EnergetykaEnergia elektrycznaOZE

Ogniewska: Na nowelizacji ustawy o OZE stracą polskie rodziny i przedsiębiorcy

KOMENTARZ

Anna Ogniewska

Ekspertka Greenpeace ds. energetyki odnawialnej

Nowelizacja Ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE) w tempie ekspresowym przechodzi właśnie przez Sejm. Szybkość jej procedowania zdecydowanie odbija się na jakości przepisów. Kto na tym straci?

Nowelizacja ustawy o OZE sprawi, że stracą na niej na pewno zwykli obywatele. W ubiegłym roku (m.in. dzięki głosom posłów PiS) w ustawie o OZE znalazł się sprawiedliwy mechanizm wsparcia dla najmniejszych producentów energii, tzw. taryfy gwarantowane. Miały one wyrówywnać szanse między zamożnymi a gorzej sytuowanymi rodzinami na zakup przydomowych mikroelektrowni. Taki system z powodzeniem działa w kilkudziesięciu krajach. Dzięki niemu banki udzielają tanich kredytów inwestycyj

nych w zasadzie wszystkim chętnym gospodarstwom domowym. Tymczasem w projekcie nowelizacji ustawy o OZE mechanizm taryf gwarantowanych zastąpiono tzw. “opustem” – za każdą kilowatogodzinę energii wprowadzonej do sieci prosument (czyli osoba będąca jednocześnie konsumentem i producentem energii) będzie mógł otrzymać rabat w wysokości 70% na energię przez siebie kupowaną. Jeśli zaś wyprodukuje więcej energii niż zużywa, wtedy za darmo odda nadwyżkę koncernom energetycznym, które tę energię będą mogły odsprzedać innym odbiorcom końcowym.

Nowelizacja w proponowanej formie to zła wiadomość nie tylko dla Kowalskiego, który nie dysponuje nadmiarem gotówki, a chciałby produkować prąd z instalacji słonecznej na własnym dachu. Uderzy ona po kieszeni w zasadzie każdego – wszyscy w comiesięcznym rachunku za energię uiszczamy tzw. “opłatę przejściową”. Powstała ona w 2007 roku, kiedy to zmiany w prawie energetycznym doprowadziły do wycofania wcześniejszych kontraktów długoterminowych z przedsiębiorstwami energetycznymi, co naraziło je na utratę przewidywanych przyszłych zysków. “Opłata przejściowa” miała stanowić rekompensatę dla zakładów energetycznych i zgodnie z założeniami miała ulegać obniżeniu, by z czasem zniknąć. Ust

awa wprowadzająca opłatę jest już w znacznym stopniu zrealizowana, tymczasem przy okazji nowelizacji ustawy o OZE sama opłata zostanie bez uzasadnienia podwyższona. Dla gospodarstw domowych wzrośnie z 3,87 zł do 8 zł brutto miesięcznie. Na co faktycznie zostaną przeznaczone środki z tej opłaty? Nie zostało to dokładnie wytłumaczone, ale raczej nie na rozwój odnawialnych źródeł energii.

Na nowelizacji w proponowanym kształcie stracą też przedsiębiorstwa produkujące urządzenia dla branży OZE. Niestabilne i nieprzewidywalne prawo utrudnia podejmowanie decyzji inwestycyjnych i szkodzi rozwojowi firm. Jak dowodzi najnowszy raport Instytutu Energetyki Odnawialnej [1], dla rozwoju polskiego sektora produkcji urządzeń dla OZE, a w szczególności najbardziej obiecującego segmentu małych i mikroinstalacji, niezbędny jest stabilny i sprawiedliwy społecznie system wsparcia dla

produkcji energii ze źródeł odnawialnych. Tymczasem w nowelizacji takiego systemu zabrakło. Według szacunków IEO ambitna strategia rozwoju energetyki odnawialnej przełożyłaby się na utworzenie w branży OZE niemalże 70 tys. nowych miejsc pracy, a wpływy do budżetu państwa w perspektywie do roku 2030 mogłyby sięgnąć 18,5 miliarda złotych. Brak ambitnej strategii oznacza konkretne straty dla gospodarki.

W powyższym rachunku strat należy uwzględnić także kwestię wsparcia dla pseudoekologicznej technologii współspalania. Ustawa nadal zakłada, że spalanie węgla z biomasą to ekologiczna forma pozyskiwania energii, a tzw. współspalanie dedykowane uzyska jeszcze bardziej korzystne warunki niż poprzednio. W latach 2005-2012 Polacy w rachunkach za prąd dopłacili do tego procederu, który jest też formą wsparcia dla sektora węglowego, ponad 7,4 mld złotych, z czego co najmniej 5 mld nie miało żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Wygląda na to, że będą dopłacać dalej. To o tyle bezcelowe, że przy okazji wdrażania technologii współspalania nie powstają żadne nowe moce wytwórcze, a więc nie poprawia się bezpieczeństwo energetyczne państwa.

Co więcej, jedna z poprawek do nowelizacji ustawy o OZE wprowadza enigmatyczną definicję drewna energetycznego. Część posłów nazywa ją w kuluarach „poprawką kornikową”, nawiązując bezpośrednio do decyzji ministra środowiska w sprawie wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej. Poprawka dotycząca drewna energetycznego może otworzyć furtkę do spalania polskich lasów w elektrowniach węglowych. A przecież drzewa pochodzące z wiatrołomów czy zaatakowane przez korniki utrzymują przez długi czas wartość produkcyjną dla przemysłu tartacznego czy papierniczego. Niewykluczone, że w wyniku tej poprawki drzewa z Puszczy Białowieskiej trafią do spalenia w elektrowniach węglowych.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Ministerstwo Energii, rząd i posłowie komisji odwracają się plecami do polskich rodzin i przedsiębiorców. To nie jest dobra zmiana zdania.

[1] Raport „Polski przemysł produkcji urządzeń dla energetyki odnawialnej. Aktualizacja bazy danych firm i ocena możliwości rozwoju branży do 2020 i do 2030 roku” opracowany przez Instytut Energetyki Odnawialnej: http://www.greenpeace.org/poland/RaportIEO/


Powiązane artykuły

Prof. Jakub Kupecki, dyrektor Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ). Fot. Ministerstwo przemysłu

Reaktor Maria ma nowego dyrektora. Zaczyna od września

Ministerstwo przemysłu poinformowało, że nowym dyrektorem Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ), sprawującego pieczę nad Reaktorem Maria, będzie prof. Jakub Kupecki....

Orlen pomógł Czechom zerwać z rosyjską ropą

Koncern poinformował, że od marca 2025 roku wszystkie jego rafinerie korzystają z ropy naftowej spoza Rosji. Ostatnia dostawa została zrealizowana...

Austria wydała w 2024 roku 10 miliardów euro na paliwa kopalne

W zeszłym roku do Austrii importowano paliwa kopalne za kwotę 10 miliardów euro. Ropa i gaz pochodziły m.in. z Kazachstanu,...

Udostępnij:

Facebook X X X