dwoma krajami lub w Syrii.
O deeskalację napięcia między Rosją i – należącą do NATO – Turcją apelował w środę w Paryżu również prezydent Francji Francois Hollande. Po środowych rozmowach z niemiecką kanclerz Angelą Merkel wezwał on światowe mocarstwa do współpracy w celu zapobieżenia dalszemu pogorszeniu rosyjsko-tureckich stosunków.
Tego samego dnia Ławrow rozmawiał także z szefową unijnej dyplomacji Federicą Mogherini. Według komunikatu wydanego w Brukseli, UE i Rosja zgadzają się co do potrzeby dyplomatycznego rozwiązania konfliktu w Syrii i „zabezpieczenia dyplomatycznej ścieżki otwartej w Wiedniu”. Chodzi o rozmowy ws. zakończenia konfliktu w Syrii, których dwie tury odbyły się w Wiedniu z udziałem ministrów spraw zagranicznych państw zaangażowanych w konflikt i sąsiadów Syrii. Mogherini podkreśliła ponadto wagę koordynacji wspólnych wysiłków w walce z Państwem Islamskim.