icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Kuffel: Czy zniesienie obligo giełdowego to dobry sposób walki z kryzysem? (ANALIZA)

Pod koniec września 2022 roku, Sejm uchwalił nowelizację prawa energetycznego i ustawy o OZE. Nowela przewiduje całkowite zniesienie obligo giełdowego, czyli braku obowiązku sprzedaży wytworzonej energii elektrycznej poprzez rynek giełdowy. Jaki może to mieć długoterminowy wpływ na polski rynek energetyczny i czy faktycznie jest to dobry sposób na walkę z kryzysem – zastanawia się Magdalena Kuffel, współpracownik BiznesAlert.pl.

Zanim jednak przejdziemy do „konkretów”, warto przypomnieć dlaczego energia elektryczna jest sprzedawana na giełdzie. Giełda energii to platforma obrotu, na której spotykają się producenci energii elektrycznej i jej odbiorcy. Oznacza to, iż producent nie jest automatycznie „konsumentem” (tzn. firma produkująca energię nie jest automatycznie „ogniwem”, które sprzedaje energię na rynku klientom finalnym; stąd jest również na rynku wiele firm dystrybucyjnych, które nie posiadają w swoich aktywach elektrowni).

Istnieją dwa rodzaje giełd energii. Na giełdach energii wyspecjalizowanych w obrocie fizycznym, producenci energii elektrycznej i konsumenci prowadzą obrót w celu fizycznego dostarczenia energii elektrycznej od wytwórcy do odbiorcy. Tymczasem giełdy instrumentów pochodnych (opierających się na instrumentach finansowych) mają na celu oferowanie firmom sposobów zabezpieczania ryzyka związanego z cenami energii elektrycznej. Ten sposób „zachowania” na giełdzie można nazwać analogowym do „hedging-u”.

Wielu producentów i konsumentów energii elektrycznej docenia przewidywalność cen energii elektrycznej oraz ryzyko związane z obrotem. Odbiorcy, którzy zawarli umowę na energię elektryczną o stałej stawce na czas określony, znają cenę energii elektrycznej w okresie obowiązywania umowy i dzięki temu są w stanie oszacować wysokość swoich przyszłych rachunków za energię elektryczną. Tymczasem firmy przemysłowe starają się z wyprzedzeniem zabezpieczyć dostępność i ceny surowców, energii i innych środków produkcji, aby móc wycenić produkt końcowy i zaplanować produkcję. Producent energii elektrycznej nie byłby w stanie zaplanować inwestycji, gdyby nie miał przynajmniej częściowej pewności jakim „zainteresowaniem cieszy się jego produkt”.

Na giełdzie instrumentów pochodnych handel koncentruje się na produktach krótkoterminowych (jak np. miesiąc + 1, kwartał + 1) jak również długoterminowych (rok + 1, rok + 2 itp.). Na podstawie tego typu kontraktu, strony uzgadniają dostawę określonej ilości energii elektrycznej po określonej cenie, przez określony czas. Transakcja na instrumentach pochodnych zazwyczaj nie wiąże się z transferem żadnego fizycznego produktu – tylko pieniędzy.

Jaki więc wpływ może mieć na uczestnikach rynku zdjęcie obowiązku „wymiany giełdowej”? Z pewnością w.w. nowelizacja będzie miała wpływ na uczestników giełdy i nie będzie to wpływ marginalny.

Jednym z najważniejszych punktów „zapalnych” jest mechanizm formowania się ceny energii. Kiedy na giełdzie jest wielu uczestników po obu stronach transakcyjnych (kupujących i sprzedających), formacja ceny rynkowej jest naturalną wypadkową podstawowej zasady ekonomicznej: equillibrium pomiędzy popytem i podażą. Warto pamiętać, iż obrót giełdowy jest aukcją ciągłą, w której zarówno sprzedający, jak i kupujący składają oferty. Giełda publikuje złożone oferty oraz ceny zrealizowanych transakcji. Zwiększa to przejrzystość i ułatwia uczestnikom zrozumienie aktualnego poziomu cen dla różnych okresów w przyszłości. Pod koniec dnia giełda publikuje dzienny kurs zamknięcia, za pomocą którego firmy ustalają wartość księgową zakupionych przez siebie instrumentów pochodnych energii elektrycznej. W przypadku braku takiej przejrzystości (która ma miejsce w przypadku, w którym większość transakcji jest zawierana na podstawie umów poza giełdą), uczestnicy rynku (szczególnie po stronie kupującego) nie mają dostępu do wiedzy nt. poziomu cenowego. Stwarza to sytuację, w której przede wszystkim kupujący jest w sytuacji „krzywdzącej”, gdyż – bez wcześniejszej negocjacji z wieloma sprzedającymi – nie ma punktu odniesienia co do wysokości ceny.

Innymi ważnymi wyzwaniami handlu giełdowego są wymogi finansowe i sprawozdawczość. Dołączenie do giełdy wymaga posiadania wystarczającego kapitału (gotówki i/lub zabezpieczenia) od samego początku bycia jej uczestnikiem; ponadto, wymaga to również umiejętności zarządzania codziennym raportowaniem i transakcjami finansowymi. Z tego powodu, bezpośrednimi członkami giełdy są zwykle duże firmy, banki i firmy usługowe specjalizujące się w obrocie giełdowym.Dzięki zaś obowiązkowi raportowania, uczestnicy rynku mają pewność, że wszystkie transakcje są śledzone i są one wynikiem „matchowania” sprzedawcy i kupującego.

Teoretycznie, nowelizacja ustawy ma na celu obniżenie cen energii i zapobieganiu manipulacji rynkowej. Z tego też powodu znacząco podwyższono wysokość grzywny za ewentualne manipulacje, jak również za wykorzystanie informacji wewnętrznej, która później jest wykorzystana na rynku hurtowym. Większe grzywny to nie koniec zaostrzonego „rygoru”; za „nieprawidłowe” zachowanie może grozić nawet 10 lat pozbawienia wolności.

Obserwując tę decyzję „z boku” jestem sceptyczna co do jej sensowności i nie jestem pewna, co próbowano nią osiągnąć. Na podstawie mojego doświadczenia widzę więcej niedogodności płynących z braku obowiązku obrotu giełdowego, niż zalet.

Przede wszystkim, obawiam się, iż zniesienie obowiązku giełdowego poskutkuje brakiem przejrzystości i transparencji cenowej na całym rynku. Bez obowiązku obrotu giełdowego, jak już wspomnieliśmy, uczestnicy rynku nie mają dostępu do informacji na temat poziomu cenowego, co sprawia iż – paradoksalnie – ewentualna manipulacja rynku jest dużo łatwiejsza i dużo trudniejsza do „wyłapania” niż na zorganizowanej platformie. Podniesienie grzywny może być sposobem na zniechęcenie do „kombinowania”, jestem jednak przekonana, iż bardziej efektywne jest eliminowanie przestrzeni, na której nadużycia mogą mieć miejsce. Wprowadzenie „szarej strefy” kontraktów bezpośrednich jest, moim zdaniem, takim polem.

Innym istotnym elementem, o którym nie możemy zapomnieć jest Izba Rozliczeniowa Giełd Towarowych (w skrócie IRGiT). IRGiT odpowiada za rozliczenia finansowe transakcji giełdowych oraz bezpieczeństwo rynków rozliczanych przez izbę, jak również jest odpowiedzialna za stały monitoring uczestników rynku.Mając na celu poprawę bezpieczeństwa rynków towarowych notowanych na Towarowej Giełdzie Energii, IRGiT zapewnia stały monitoring wszystkich uczestników rynku. Jak podkreśla na swojej stronie internetowej, w ramach prowadzonych działań, izba zapewnia szereg zadań w zakresie zapewnienia bezpieczeństw, dzięki którym uczestnicy rynku mają pewność, iż „druga strona transakcji” została sprawdzona pod kątem finansowych przed wejściem na rynek i która podjęła działania mające na celu zabezpieczenie przyszłych transakcji, takie jak wpłacanie depozytu transakcyjnego czy depozytu zabezpieczającego. IRGiT prowadzi również Fundusz Gwarancyjny, który chroni uczestników rynku w sytuacji niewypłacalności jednej ze stron. Niestety, strony decydujące się na zawarcie umów poza giełdą nie mają takiej gwarancji i muszą kalkulować ryzyko w swoim portfelu w dużo bardziej kauzatywny sposób.

Podejrzewam, iż wprowadzenie brak obowiązku obrotu giełdowego miało teoretycznie obniżyć koszty operacyjne firm energetycznych (co mogłoby wpłynąć na finalną cenę energii), uważam jednak, że ostatecznie może to mieć zupełnie odwrotny efekt. Wyższy profil ryzyka, spowodowany brakiem całkowitej pewności odnośnie kontrahenta, i konsekwentna jego obiektywna ocena będzie spoczywać na firmach, które w celu zabezpieczenia, będą to musiały wkalkulować w finalną transakcję. Co więcej, oznacza to również, że negocjacje i dopasowanie ofert będą trwały zdecydowanie dłużej w porównaniu z aukcjami dostępnymi na TGE (a więc pojawi się tzw. brak płynności). Wprawdzie zdjęcie obowiązku giełdowego teoretycznie otwiera drzwi do biznesu mniejszym firmom, które z powodów finansowych nie mogłyby brać udziału w tradingu, jednak ich potencjalna niestabilność – z mojej perspektywy – to gra niewarta świeczki.

Myślę, że zniesienie obowiązku giełdowego może wprowadzić bardzo dużo, niestety negatywnego, zamieszania, które zamiast uprościć funkcjonowanie rynku, wprowadzi do niego chaos w już trudnych czasach. Jestem też zdania, że jest dużo innych instrumentów, którym mógł posłużyć się rząd w celu obniżenia cen energii, które nie zagrażają bezpieczeństwu finansowemu systemu energetycznego. Jedno jest pewne, przed nami trudna zima.

RAPORT: Co przyniesie zniesienie obligo giełdowego – spadek cen czy korupcję?

Pod koniec września 2022 roku, Sejm uchwalił nowelizację prawa energetycznego i ustawy o OZE. Nowela przewiduje całkowite zniesienie obligo giełdowego, czyli braku obowiązku sprzedaży wytworzonej energii elektrycznej poprzez rynek giełdowy. Jaki może to mieć długoterminowy wpływ na polski rynek energetyczny i czy faktycznie jest to dobry sposób na walkę z kryzysem – zastanawia się Magdalena Kuffel, współpracownik BiznesAlert.pl.

Zanim jednak przejdziemy do „konkretów”, warto przypomnieć dlaczego energia elektryczna jest sprzedawana na giełdzie. Giełda energii to platforma obrotu, na której spotykają się producenci energii elektrycznej i jej odbiorcy. Oznacza to, iż producent nie jest automatycznie „konsumentem” (tzn. firma produkująca energię nie jest automatycznie „ogniwem”, które sprzedaje energię na rynku klientom finalnym; stąd jest również na rynku wiele firm dystrybucyjnych, które nie posiadają w swoich aktywach elektrowni).

Istnieją dwa rodzaje giełd energii. Na giełdach energii wyspecjalizowanych w obrocie fizycznym, producenci energii elektrycznej i konsumenci prowadzą obrót w celu fizycznego dostarczenia energii elektrycznej od wytwórcy do odbiorcy. Tymczasem giełdy instrumentów pochodnych (opierających się na instrumentach finansowych) mają na celu oferowanie firmom sposobów zabezpieczania ryzyka związanego z cenami energii elektrycznej. Ten sposób „zachowania” na giełdzie można nazwać analogowym do „hedging-u”.

Wielu producentów i konsumentów energii elektrycznej docenia przewidywalność cen energii elektrycznej oraz ryzyko związane z obrotem. Odbiorcy, którzy zawarli umowę na energię elektryczną o stałej stawce na czas określony, znają cenę energii elektrycznej w okresie obowiązywania umowy i dzięki temu są w stanie oszacować wysokość swoich przyszłych rachunków za energię elektryczną. Tymczasem firmy przemysłowe starają się z wyprzedzeniem zabezpieczyć dostępność i ceny surowców, energii i innych środków produkcji, aby móc wycenić produkt końcowy i zaplanować produkcję. Producent energii elektrycznej nie byłby w stanie zaplanować inwestycji, gdyby nie miał przynajmniej częściowej pewności jakim „zainteresowaniem cieszy się jego produkt”.

Na giełdzie instrumentów pochodnych handel koncentruje się na produktach krótkoterminowych (jak np. miesiąc + 1, kwartał + 1) jak również długoterminowych (rok + 1, rok + 2 itp.). Na podstawie tego typu kontraktu, strony uzgadniają dostawę określonej ilości energii elektrycznej po określonej cenie, przez określony czas. Transakcja na instrumentach pochodnych zazwyczaj nie wiąże się z transferem żadnego fizycznego produktu – tylko pieniędzy.

Jaki więc wpływ może mieć na uczestnikach rynku zdjęcie obowiązku „wymiany giełdowej”? Z pewnością w.w. nowelizacja będzie miała wpływ na uczestników giełdy i nie będzie to wpływ marginalny.

Jednym z najważniejszych punktów „zapalnych” jest mechanizm formowania się ceny energii. Kiedy na giełdzie jest wielu uczestników po obu stronach transakcyjnych (kupujących i sprzedających), formacja ceny rynkowej jest naturalną wypadkową podstawowej zasady ekonomicznej: equillibrium pomiędzy popytem i podażą. Warto pamiętać, iż obrót giełdowy jest aukcją ciągłą, w której zarówno sprzedający, jak i kupujący składają oferty. Giełda publikuje złożone oferty oraz ceny zrealizowanych transakcji. Zwiększa to przejrzystość i ułatwia uczestnikom zrozumienie aktualnego poziomu cen dla różnych okresów w przyszłości. Pod koniec dnia giełda publikuje dzienny kurs zamknięcia, za pomocą którego firmy ustalają wartość księgową zakupionych przez siebie instrumentów pochodnych energii elektrycznej. W przypadku braku takiej przejrzystości (która ma miejsce w przypadku, w którym większość transakcji jest zawierana na podstawie umów poza giełdą), uczestnicy rynku (szczególnie po stronie kupującego) nie mają dostępu do wiedzy nt. poziomu cenowego. Stwarza to sytuację, w której przede wszystkim kupujący jest w sytuacji „krzywdzącej”, gdyż – bez wcześniejszej negocjacji z wieloma sprzedającymi – nie ma punktu odniesienia co do wysokości ceny.

Innymi ważnymi wyzwaniami handlu giełdowego są wymogi finansowe i sprawozdawczość. Dołączenie do giełdy wymaga posiadania wystarczającego kapitału (gotówki i/lub zabezpieczenia) od samego początku bycia jej uczestnikiem; ponadto, wymaga to również umiejętności zarządzania codziennym raportowaniem i transakcjami finansowymi. Z tego powodu, bezpośrednimi członkami giełdy są zwykle duże firmy, banki i firmy usługowe specjalizujące się w obrocie giełdowym.Dzięki zaś obowiązkowi raportowania, uczestnicy rynku mają pewność, że wszystkie transakcje są śledzone i są one wynikiem „matchowania” sprzedawcy i kupującego.

Teoretycznie, nowelizacja ustawy ma na celu obniżenie cen energii i zapobieganiu manipulacji rynkowej. Z tego też powodu znacząco podwyższono wysokość grzywny za ewentualne manipulacje, jak również za wykorzystanie informacji wewnętrznej, która później jest wykorzystana na rynku hurtowym. Większe grzywny to nie koniec zaostrzonego „rygoru”; za „nieprawidłowe” zachowanie może grozić nawet 10 lat pozbawienia wolności.

Obserwując tę decyzję „z boku” jestem sceptyczna co do jej sensowności i nie jestem pewna, co próbowano nią osiągnąć. Na podstawie mojego doświadczenia widzę więcej niedogodności płynących z braku obowiązku obrotu giełdowego, niż zalet.

Przede wszystkim, obawiam się, iż zniesienie obowiązku giełdowego poskutkuje brakiem przejrzystości i transparencji cenowej na całym rynku. Bez obowiązku obrotu giełdowego, jak już wspomnieliśmy, uczestnicy rynku nie mają dostępu do informacji na temat poziomu cenowego, co sprawia iż – paradoksalnie – ewentualna manipulacja rynku jest dużo łatwiejsza i dużo trudniejsza do „wyłapania” niż na zorganizowanej platformie. Podniesienie grzywny może być sposobem na zniechęcenie do „kombinowania”, jestem jednak przekonana, iż bardziej efektywne jest eliminowanie przestrzeni, na której nadużycia mogą mieć miejsce. Wprowadzenie „szarej strefy” kontraktów bezpośrednich jest, moim zdaniem, takim polem.

Innym istotnym elementem, o którym nie możemy zapomnieć jest Izba Rozliczeniowa Giełd Towarowych (w skrócie IRGiT). IRGiT odpowiada za rozliczenia finansowe transakcji giełdowych oraz bezpieczeństwo rynków rozliczanych przez izbę, jak również jest odpowiedzialna za stały monitoring uczestników rynku.Mając na celu poprawę bezpieczeństwa rynków towarowych notowanych na Towarowej Giełdzie Energii, IRGiT zapewnia stały monitoring wszystkich uczestników rynku. Jak podkreśla na swojej stronie internetowej, w ramach prowadzonych działań, izba zapewnia szereg zadań w zakresie zapewnienia bezpieczeństw, dzięki którym uczestnicy rynku mają pewność, iż „druga strona transakcji” została sprawdzona pod kątem finansowych przed wejściem na rynek i która podjęła działania mające na celu zabezpieczenie przyszłych transakcji, takie jak wpłacanie depozytu transakcyjnego czy depozytu zabezpieczającego. IRGiT prowadzi również Fundusz Gwarancyjny, który chroni uczestników rynku w sytuacji niewypłacalności jednej ze stron. Niestety, strony decydujące się na zawarcie umów poza giełdą nie mają takiej gwarancji i muszą kalkulować ryzyko w swoim portfelu w dużo bardziej kauzatywny sposób.

Podejrzewam, iż wprowadzenie brak obowiązku obrotu giełdowego miało teoretycznie obniżyć koszty operacyjne firm energetycznych (co mogłoby wpłynąć na finalną cenę energii), uważam jednak, że ostatecznie może to mieć zupełnie odwrotny efekt. Wyższy profil ryzyka, spowodowany brakiem całkowitej pewności odnośnie kontrahenta, i konsekwentna jego obiektywna ocena będzie spoczywać na firmach, które w celu zabezpieczenia, będą to musiały wkalkulować w finalną transakcję. Co więcej, oznacza to również, że negocjacje i dopasowanie ofert będą trwały zdecydowanie dłużej w porównaniu z aukcjami dostępnymi na TGE (a więc pojawi się tzw. brak płynności). Wprawdzie zdjęcie obowiązku giełdowego teoretycznie otwiera drzwi do biznesu mniejszym firmom, które z powodów finansowych nie mogłyby brać udziału w tradingu, jednak ich potencjalna niestabilność – z mojej perspektywy – to gra niewarta świeczki.

Myślę, że zniesienie obowiązku giełdowego może wprowadzić bardzo dużo, niestety negatywnego, zamieszania, które zamiast uprościć funkcjonowanie rynku, wprowadzi do niego chaos w już trudnych czasach. Jestem też zdania, że jest dużo innych instrumentów, którym mógł posłużyć się rząd w celu obniżenia cen energii, które nie zagrażają bezpieczeństwu finansowemu systemu energetycznego. Jedno jest pewne, przed nami trudna zima.

RAPORT: Co przyniesie zniesienie obligo giełdowego – spadek cen czy korupcję?

Najnowsze artykuły