icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Nocna prohibicja na stacjach paliw – czy ma to sens? 

Nie milkną kontrowersje w sprawie pomysłu wprowadzenia nocnej prohibicji na stacjach paliw.  Argumenty ministerstwa zdrowia o korzyściach społecznych i zdrowotnych nie przekonują branży. – Ekonomiczna dostępność alkoholu tak naprawdę by wzrosła, a sprzedaż przesunęłaby się do miejsc, gdzie łatwiej jest alkohol nabyć, gdzie ta sprzedaż nie jest pod kontrolą – kontrargumentuje w rozmowie z Biznes Alert Wojciech Labuda, Dyrektor do spraw regulacji Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego. 

Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN) uważa, że działania ograniczające sprzedaż alkoholu powinny opierać się na danych, a nie na „grze na chwilowych emocjach społecznych”. I wskazuje, że brak jednoznacznego uzasadnienia dla takiego rozwiązania podważa sens tej propozycji.  

Dostępność alkoholu nie spadnie 

Stacje paliw stanowią zaledwie niewielki procent punktów sprzedaży alkoholu – około 4,5 proc. wszystkich miejsc, w których handluje się alkoholem. Według POPiHN ograniczenie sprzedaży w tym sektorze wpłynie znikomo na dostępność alkoholu, bo przecież w kraju funkcjonuje ponad 100 tysięcy innych punktów, w których napoje te będą nadal sprzedawane bez ograniczeń.  

Zgodnie z opinią Centrum Oceny Skutków Regulacji z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, selektywny zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw nie realizuje swoich celów. „Selektywny zakaz nałożony na niewielką grupę procentową sprzedawców […] nie jest w stanie wywołać tych skutków, lecz właśnie wyeliminować z rynku tych właśnie przedsiębiorców, na czym w sposób pewny i wymierny skorzystają ich konkurenci” – czytamy w tej analizie. Skutkiem regulacji byłaby nie tylko utrata dochodów przez stacje paliw, ale także wzmocnienie pozycji sklepów oferujących sprzedaż alkoholu w ich bezpośredniej bliskości. 

Rekompensata w cenie paliwa 

Według danych Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, sprzedaż alkoholu stanowi około 12% przychodów pozapaliwowych stacji. Zakaz może doprowadzić do spadku ich rentowności, co z kolei prawdopodobnie przełoży się na wzrost cen paliw oraz innych oferowanych produktów. – Jeśli pozbawić stacje paliw tego dochodu, z produktów alkoholowych, no to w jakiś sposób trzeba ten dochód zrekompensować, co mogłoby się przełożyć na wzrost cen paliw mówi Wojciech Labuda.  

Eksperci z Uniwersytetu Warszawskiego zauważają ponadto, że „wprowadzenie zapowiadanego zakazu prawdopodobnie pociągnie za sobą skutki dalej idące niż jedynie ograniczone do sprzedaży jednej kategorii produktów”. Dotyczyć to będzie także produktów spożywcze i inne rzeczy czy usług, które można nabyć w jednym miejscu w trakcie jednej wizyty. 

Ministerstwo jest na bakier z konstytucją? 

Przeciwnicy prohibicji poza argumentami natury gospodarczej wskazują na konstytucyjną zasadę społecznej gospodarki rynkowej opartej na wolności działalności gospodarczej i równej konkurencji. I podkreślają, że pomysł zakazu jest sprzeczny z art. 20 ustawy zasadniczej. Eksperci POPiHN alarmują, że zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw, przy jednoczesnym braku ograniczeń dla innych sprzedawców oferujących ten sam produkt, “stanowi drastyczne zaburzenie konkurencji”. Dodatkowo, takie rozwiązanie może być uznane za sprzeczne z prawem Unii Europejskiej, które wyklucza zakłócanie zasad konkurencji i sztuczne różnicowanie sytuacji rynkowej produktów o analogicznych właściwościach.  

Wątpliwe skutki dla bezpieczeństwa na drogach

Jednym z argumentów za wprowadzeniem nocnej prohibicji jest poprawa bezpieczeństwa na drogach. Dane i doświadczenia innych krajów pokazują jednak, że takie działania nie przekładają się na mniejszą liczbę wypadków. Badania, opublikowane w naukowym czasopiśmie „Health Economics”, z niemieckiego landu Badenia-Wirtembergia, gdzie zakaz obowiązuje od 2010 roku, wykazały brak wpływu na bezpieczeństwo drogowe.  To jeden z koronnych argumentów przeciwników prohibicji.  

Z przytaczanych przez POPiHN danych wynika, że w Polsce najwięcej wypadków z udziałem nietrzeźwych kierowców zdarza się od godziny 16:00 do 20:00, a nie w nocy.„Sprzedaż alkoholu na stacjach jest monitorowana. Codziennie można przeczytać w prasie informacje o tym, że pracownicy stacji doprowadzili do zatrzymania jakiegoś pijanego kierowcy. Kiedy pomyślimy sobie o tego typu sytuacjach, to trudno sobie wyobrazić, że do zatrzymania pijanego kierowcy doprowadził pracownik sklepu na przykład typu convenience czy sklepu monopolowego działającego nocą. […] Właśnie stacje czy sprzedaż alkoholu wręcz sprzyja temu, żeby tych pijanych kierowców w jakiś sposób wyłapywać poprzez właśnie zgłoszenia pracowników stacji do odpowiednich służb.” – przekonuje Labuda.  

Alternatywy i istniejące narzędzia 

„Branża paliwowa jest za tym, żeby ograniczać spożycie alkoholu. Natomiast chcemy, żeby te rozwiązania były przede wszystkim nie dyskryminujące i skuteczne. Nie wierzymy, że jeśli ktoś ograniczy sprzedaż alkoholu wyłącznie na stacjach paliw to odniesie jakiś skutek.” – komentuje Labuda.  

Już teraz polskie samorządy mają możliwość wprowadzania lokalnych ograniczeń w sprzedaży alkoholu, co ma miejsce w ponad 160 gminach. W miastach takich jak Kraków czy Wrocław funkcjonuje nocna prohibicja, która nie jest jednak ograniczona do konkretnych typów sklepów. Czy takie podejście nie jest bardziej sprawiedliwe i skuteczne niż selektywne regulacje wobec stacji paliw? 

Nie milkną kontrowersje w sprawie pomysłu wprowadzenia nocnej prohibicji na stacjach paliw.  Argumenty ministerstwa zdrowia o korzyściach społecznych i zdrowotnych nie przekonują branży. – Ekonomiczna dostępność alkoholu tak naprawdę by wzrosła, a sprzedaż przesunęłaby się do miejsc, gdzie łatwiej jest alkohol nabyć, gdzie ta sprzedaż nie jest pod kontrolą – kontrargumentuje w rozmowie z Biznes Alert Wojciech Labuda, Dyrektor do spraw regulacji Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego. 

Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN) uważa, że działania ograniczające sprzedaż alkoholu powinny opierać się na danych, a nie na „grze na chwilowych emocjach społecznych”. I wskazuje, że brak jednoznacznego uzasadnienia dla takiego rozwiązania podważa sens tej propozycji.  

Dostępność alkoholu nie spadnie 

Stacje paliw stanowią zaledwie niewielki procent punktów sprzedaży alkoholu – około 4,5 proc. wszystkich miejsc, w których handluje się alkoholem. Według POPiHN ograniczenie sprzedaży w tym sektorze wpłynie znikomo na dostępność alkoholu, bo przecież w kraju funkcjonuje ponad 100 tysięcy innych punktów, w których napoje te będą nadal sprzedawane bez ograniczeń.  

Zgodnie z opinią Centrum Oceny Skutków Regulacji z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, selektywny zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw nie realizuje swoich celów. „Selektywny zakaz nałożony na niewielką grupę procentową sprzedawców […] nie jest w stanie wywołać tych skutków, lecz właśnie wyeliminować z rynku tych właśnie przedsiębiorców, na czym w sposób pewny i wymierny skorzystają ich konkurenci” – czytamy w tej analizie. Skutkiem regulacji byłaby nie tylko utrata dochodów przez stacje paliw, ale także wzmocnienie pozycji sklepów oferujących sprzedaż alkoholu w ich bezpośredniej bliskości. 

Rekompensata w cenie paliwa 

Według danych Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, sprzedaż alkoholu stanowi około 12% przychodów pozapaliwowych stacji. Zakaz może doprowadzić do spadku ich rentowności, co z kolei prawdopodobnie przełoży się na wzrost cen paliw oraz innych oferowanych produktów. – Jeśli pozbawić stacje paliw tego dochodu, z produktów alkoholowych, no to w jakiś sposób trzeba ten dochód zrekompensować, co mogłoby się przełożyć na wzrost cen paliw mówi Wojciech Labuda.  

Eksperci z Uniwersytetu Warszawskiego zauważają ponadto, że „wprowadzenie zapowiadanego zakazu prawdopodobnie pociągnie za sobą skutki dalej idące niż jedynie ograniczone do sprzedaży jednej kategorii produktów”. Dotyczyć to będzie także produktów spożywcze i inne rzeczy czy usług, które można nabyć w jednym miejscu w trakcie jednej wizyty. 

Ministerstwo jest na bakier z konstytucją? 

Przeciwnicy prohibicji poza argumentami natury gospodarczej wskazują na konstytucyjną zasadę społecznej gospodarki rynkowej opartej na wolności działalności gospodarczej i równej konkurencji. I podkreślają, że pomysł zakazu jest sprzeczny z art. 20 ustawy zasadniczej. Eksperci POPiHN alarmują, że zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw, przy jednoczesnym braku ograniczeń dla innych sprzedawców oferujących ten sam produkt, “stanowi drastyczne zaburzenie konkurencji”. Dodatkowo, takie rozwiązanie może być uznane za sprzeczne z prawem Unii Europejskiej, które wyklucza zakłócanie zasad konkurencji i sztuczne różnicowanie sytuacji rynkowej produktów o analogicznych właściwościach.  

Wątpliwe skutki dla bezpieczeństwa na drogach

Jednym z argumentów za wprowadzeniem nocnej prohibicji jest poprawa bezpieczeństwa na drogach. Dane i doświadczenia innych krajów pokazują jednak, że takie działania nie przekładają się na mniejszą liczbę wypadków. Badania, opublikowane w naukowym czasopiśmie „Health Economics”, z niemieckiego landu Badenia-Wirtembergia, gdzie zakaz obowiązuje od 2010 roku, wykazały brak wpływu na bezpieczeństwo drogowe.  To jeden z koronnych argumentów przeciwników prohibicji.  

Z przytaczanych przez POPiHN danych wynika, że w Polsce najwięcej wypadków z udziałem nietrzeźwych kierowców zdarza się od godziny 16:00 do 20:00, a nie w nocy.„Sprzedaż alkoholu na stacjach jest monitorowana. Codziennie można przeczytać w prasie informacje o tym, że pracownicy stacji doprowadzili do zatrzymania jakiegoś pijanego kierowcy. Kiedy pomyślimy sobie o tego typu sytuacjach, to trudno sobie wyobrazić, że do zatrzymania pijanego kierowcy doprowadził pracownik sklepu na przykład typu convenience czy sklepu monopolowego działającego nocą. […] Właśnie stacje czy sprzedaż alkoholu wręcz sprzyja temu, żeby tych pijanych kierowców w jakiś sposób wyłapywać poprzez właśnie zgłoszenia pracowników stacji do odpowiednich służb.” – przekonuje Labuda.  

Alternatywy i istniejące narzędzia 

„Branża paliwowa jest za tym, żeby ograniczać spożycie alkoholu. Natomiast chcemy, żeby te rozwiązania były przede wszystkim nie dyskryminujące i skuteczne. Nie wierzymy, że jeśli ktoś ograniczy sprzedaż alkoholu wyłącznie na stacjach paliw to odniesie jakiś skutek.” – komentuje Labuda.  

Już teraz polskie samorządy mają możliwość wprowadzania lokalnych ograniczeń w sprzedaży alkoholu, co ma miejsce w ponad 160 gminach. W miastach takich jak Kraków czy Wrocław funkcjonuje nocna prohibicja, która nie jest jednak ograniczona do konkretnych typów sklepów. Czy takie podejście nie jest bardziej sprawiedliwe i skuteczne niż selektywne regulacje wobec stacji paliw? 

Najnowsze artykuły