Gazociąg Nord Stream 2 został w wyniku sabotażu uszkodzony tylko częściowo. Nie może także zbankrutować, bo sąd w Szwajcarii dał muc zas do stycznia 2024 roku. Czy Rosjanie liczą na zmartwychwstanie tego projektu?
Dziennikarze RTL z Niemiec, TV2, Ekstra Bladet z Danii i Liberation z Francji ustalili, że skala zniszczeń gazociągów Nord Stream 1 i 2 w wyniku sabotażu z 26 września 2022 roku jest inna. O ile zostały zniszczone obie nitki Nord Stream 1, który ma rozerwaną powłokę na odległości kilkuset metrów, to jedna z dwóch nitek Nord Stream 2 jest nienaruszona, a ta dotknięta eksplozją ma małe pęknięcie łatwe do usunięcia.
Zespół dziennikarzy wziął na pokład ekspedycji badającej dronami podwodnymi miejsce zdarzenia analityka Oliviera Alexandra oraz norweskiego eksperta Force Technology Larsa Nohr-Nielsena z Norwegii. Ich zdaniem pierwszy Nord Stream musiał zostać zniszczony wielkim ładunkiem wybuchowym, a drugi – małym, który pozwolił na to, by samo ciśnienie gazu w rurze doprowadziło do jej uszkodzenia. Zdaniem dziennikarze może to oznaczać, że różne podmioty były zaangażowane w sabotaż. Inna wersja, która nie została przez nich wspomniana, to prawdopodobieństwo, że eksplozje miały różne cele, na przykład tylko częściowe zniszczenie Nord Stream 2 i całkowite w przypadku Nord Stream 1.
Tak jak Nord Stream 2 nie mógł do końca wybuchnąć, tak spółka Nord Stream 2 AG należąca do Gazpromu nie może zbankrutować. Sąd kantonu szwajcarskiego w Zug przedłużył moratorium na ogłoszenie bankructwa przez operatora spornego Nord Stream 2 o kolejne sześć miesięcy do 10 stycznia 2024 roku. Tymczasowy menadżer spółki to Transliq AG bo Nord Stream 2 AG jest objęty sankcjami USA. W chwili sabotażu Nord Stream 2 nie pracował przez sankcje oraz brak certyfikacji w Niemczech, a Nord Stream 1 nie był włączony od czasu przerwy technicznej z lipca 2022 roku.
RTL / Interfax / Wojciech Jakóbik