Ogniewska: Radykalne zmiany poglądów prezesa PGE

4 lutego 2015, 10:23 Energetyka

Anna Ogniewska

Ekspertka Greenpeace ds. energii odnawialnej

W najbliższym czasie ważyć będą się losy ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE). Tysiące obywateli, z zapartym tchem czeka na jej ostateczny kształt. Powodem tego jest kwestia przyjęcia tak zwanych taryf gwarantowanych dla przydomowych elektrowni OZE. Pozwolą one na to, że nie tylko każdy będzie mógł zainstalować mikroinstalację, ale również otrzyma gwarancję, że wytworzona przez niego energia elektryczna będzie kupowana po stałej cenie przez 15 lat. Problem jest jeden. Spółki energetyczne próbują przekonywać, że poprawka wprowadzająca taryfy wpłynie negatywnie na sektor energetyczny. Stąd nadal nie wiadomo, czy taryfy gwarantowane w ustawie się utrzymają.

Spółki energetyczne walczą o klienta i o swoje zyski. Z ich punktu widzenia odbiorca energii nie powinien być zachęcany do tego, by inwestować we własne źródła. Powinien pozostać klientem. Padają argumenty, że system wsparcia dla prosumentów, osób które są jednocześnie producentami i konsumentami energii, wpłynie na ceny energii dla pozostałych obywateli, czyli biedni będą płacić na bogatych. Będzie to drogi system, a co więcej będzie prowadził do dyskryminacji konwencjonalnych źródeł energii elektrycznej.

Są to zaskakujące stwierdzenia biorąc pod uwagę fakty. Koszt wsparcia prosumentów do roku 2020 wyniesie zaledwie ok. 2,2% całkowitych kosztów wsparcia energetyki odnawialnej w Polsce. Wpływ poprawki prosumenckiej na wzrost cen energii elektrycznej dla odbiorców końcowych jest znikomy. Wzrost kosztów zaopatrzenia w energię dla przeciętnego gospodarstwa domowego może wynieść od 18 do 35 groszy na miesiąc, czyli niewiele. Dodatkowo, spółki energetyczne  nie powinny obawiać się tej zmiany, skoro dotyczyć będzie ok. 1% rynku energii elektrycznej.

Ruch poparcia dla wprowadzenia taryf gwarantowanych rośnie w siłę. Do Parlamentarzystów trafiają tysiące listów popierających wprowadzenie taryf gwarantowanych, czyli zmiany mającej na celu demokratyzację rynku energii w Polsce i rozwój energetyki obywatelskiej.

Pojawiają się też inicjatywy i argumenty przeciwników taryf gwarantowanych. Na przykład prezes PGE, Marek Woszczyk, wysłał do Senatorów pismo, w którym stwierdza, że „wprowadzenie cen gwarantowanych na tak wysokim poziomie prowadzi do dyskryminacji konwencjonalnych technologii wytwarzania energii elektrycznej”. Nic bardziej mylnego. Eksperci twierdzą, że to poziom, dzięki któremu energetyka obywatelska będzie mogła powoli się rozwinąć. Jeżeli prosument będzie dostawał mniej, nie dojdzie do sytuacji, w której każdy będzie mógł sobie zainstalować mikroźródła OZE. Musi otworzyć się rynek, by ceny technologii zaczęły spadać. To tak jak z każdą nową technologią – na początku jest droga, a jak pojawia się coraz więcej klientów i producentów to ceny spadają. Jest to więc też szansa dla rozwoju polskich firm produkcyjnych.

Zaskakujące, że prezes PGE Marek Woszczyk tak drastycznie  zmienił zdanie w sprawie energetyki obywatelskiej. Można odnieść takie wrażenie czytając opisy wypowiedzi pana Woszczyka w raporcie z debaty „Urealnianie marzeń – nowe technologie w energetyce pozwalające zamknąć bilans energetyczny kraju do 2015”, która odbyła się w roku 2011.

„W warunkach konkurencyjnych energetyka rozproszona i prosumencka jest szansą na rozwój rynku. Jeśli tej konkurencji nie ma to postrzegana jest jako zagrożenie. I taką sytuację mamy u nas. Skonsolidowana energetyka boi się zmian. Dla niej utrzymanie status quo na rynku oraz przywilejów pracowniczych jest najważniejsze. Bez zmiany tego stanu rzeczy trudno sobie wyobrazić dynamiczny rozwój rynku energetyki rozproszonej i prosumenckiej.” – powiedział Marek Woszczyk, pełniący wtedy funkcję prezesa Urzędu Regulacji Energetyki.