Być może budowa kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2 ruszy w Niemczech dzięki korekcie trasy takiej, aby nie uwzględniała wód terytorialnych Danii. Ta jeszcze nie podjęła decyzji, czy wyrazić zgodę na budowę. [tt]Choć trwa zaklinanie rzeczywistości, za ominięcie wód duńskich Gazprom będzie musiał zapłacić pieniędzmi i czasem[/tt] – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Budowa ruszy bez Danii?
Fakt, że spółka Nord Stream 2 AG przygotowuje się do rozpoczęcia układania rur po dnie na wodach terytorialnych Niemiec może oznaczać, że rewiduje już trasę gazociągu. [tt]Bez rewizji szlaku Nord Stream 2 nie byłoby racjonalne rozpoczęcie prac bez kompletu zgód[/tt]. Bez odcinka duńskiego Rosjanie mieliby ich komplet i nie musieliby oglądać się na Danię. O takim scenariuszu świadczyłby fakt, że statek Castoro Się przygotowuje się już do układania rur, które według doniesień Handelsblatt zostało zaplanowane na sierpień tego roku. Jednak nie wiadomo, czy uda się dotrzymać harmonogramu ze względu na konieczność uzyskania nowych zgód na zrewidowany projekt.
Zaklinanie rzeczywistości
Oznaczałoby to jednak, że dojdzie do nieuchronnego wzrostu kosztów oraz opóźnienia. Trudno szacować, ile ono wyniesie. Budowa miała trwać do końca 2019 roku i pozwolić na komercyjne dostawy. Zaklinanie rzeczywistości przez spółki zaangażowane finansowo w projekt jest pośrednim potwierdzeniem tego ryzyka. Opóźnienie i wzrost kosztów uderzy w partnerów finansowych, więc w ich interesie jest przekonywanie opinii publicznej, że do nich nie dojdzie. [tt]Być może zmiany szlaku Nord Stream 2 spowodują opóźnienie o kilka miesięcy, a może dłużej[tt].
Być może opóźnienie wywołane przez Danię nie będzie pierwszym z rzędu. W odpowiedzi na wieści OMV, jednego z partnerów finansowych Nord Stream 2, że rewizja szlaku Nord Stream 2 nie przyniesie dodatkowych kosztów i opóźnień. Warto przypomnieć tekst BiznesAlert.pl z maja tego roku o ryzykach, które powodują, że [tt]prawdopodobnie budowa Nord Stream 2 już teraz jest opóźniona[/tt]. Rewizja szlaku pozwalająca ominąć Danię przyniesie dodatkowe opóźnienie i koszty. Wyliczenia na ten temat ujawnili przedstawiciele Nord Stream 2 AG, o czym także można było przeczytać w BiznesAlert.pl. Alllseas odpowiedzialny za budowę gazociągu oszacował, że ominięcie Danii może podnieść koszty projektu wartego 9,5 mld euro o 5 procent. Tymczasem dyrektor finansowy Nord Stream 2 AG Paul Corcoran przyznał, że rewizja może się wiązać z opóźnieniem. Pomimo tych faktów, konsorcjum chce dzisiaj przekonać rynek, że nie ma tego typu zagrożeń.
Co dalej?
Niezależnie od ostatecznego rozwoju wydarzeń warto przypomnieć, że [tt]choć trudno będzie zablokować Nord Stream 2, to jego opóźnienie działałoby na korzyść przeciwników[/tt], jak Polska. Da więcej czasu na działanie przeciwko projektowi, które – nie można tego nadal wykluczyć – zaowocuje dotąd nieznanym działaniem, które zablokuje budowę.
Poza tym, [tt]im później ruszą dostawy przez Nord Stream 2, tym później dojdzie do gruntowania pozycji Gazpromu[/tt] w Europie Środkowo-Wschodniej i tym więcej czasu będzie na promowania alternatyw. Tymczasem za rogiem jest już gazociąg norweski Baltic Pipe, który w razie pozytywnej decyzji inwestycyjnej może powstać w 2022 roku i zapewnić potencjalnie konkurencyjną alternatywę dla dostaw z Rosji. Działa już terminal LNG w Świnoujściu, który jest utylizowany w stopniu największym ze wszystkich europejskich obiektów tego typu. Rywalizacja rynkowa o Europę Środkowo-Wschodnią jest dopiero przed nami.