Niemcy blokują sankcje europejskie wobec Nord Stream 2, Amerykanie rozważają kolejne, podczas gdy budowa tego spornego gazociągu na wodach duńskich została wznowiona.
BiznesAlert.pl informował o wznowieniu budowy spornego gazociągu Nord Stream 2 na wodach duńskich. Tymczasem w Europie trwa dyskusja na temat sankcji europejskich i amerykańskich wobec tego przedsięwzięcia.
Niemiecka kanclerz Angela Merkel twierdzi, że stanowisko Berlina w sprawie Nord Stream 2 nie uległo dotąd zmianie i jest znane. – Z jednej strony jest to projekt komercyjny, a z drugiej ma konsekwencje polityczne i odgrywa istotną rolę w przestrzeni transatlantyckiej – powiedziała kanclerz. To odpowiedź na słowa stanowisko prezydenta USA Joe Bidena, które zostało przedstawione przez jego administrację i głosi, że Nord Stream 2 „to zła propozycja dla Europy”. Kanclerz Austrii Sebastian Kurz uznał, że Nord Stream 2 to projekt europejski zgodny z interesami kontynentu i nie należy wiązać z nim sprawy Nawalnego.
Minister energetyki i gospodarki Niemiec Peter Altmaier uznał, że gdyby Nord Stream 2 nie powstał, „Rosja nie sprzedałaby automatycznie mniej gazu do Europy, bo działałyby Nord Stream 1 oraz gazociągu na Ukrainie”, a jedynym skutkiem byłaby utrata pieniędzy przez firmy niemieckie zaangażowane w ten projekt. – Dlatego pilnie zalecam obiektywną dyskusję na ten temat – stwierdził. Odpowiedział w ten sposób na apel niemieckich Zielonych o porzucenie Nord Stream 2. Zdaniem przedstawicieli tej partii Niemcy powinny go zatrzymać. – Bez wsparcia Berlina projekt Nord Stream 2 upadnie – ocenił Reinhard Butikofer z partii Zielonych. – Nie potrzebujemy dodatkowej zależności od Rosji. Rosjanie nie powinni mieć więcej okazji do nacisków na Ukrainę, kraje bałtyckie i Polskę – dodał. Agencja Bloomberg sugeruje, że Niemcy mogłyby porzucić Nord Stream 2 po powstaniu koalicji rządowej z udziałem Zielonych, lecz byłoby to możliwe dopiero po wyborach parlamentarnych jesienią, gdy sporny gazociąg byłby teoretycznie gotowy. Altmaier odpiera, że potrzebna jest wspólna reakcja europejska. Ta jednak jest blokowana przez Berlin.
Rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Niemiec Christopher Burger zdradził, że część krajów europejskich domagała się wprowadzenia sankcji wobec Nord Stream 2 w odpowiedzi na skazanie rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego na więzienie w Rosji. – Ta propozycja była wysuwana przez różne rządy europejskie w przeszłości, więc nie jest to nic nowego. Jednocześnie stanowisko rządu niemieckiego w tej sprawie się nie zmieniło – powiedział Burger. Wcześniej przedstawiciele Francji zaapelowali do Niemiec o porzucenie Nord Stream 2, zadeklarowali, że nie będą ingerować w ten projekt, ale przyznali, że Unia Europejska rozważa poszerzenie sankcji o ten projekt ze względu na „wielkie zastrzeżenia wobec niego”, o których mówił sekretarz stanu w ministerstwie spraw zagranicznych Francji Clement Bon cytowany przez RIA Novosti.
Przywódca niemieckiej partii CDU, który może zostać następcą kanclerz Angeli Merkel, czyli Armin Laschet bronił współpracy z Rosją przy projekcie Nord Stream 2, nazywając siebie „zwolennikiem polityki realnej”. Jego zdaniem moralizowanie i slogany nie powinny być podstawą polityki zagranicznej, a zatrzymanie Nord Stream 2 w odpowiedzi na aresztowanie Nawalnego skończyłoby się jedynie stratami firm niemieckich. Tymczasem zdaniem Lascheta dostawy gazu z Rosji płynęły nieprzerwanie od czasów sowieckich pomimo różnych sporów i tak będzie obecnie.
Departament Stanu USA zapowiedział wcześniej, że będzie monitorował aktywność związaną z budową i certyfikacją Nord Stream 2, a jeśli taką odnotuje, zastosuje sankcje. Nie jest jednak jasne, czy nowe sankcje amerykańskie zostaną wprowadzone jeszcze w trakcie budowy spornego gazociągu, czy już po jego ukończeniu, dodatkowo utrudniając rozpoczęcie dostaw. Sankcje obowiązujące obecnie obejmują firmy budujące, ale i certyfikujące gazociąg po ukończeniu prac. Tymczasem bez certyfikatu nie będzie możliwe rozpoczęcie dostaw gazu.
Welt am Sonntag/RIA Novosti/Reuters/Wojciech Jakóbik