Fedorska: Kto skorzysta z niedoboru mocy w Niemczech?

7 sierpnia 2019, 15:00 Energetyka



Według publikacji firmy Die Deutsche Energie-Agentur (DENA), która powstała w 2000 r. jako inicjatywa rządu Socjaldemokratów i Zielonych do badań i konsultacji związanych z niemiecką Energiewende, Niemcy w 2050 r. mogą być zmuszone do importu energii elektrycznej odpowiadającemu 22% zapotrzebowania, co oznaczać może 134 TWh. DENA zastrzega jednak, ze wyniki badań nie przewidują fundamentalnych przemian w polityce i strukturze energetycznej kraju. Budowa dużej liczby kolejnych elektrowni lub cofnięcie decyzji o odejściu od atomu i węgla zmieniłaby diametralnie zawarte w opracowaniu naukowym wyniki – pisze Aleksandra Fedorska, współpracowniczka BiznesAlert.pl.

Jeśli więc Niemcy nie wycofają się z założeń Energiewende i zrezygnują z kopalnych źródeł energii, będzie to miało dalekosiężne konsekwencje dla całego rynku mocy w regionie. Rozbudowa farm wiatrowych i fotowoltaiki sprawia, że problem silnych wahań produkcji energii znacznie wzrośnie. DENA zwraca uwagę na fakt, że w momentach szczytowej produkcji mocy, które zdarzają się przy idealnych wiatrach, 15% wytworzonego prądu po prostu ginie z racji braku zdolności jego absorbcji przez sieć. Niemiecka sieć elektroenergetyczna jest coraz częściej na skraju wytrzymałości. Dużym wyzwaniem jest przesyłanie energii elektrycznej wytworzonej przez famy wiatrowe, głównie na północy Niemiec, do południowych landów, które są gęsto zaludnione i uprzemysłowione.

Importem energii elektrycznej i jej przesyłanie z odnawialnych źródeł wymaga jakościowych i technicznych zmian obecnej sieci, zarówno w Niemczech, jak i w całej Europie. Oprócz rozbudowy istniejącej europejskiej sieci i wzajemnych połączeń należy stworzyć tak zwaną sieć overlay, którą można transportować duże ilości energii elektrycznej na duże odległości przy niewielkich stratach.

DENA proponuje koncepcję wspólnego europejskiego rynku mocy, który ma gwarantować wystarczające rezerwy i szybki przepływ prądu do takich krajów jak Niemcy. Jednocześnie wspólny rynek prądu z zasadniczym celem zaspokojenia głodu energetycznego największego gracza, jakim są Niemcy, naraża ich na wysokie ryzyko polityczne. Nie można wykluczyć, że inne kraje europejskie wykorzystają położenie Niemiec, by wymusić korzystne dla nich koncesje polityczne.

Obawy o przyszłość niemieckiej energetyki już teraz dają o sobie znać. W czerwcu 2019 r. Niemcy trzy razy znalazły się w obliczu konieczności natychmiastowego importu prądu. W dniu 10 czerwca zapotrzebowanie na prąd było wyższe od krajowej produkcji i operatorzy sieci nie spełnili wymogów dotyczących wymaganych rezerw w systemie. Prąd importowany był w godzinach porannych tego dnia głównie z Francji, Austrii i Szwajcarii. W mniejszym wymiarze także z Danii, Szwecji i Czech. W godzinach 17–24 scenariusz się powtórzył. Tym razem import mocy ze Szwajcarii i Danii był jeszcze większy.

Piętnaście dni później niedobór prądu w niemieckiej sieci znów dał o sobie znać. Do godziny 8 rano to głównie Francja i Szwajcaria eksportowały swój prąd do Niemiec. Po godzinie 17 były to Szwajcaria i Austria. Pewną niespodzianką był także eksport polskiego prądu do Niemiec w godzinach 19–21. Polska sprzedała tego dnia do Niemiec 0,28 GW w cenie 39 – 45 euro za MWh.

Z analizy czerwcowego importu prądu do Niemiec wynika, że to głównie Francja, Szwajcaria, Austria i Dania zyskują na niedoborze mocy w Niemczech. W przypadku Francji powody wydają się oczywiste, gdyż kraj ten wytwarza ponad 70% energii elektrycznej w elektrowniach atomowych. Żaden inny kraj na świecie nie stawia tak bardzo na atom, jak Francja. Dania jest w szczęśliwej sytuacji energetycznej, gdyż nie tylko rozwinęła OZE, ale ma także elektrownie gazowe, nasilane gazem wydobytym na duńskich morzach. Z kolei w Szwajcarii dominują elektrownie wodne, odpowiedzialne za prawie 60% produkcji prądu. Resztę mocy Szwajcaria czerpie w dużej części ze swoich elektrowni atomowych. Austria jest natomiast ewenementem energetycznym na skalę regionu, bo pozyskuje ponad 70% energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych. Podobnie jak w przypadku Szwajcarii, hydroelektrownie w Austrii zaspokajają prawie 60% popytu . Reszta miksu energetycznego w tym kraju to elektrownie termiczne i OZE.