Gazociąg Nord Stream 2 będzie trudno zablokować. Po zgodach Niemiec możliwe jest rozpoczęcie budowy na terytorium Unii Europejskiej. Tymczasem Rosja testuje cierpliwość Zachodu, poprzez niespodziewaną organizację ćwiczeń wojskowych na przyszłym szlaku magistrali – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Obawy Skandynawów
BiznesAlert.pl pierwszy w Polsce poinformował o tym, że Rosjanie podjęli decyzję o rozpoczęciu w kwietniu ćwiczeń floty w odległości 18 km od wód terytorialnych Szwecji, na wodach międzynarodowych między duńskim Bornholmem a szwedzką wyspą Øland, czyli w pobliżu planowanej trasy Nord Stream 2, spornego gazociągu z Rosji do Niemiec o przepustowości 55 mld m sześc., który Gazprom chce zbudować do końca 2019 roku.
Tak się składa, że to właśnie Szwedzi i Duńczycy zgłaszali obawy przed wpływem gazociągu na bezpieczeństwo na Bałtyku. Szwedzka prasa donosiła o obawach tamtejszych sił zbrojnych przed „zielonymi ludzikami” na Gotlandii, czyli ogólnie przed zagrożeniem nieszablonowymi działaniami rosyjskich sił zbrojnych z użyciem pretekstu w postaci budowy Nord Stream 2. Z kolei Dania przyjęła prawo, które pozwala zablokować budowę odcinka na jej wodach terytorialnych ze względów bezpieczeństwa i polityki zagranicznej. Teoretycznie takie działanie będzie wiązało się z rewizją szlaku Nord Stream 2 i opóźnieniem, które można szacować na od kilku miesięcy do kilku lat.
Nie wiadomo, czy niespodziewane ćwiczenia Rosjan w pobliżu szlaku Nord Stream 2 są podstawą do reakcji NATO. Sojusz reagował na liczne incydenty z udziałem floty rosyjskiej, która w przeszłości towarzyszyła inwestycjom energetycznym. Jej ćwiczenia utrudniały na przykład budowę połączenia elektroenergetycznego NordBalt ze Szwecji na Litwę. Aktywność na wodach, pod którymi ma zostać położony Nord Stream 2 to spełnienie obaw sygnalizowanych przez Skandynawów.
Być może Rosja sonduje właśnie ich reakcję ze świadomością, że kraje te wahają się przed przyjęciem jednoznacznie stanowczego kursu wobec Moskwy. Norwegia i Dania były razem z Polską zwolennikami włączenia aspektu bezpieczeństwa szlaku dostaw surowców do koncepcji strategicznej NATO na szczycie w Warszawie.
Działanie Moskwy jest być może bardziej asertywne dzięki komplecie zgód potrzebnych do budowy gazociągu na terytorium Niemiec. Teoretycznie może ona już ruszyć. Rozpoczęcie budowy odcinka niemieckiego może utrudnić objęcie Nord Stream 2 regulacjami dyrektywy gazowej, którą chce znowelizować Komisja Europejska. To potencjalnie jedyny sposób na zablokowanie projektu. Jednak do realizacji tego celu musi zostać spełnione kilka warunków.
Furtka
Jeżeli znowelizowana dyrektywa gazowa nie będzie zawierać furtki pozwalającej nie objąć nią Nord Stream 2, o której pisał BiznesAlert.pl, o co zapewne będą się starać Niemcy, to kolejnym elementem sporu będzie definicja projektów, które ma obowiązywać. Ma ona dotyczyć nowych projektów i w Radzie Europejskiej dojdzie do ustaleń, jak to określić. Rozkopany Nord Stream 2 będzie trudniej uznać za „nowy” projekt, choć nie jest to niemożliwe, bo na przykład prof. Jerzy Buzek proponował, aby dyrektywa dotyczyła wszystkich projektów rozpoczętych po listopadzie 2017 roku.
Furtka, o której pisał BiznesAlert.pl to niedoprecyzowane zasady i termin przyznania derogacji. Prawnicy Rady Europejskiej apelują o załatanie tej dziury oraz wyznaczenie jasnych kryteriów oraz terminu udzielenia zwolnienia. Te na obecnym etapie dotyczą inwestycji powstałych przed wejściem nowelizacji w życie. Nie wiadomo, czy Nord Stream 2 uda się zbudować przed przyjęciem dyrektyw. Jeśli nie, to teoretycznie nie będzie on mógł liczyć na derogacje, ale w Radzie Europejskiej będzie trwać walka o to, mogły one objąć także ten projekt, co będzie jedną z głównych trosk ministerstwa energii. Jeśli chodzi o kryteria, to prawdopodobnie zwolniona inwestycja musiałaby wzmacniać bezpieczeństwo energetyczne lub wspierać rozwój rynku. Tych nie spełnia Nord Stream 2. Z kolei okres derogacji na 5 lat nie satysfakcjonowałby Gazpromu, który obliczył projekt na 50 lat. Firma musiałaby zrewidować model zarządzania inwestycją przed uzyskaniem zwrotu.
Sama opinia prawników Rady Europejskiej przychylna regulacji Nord Stream 2 jest pozytywnym sygnałem z punktu widzenia Polski. Organ, który dotąd wydawał opinie korzystne dla projektu, teraz przyznał, że jest podstawa do jego podporządkowania regulacjom unijnym.
https://biznesalert.pl/rewizja-dyrektywy-gazowej-nord-stream-2/
Ostatnia szansa na blokadę
Gdyby dyrektywa objęła Nord Stream 2 i nie dawała pola do udzielenia mu derogacji, czyli zwolnienia z przepisów narzucających prawo antymonopolowe, Komisja Europejska wystąpiłaby do państw członkowskich o mandat do negocjacji z Rosją warunków jego wdrożenia. To wiązałoby się z koniecznością długotrwałych negocjacji zmian w prawie rosyjskim, czyli prawdopodobnie z opóźnieniem projektu. Jeżeli Rosjanie nie będą chcieli rozmawiać, to Komisja Europejska będzie miała prawo zablokować projekt. Jeżeli kompromis wynegocjowany przez Komisję nie będzie satysfakcjonujący, nie ratyfikuje go Parlament Europejski. Oto długa droga do potencjalnej blokady Nord Stream 2, która mgliście majaczy na horyzoncie.
Inne pole do działania pojawia się wraz z rosnącą aktywnością floty rosyjskiej przy Nord Stream 2. Potwierdzenie obaw Skandynawów uzasadnia reakcję NATO. Szwedzi konsultowali już potencjalny wpływ projektu na ich bezpieczeństwo z wileńskim NATO Energy Security Centre of Excellence. Teoretycznie Nord Stream 2 mógłby posłużyć jako pretekst do działań hybrydowych z udziałem nieoznakowanych sił zbrojnych, do położenia aparatury podsłuchowej i innych działań, które analizują stratedzy z centrum w Wilnie. Problem polega jednak na tym, że chociaż wojskowi nie mają wątpliwości co do charakteru Nord Stream 2 i artykułują to jasno bez dyktafonów, to od decyzji są politycy, którzy mają wątpliwości.
Z kolei groźba sankcji amerykańskich może zwiększyć koszt projektu przez droższe pożyczki, ale nawet gdyby obostrzenia weszły w życie bez konsultacji z Europą, na co Amerykanie dotąd się nie zdecydowali, niekoniecznie byłyby efektywne, o czym pisaliśmy w BiznesAlert.pl. Być może działania floty rosyjskiej na Bałtyku nową reakcję USA.
Jakóbik: USA ślą sygnał, ale sankcji wobec Nord Stream 2 nie ma
Czas na odpowiedź NATO
Fakt, że Nord Stream 2 korumpuje Europę sprawia, że nawet możliwe do uznania za bezczelne ćwiczenia wojskowe na szlaku spornego gazociągu, nie spowodują reakcji na Zachodzie. Taki wynik testu prowadzonego obecnie przez Rosję wypadnie jednoznacznie na korzyść reżimu Władimira Putina, wybranego na prezydenta po raz kolejny w narodowym rytuale fałszowanych wyborów.
Polska musi dalej zabiegać o korzystny kształt dyrektywy gazowej, która co najmniej opóźni Nord Stream 2 i jest pożądana z punktu widzenia spoistości prawa europejskiego na całym terytorium Unii Europejskiej. Problem ćwiczeń rosyjskich w pobliżu Nord Stream 2 powinien spotkać się z odpowiedzią Sojuszu Północnoatlantyckiego.