– Arabia Saudyjska będąca źródłem największej części dostaw ropy do Polski rzuca koło ratunkowe Rosji poprzez kolejne cięcia wydobycia w ramach porozumienia naftowego OPEC+. Te uderzą w Polskę droższym paliwem windującym inflację – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Telefon do przyjaciela
Po tym jak Rosja zatrzymała dostawy ropy do Polski jej największym dostawcą (około 50 procent importu) jest Arabia Saudyjska i firma Saudi Aramco zaangażowana w fuzję PKN Orlen i Grupy Lotos poprzez przejęcie części aktywów w zgodzie z przepisami antymonopolowymi Unii Europejskiej. Wśród nich jest 30 procent akcji i dostęp do 50 procent produktów Rafinerii Gdańskiej, będącej dla Polski oknem na świat do przerobu ropy spoza Rosji. Rosjanie komentowali po pierwszej umowie PKN Orlen z Saudi Aramco z 2015 roku, że Saudyjczycy weszli na ich teren. Od tego czasu ropa saudyjska zasila kolejne rafinerie Orlenu na Litwie i w Czechach. Może także docierać przez Polskę do rafinerii zachodnioniemieckich porzucających ropę rosyjską po inwazji Rosji na Ukrainę.
Jednakże ta sama Arabia Saudyjska, która daje bezpieczeństwo dostaw ropy Polsce oraz regionowi, rzuca koło ratunkowe Rosji na rynku ropy. Państwa OPEC+ z Arabią Saudyjską i Rosją na czele ogłosiły łączne cięcia dobrowolne o dodatkowe 1,6 mln baryłek dziennie od maja do końca 2023 roku. Ropa Brent podrożała w poniedziałek, 3 kwietnia z około 78 do 84 dolarów za baryłkę. Warto w tym kontekście przypomnieć rozmowę telefoniczną prezydenta Władimira Putina z księciem Mohammedem bin Salmanem z 31 stycznia 2023 roku. Dotyczyła ona konieczności ograniczenia wydobycia ropy w Rosji w wyniku sankcji zachodnich. Rosjanie komunikowali wówczas cel redukcji wydobycia baryłek na ich terytorium o 500 tysięcy baryłek dziennie w kwietniu, jako swoją decyzję, ale faktem jest, że kurczenie się rynku zbytu przez sankcje zachodnie zmuszało ich do takiego posunięcia. Putin miał zabiegać o koordynację polityki Rijadu. Wygląda na to, że została skoordynowana.
Dodatkowe cięcia powiększają redukcję zadeklarowaną od początku inwazji Rosji na Ukrainę do 3,6 mln baryłek dziennie. Po początkowym skoku cen ropy, która na początku inwazji kosztowała ponad 110 dolarów za baryłkę Brent, widmo recesji na świecie oraz polityka anty-COVID w Chinach obniżyły wartość baryłki w okolice 70 dolarów. Dodatkowe cięcia OPEC+ znów ją windują. Można także mówić o dostosowaniu polityki wydobywczej Arabii Saudyjskiej do Rosji. Największy udział w cięciach mają te dwa kraje – po 500 tysięcy baryłek dziennie. Jednakże Rosja liczy już zakomenderowane cięcia kwietniowe, które zostaną przedłużone do końca roku (i tak musiałyby być przez sankcje), a Arabia liczy nowe. Oznacza to, że Rijad z największą elastycznością wydobycia dokonuje od maja symetrycznych cięć co Moskwa. Stąd biorą się rozbieżności w informacjach mediów o poziomie cięć. Deklaracja dotyczy 1,6 mln baryłek, ale w jej ramach są już wdrażane cięcia kwietniowe Rosji, co daje realne cięcie o 1,16 mln. Cięcia pozostałych potęg naftowych są nieznaczne, a najważniejsza jest w tym kontekście symetria Moskwa-Rijad. Irak obniży je o 211 tysięcy baryłek, Zjednoczone Emiraty Arabskie – o 144 tysiące, Kuwejt – o 128 tysięcy, Algieria – o 48 tysięcy, a Oman – o 40 tysięcy. Co ciekawe, również Kazachstan ograniczy wydobycie o 78 tysięcy baryłek, a jest deklarowanym źródłem dywersyfikacji dostaw do Niemiec. Jeżeli zaś potęgi naftowe decydują się na cięcia z wyprzedzeniem, mogą antycypować spadek popytu na rynku przez kryzys finansowy bądź problemy Chin. To także nie jest dobra wiadomość gospodarcza.
Uderzenie w Zachód i Polskę
Ruch OPEC+ to uderzenie ekonomiczne w Zachód. Każdy wzrost cen baryłki o 10 dolarów daje szacunkowy spadek wzrostu Produktu Krajowego Brutto w krajach importujących ropę o 1 procent. Zagraża powrotem wzrostu cen na stacjach paliw, a co za tym idzie przyspieszeniem inflacji. To także ruch na przekór inicjatywie USA, które uwalniają kolejne rezerwy ropy, by obniżyć ceny na stacjach amerykańskich przed wyborami parlamentarnymi, a także w mediację prowadzoną przez Polskę na Bliskim Wschodzie. Premier Mateusz Morawiecki apelował w marcu w Arabii Saudyjskiej o stabilizację światowych rynków ropy oraz niezawodność dostaw do Polski. W tym czasie prezydent RP odwiedził Katar i ZEA, kolejnych sygnatariuszy układu OPEC+. Kolejny ruch potęg naftowych dowodzi, że celem polityki energetyczno-klimatycznej państw zachodnich oraz Polski powinno być nie tylko uniezależnienie się od ropy rosyjskiej, ale od tego surowca w ogóle, do czego ostatecznie ma doprowadzić transformacja energetyczna. Jednakże porzucenie ropy w gospodarce nie będzie możliwe od zaraz i wiedzą to potęgi naftowe pragnące zdyskontować wyższe ceny ropy możliwe dzięki ich cięciom w OPEC+. Budżety petrostates, czyli państw uzależnionych od sprzedaży baryłek, są uzależnione od ich notowań giełdowych. Droższa ropa napełni kabzy Saudyjczyków, ale także pomoże Rosji radzić sobie z sankcjami zachodnimi.
Putin dzwoni do Saudyjczyków po koło ratunkowe na rynku ropy