Jakóbik: Ukraina ma problemy, ale Nord Stream 2 też (ANALIZA)

26 lipca 2018, 07:30 Energetyka

Ukraina nie może kontynuować reformy gazowej przez spór z Gazpromem. Jednak i jego sporny projekt Nord Stream 2 ma problemy, które mogą opóźnić jego realizację – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Rozmowy Trójstronne w Berlinie / fot. Twitter @MarosSefcovic

Proces trójstronny

Chociaż Naftogaz pierwotnie zapowiadał, że doprowadzi do wydzielenia niezależnego operatora gazociągów przesyłowych na Ukrainie po rozstrzygnięciu sporu arbitrażowego z Gazpromem, niepodporządkowanie się Rosjan wyrokowi sądu skłania Ukraińców do przesunięcia planu na początek 2020 roku, kiedy skończy się umowa przesyłowa z rosyjską firma.

Rada nadzorcza Naftogazu Ukrainy i nowy operator systemu przesyłowego gazu Magistralne Gazoprowody Ukrainy (MGU) podpisały memorandum o porozumieniu w sprawie mapy drogowej działań na rzecz pełnego rozdziału właścicielskiego systemu przesyłowego nad Dnieprem. Byłoby to wdrożenie przepisów antymonopolowych trzeciego pakietu energetycznego Unii Europejskiej wymagane przez Wspólnotę Energetyczną, czyli zagraniczny wymiar polityki energetycznej UE i organizację, do której należy Ukraina.

Naftogaz podał, że strony umówiły się na finalizację tzw. unbundlingu na początku 2020 roku, kiedy skończy się obowiązujący kontrakt tranzytowy z Gazpromem. Naftogaz wygrał spór o tę umowę w Trybunale Arbitrażowym w Sztokholmie, ale strona rosyjska nie podporządkowała się wyrokowi. Tymczasem rozstrzygnięcie było istotne dla przekazania kontraktu przesyłowego z Naftogazu do MGU. Na razie nadal obsługuje go spółka-matka.

W listopadzie 2016 roku rząd ukraiński przyjął rozporządzenie o utworzeniu operatora MGU poprzez wydzielenie spółki-córki Ukrtransgazu, który należy do Naftogazu. Docelowo MGU ma być niezależnym operatorem działającym w oparciu o przepisy trzeciego pakietu energetycznego. Co ciekawe, menadżerem projektu rozdziału właścicielskiego zostało PwC Polska, partner BiznesAlert.pl.

https://biznesalert.pl/ukraina-reformy-gaz-pwc/

Podbijanie stawki

Spór o warunki dostaw gazu na i przez Ukrainę po 2019 roku ma rozstrzygnąć proces trójstronny, czyli seria negocjacji z udziałem Komisji Europejskiej, Ukrainy oraz Rosji. Pisałem w BiznesAlert.pl, że rozmowy trójstronne z udziałem ministrów energetyki Rosji i Ukrainy oraz wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej ds. Unii Energetycznej o przyszłości dostaw gazu przez terytorium ukraińskie po zakończeniu obecnego kontraktu przesyłowego odbyło się 17 lipca w Berlinie. Kontrakt przesyłowy kończy się 31 grudnia 2019 roku, kiedy ma być gotowy alternatywny szlak, czyli Nord Stream 2 krytykowany przez Ukraińców. Po spotkaniu w Berlinie z 17 lipca odbędą się kolejne, teraz z udziałem ekspertów wysokiego szczebla. Z tego względu nie można było liczyć na przełom podczas pierwszych rozmów. O ich efektach pisał Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl. Tematami dalszych rozmów będą zapotrzebowanie na gaz ziemny w Unii Europejskiej, sposoby aplikacji prawa unijnego na Ukrainie oraz ich wpływ na kontrakt przesyłowy, rola certyfikowanego operatora systemu przesyłowego oraz taryfy.

Trwa przeciąganie liny między Ukraina a Rosją. Spotkanie ekspertów ma odbyć się we wrześniu. Politycy mają spotkać się w październików, o ile nie będzie opóźnienia, które działałoby na korzyść Gazpromu. Pierwszego listopada rozpoczyna się sezon grzewczy i Ukraina musi mieć zgromadzone zapasy na zimę. W przeszłości Rosjanie wielokrotnie wykorzystywali ten okres do tworzenia presji w negocjacjach, nawet pomimo zaangażowania Komisji Europejskiej. To sposób na podbicie stawki z użyciem widma problemów w sezonie grzewczym.

Pierwszym sukcesem procesu trójstronnego był brak zgody na negocjacje pakietowe[/tt[, w których Rosjanie powiązaliby warunki tranzytu po 2019 roku z ustaleniami w sprawie arbitrażu. Gazprom nie podporządkował się wyrokowi sądu i będzie teraz dążył do jego podważenia przez nowe porozumienie. Przeciwko takiemu rozwiązaniu opowiedziały się zgodnie Komisja Europejska i Ukraina. Potwierdziło to stanowisko Naftogazu. Jurij Witrenko, dyrektor komercyjny Naftogazu, podkreślił, że cały spór wynika z faktu, że Rosjanie podważają wyrok trybunału arbitrażowego i nie chcą się mu podporządkować. Tymczasem sąd już rozstrzygnął, jak powinny wyglądać relacje Gazprom-Naftogaz. Mimo to można się spodziewać, że po nieudanej szarży w Berlinie strona rosyjska będzie nadal próbować narzucić negocjacje pakietowe, na co nie zechce zgodzić się Komisja. Rosjanie chcą rzucać kostką, aż wypadnie liczba oczek, która ich usatysfakcjonuje. Za to Naftogaz nie planuje ugody z Gazpromem, chociaż sugerowały to rosyjskie media promujące negocjacje pakietowe. Te informacje zdementowała ukraińska spółka, o czym można przeczytać w BiznesAlert.pl.

Naftogaz walczy z propagandą Kremla

Mimo to, strona ukraińska także podwyższa stawkę poprzez skierowanie do arbitrażu dodatkowych żądań – 11,58 mld dolarów z tytułu taryf tranzytowych z kontraktu Naftogaz-Gazprom nieuzasadnionych w odniesieniu do zmian na rynku gazu w Europie. Ukraińcy domagają się retroaktywnej rewizji od marca 2018 roku. To wtedy Gazprom nie podporządkował się wyrokowi arbitrażu i ograniczył dostawy przez Ukrainę, zmuszając ją do sięgnięcia po rezerwy w celu utrzymania minimalnego ciśnienia technicznego na potrzeby przesyłu do Europy.

Do rozstrzygnięcia pozostaje sprawa najważniejsza, czyli co oznacza termin „minimalny poziom dostaw” gwarantujący stabilność na Ukrainie. Według Rosjan byłoby to 15 mld m sześc. rocznie. Strona ukraińska oczekuje więcej. Według wyliczeń Kommiersanta po uruchomieniu alternatywnego szlaku Nord Stream 2 (Rosja-Niemcy) dostawy przez Ukrainę mogą spaść o około 50 procent do 20-30 mld m sześć. rocznie i stanowić 10-15 procent eksportu rosyjskiego do Europy. Byłoby to zagrożenie dla stabilności systemu przesyłowego gazu nad Dnieprem i tamtejszego budżetu, bo zmusiłoby Kijów do redukcji przepustowości tamtejszych gazociągów.

Naftogaz deklaruje gotowość do obniżenia taryf tranzytowych o 20 procent do 2,17 dolarów za 1000 m sześc. za 100 km, jeżeli wolumen przesyłu wzrośnie do 141 mld m sześc. rocznie, czyli poziomu notowanego w 1998 roku. W przekonaniu prezesa Andrieja Kobolewa byłoby to możliwe w razie odblokowania dostaw na Ukrainę z Azji Centralnej z wykorzystaniem terytorium rosyjskiego. Jego zdaniem w takim scenariuszu koszty dostaw nad Dnieprem byłyby niższe niż w Nord Stream 2. Kommiersant wylicza jednak, że taryfa Nord Stream 1 w 2017 roku to około 1,7 dolara za 1000 m sześc. za 100 km, a w przypadku Nord Stream 2 będzie to około 2 dolarów. To także forma podbijania stawki. Gazprom informował o 15 mld m sześć. rocznie, a Naftogaz chce 141 mld m sześc. Nieoficjalnie można usłyszeć, że w grę wchodzi przedział 30-60 mld m sześc. rocznie. Uczestnicy procesu trójstronnego mają umówić się na poziom satysfakcjonujący wszystkich zainteresowanych.

Co dalej?

BiznesAlert.pl informował, co potwierdził potem Kommiersant, że w 2019 roku odnoga Nord Stream 2 odprowadzająca gaz w Niemczech (EUGAL) będzie gotowa dopiero w połowie, co oznacza, że pełna przepustowość nowego gazociągu zostanie osiągnięta dopiero w 2020 roku i to pod warunkiem, że nie będzie opóźnień. Oznacza to, że Rosjanie będą zmuszeni utrzymać minimalny poziom dostaw przez Ukrainę do czasu ukończenia szlaku niemieckiego. Problemy Nord Stream 2 widać także po bladych wynikach projektu w porównaniu z Turkish Stream i Siłą Syberii, które nie muszą się liczyć z opinią Europejczyków. Projekt turecki zbliża się z rurami do brzegu Turcji. Chiński gazociąg jest gotowy w 90 procentach. Mają być gotowe odpowiednio w 2019 i 2020 roku. Tymczasem Nord Stream 2 ma być gotowy do końca przyszłego roku, a budowa jeszcze nie ruszyła. Kończą się ostatnie przygotowania w Niemczech, ale nie wiadomo czy bez zgody Danii będą mogły ruszyć prace na wodzie. Nadal nie ma pewności, że Nord Stream 2 powstanie na czas. Wbrew demonstracyjnej pewności siebie strony rosyjskiej pewne jest, że dostawy przez Ukrainę zostaną utrzymane.