Pożyczkodawca Nord Stream 2 zrzuca odpowiedzialność za ewentualne opóźnienie projektu na Gazprom.
Mario Merehn, prezes nowopowstałej spółki wydobywczej Wintershall DEA, mówi o spornym Nord Stream 2. Jego zdaniem ewentualne opóźnienie projektu nie zagrozi finansowo Wintershall, partnerowi finansowemu projektu.
Wintershall DEA to spółka-córka niemieckiego Wintershall i DEA oraz funduszu LetterOne należącego do rosyjskich oligarchów. Wintershall jest partnerem finansowym Nord Stream 2 i spółką-córką BASF. Mario Mehren stojący na czele koncernu przekonuje, że ewentualne opóźnienie budowy Nord Stream 2 nie będzie problemem finansowym.
– Zadaniem operatora Nord Stream 2 AG jest teraz zbadanie, czy projekt będzie opóźniony, czy też nie, o ile i jak to na niego wpłynie – mówi Kommiersantowi prezes pożyczkodawcy Nord Stream 2 o spółce należącej w stu procentach do Gazpromu. – To raczej sprawa płynności, nie rentowności. Z finansowego punktu widzenia nie jesteśmy zaniepokojeni.
– Bardziej niepokoi nas sprawa bezpieczeństwa dostaw. Mogę tylko powtórzyć, że Europa potrzebuje tyle infrastruktury gazowej, ile się da. Nord Stream 2 może by ważnym elementem tego obrazka. W zeszłym roku podczas srogiej zimy trwającej nawet do marca Europa potrzebowała dużo gazu. Niestety było też zimno w USA i Azji i dosłownie ani jeden gazowiec LNG nie dotarł do hubów w Europie. Tylko dzięki dobrym połączeniom gazowym z Rosją udało się pokryć całe zapotrzebowanie – przekonuje menadżer. Jego zdaniem alternatywa to „wyciśnięcie przemysłu europejskiego z wykorzystaniem taniego gazu łupkowego z USA”.
Kommiersant/Wojciech Jakóbik