Opozycja na szczycie klimatycznym może zablokować wiążące zobowiązania

7 grudnia 2015, 08:00 Energetyka

Przewodniczący COP21 szef francuskiej dyplomacji, Laurent Fabius oświadczył w sobotę, że 185 ze 195 państw konwencji klimatycznej ONZ przedstawiło swoje deklaracje ws. wkładu w ochronę klimatu i uznał to za punkt zwrotny na poziomie rządowym. Jednak – studząc entuzjazm – tego samego dnia zastrzeżenia do projektu globalnej umowy klimatycznej zgłosiła UE, choć zadeklarowała też gotowość do poszukiwania alternatywnych rozwiązań.

„Nie mamy trzech różnych planet, musimy więc zapewnić zatrzymanie negatywnych działań, zatrzymać emisję dwutlenku węgla z paliw kopalnych” – apelowała francuska minister ekologii, trwałego rozwoju i energii Segolene Royal podczas odbywającego się w ramach COP21 „Action Day”. „Action Day” jest spotkaniem wysokiej rangi odbywającym się w sali plenarnej Loire – oficjalnym miejscu szczytu klimatycznego ONZ w Paryżu. Bierze w nim udział 1300 przedstawicieli rządów, firm, miast, narodów, organizacji pozarządowych i mediów.

Fabius:„Bezwzględnie musimy coś zrobić”

„Ten szczyt ma historyczną wagę. Po pierwsze w ubiegły poniedziałek byliśmy świadkami czegoś, czego nigdy wcześniej nie widzieliśmy: w tym samym miejscu o tym samym czasie spotkało się 150 głów państw i szefów rządów, i powiedziało, że bezwzględnie musimy coś zrobić, by zatrzymać zmiany klimatu” – zwrócił natomiast uwagę Fabius, otwierając „Action Day”.

„185 ze 195 państw przedstawiło swoje INDC (Intended Nationally Determined Contributions, czyli krajowe wkłady w ochronę klimatu) wyjaśniając, jakie podejmą działania w nadchodzących latach. To niezwykły punkt zwrotny na poziomie rządowym” – ocenił Przewodniczący COP21.

Dodał, że kolejnym punktem zwrotnym jest właśnie Action Day, stanowi bowiem sygnał, że punkt zwrotny osiągnęło również  społeczeństwo, które uświadomiło sobie, że nie tylko rządy muszą podjąć działania. „Zrozumieliśmy, że także firmy, władze lokalne, poszczególne osoby muszą odrobić swoją część pracy” – zwrócił uwagę szef francuskiej dyplomacji.

„Firmy w końcu zrozumiały, że jeśli nic nie zrobią, koszty będą większe, niż gdy podejmą działania” – dodała Royal. Podkreśliła konieczność wstrzymania nadmiernej eksploatacji i przyspieszoną degradację bioróżnorodności. „90 proc. zasobów ryb wyginęło (…), lasy znikają w tempie 55 tysięcy kilometrów kwadratowych rocznie” – wyliczała francuska minister.

Wyliczyła także przedsięwzięcia zainicjowane podczas paryskiego szczytu m.in. dotyczące zapewnienia dostępu do elektryczności mieszkańcom Afryki i zatrzymania rozprzestrzeniania się obszarów pustynnych na tym kontynencie. Wymieniła też sojusz na rzecz energii słonecznej sprzyjający transferowi technologii między Południem i Północą oraz „misję innowacji”, która ma podwoić w skali globalnej publiczne i prywatne finansowanie innowacji.

Mówiąc o czwartej decyzji podjęta przez przywódców w Paryżu, czyli o koalicji na rzecz wyceny dwutlenku węgla (The Coalition for Carbon Pricing) podkreśliła, że Francja jest w tej dziedzinie liderem. „Przegłosowaliśmy to już w naszym prawie, z celem ceny 100 euro za (tonę) CO2 do 2030 r.” – powiedziała Segolene Royal.

UE: Projekt wymaga dalszych prac

Projekt globalnej umowy klimatycznej wymaga dalszej pracy – uznała Carole Dieschbourg minister środowiska Luksemburga, który sprawuje w tym półroczu prezydencję w UE. Podkreśliła przy tym, że obecne zobowiązania krajów nie wystarczą, by ograniczyć wzrost temperatury na Ziemi do 2 stopni. „Poczyniliśmy pewien postęp w pierwszym tygodniu” – przyznała na sobotniej konferencji prasowej UE w Paryżu. Wyjaśniła, że tekst negocjacyjny jest bowiem „trochę krótszy i klarowniejszy”, ale podkreśliła, że wciąż jeszcze pozostaje wiele do zrobienia.

W sobotę w Paryżu przedstawiono nowy projekt globalnej umowy klimatycznej ONZ, która ma zostać przyjęta na kończącym się w piątek (11 grudnia) szczycie klimatycznym w Paryżu. Ma ono zapobiec większemu wzrostowi średniej temperatury na świecie  niż 2 stopnie Celsjusza w porównaniu z erą przedindustrialną.

„Projekt jest jednak wciąż zbyt skomplikowany i ma zbyt dużo opcji” – relacjonowała Dieschbourg. Zapewniła jednak, że „pod przywództwem Francji i dzięki zdecydowanej woli politycznej możemy przekształcić ten projekt w solidną i ambitną umowę”. „Przybyliśmy do Paryża po prawnie wiążącą umowę klimatyczną stosowaną wobec wszystkich stron i jesteśmy zdeterminowani, by to osiągnąć” – dodała luksemburska minister.

Ostrzegła przy tym, że zobowiązania, które dotychczas znalazły się na stole, nie są wystarczające, by ograniczyć wzrost temperatury do dwóch stopni Celsjusza. „Będzie więc konieczne zwiększanie w przyszłości naszych wspólnych ambicji zgodnie z naszymi możliwościami i najnowszymi osiągnięciami nauki” – zapowiedziała Dieschbourg.

Alternatywa do wiążących zobowiązań?

Również unijny komisarz ds. klimatu Miguel Arias Canete podkreślił, że choć UE jest za przyjęciem wiążących celów redukcji emisji CO2 w globalnej umowie klimatycznej ONZ, to – ze względu na ograniczenia polityczne w USA – jest gotowa do rozmów o innych rozwiązaniach. „Mocno popieramy cele, które byłyby międzynarodowo wiążące, ale jednocześnie w duchu budowania kompromisu zasygnalizowaliśmy naszą gotowość do dyskusji nad alternatywnym podejściem, przy jednoczesnym zapewnieniu, że paryska umowa dostarczy solidnych prawnych ram i maksymalną pewność realizowania celów przez strony – powiedział komisarz.

Zastrzegł, że skoro USA nie mogą zgodzić się na wiążące cele ograniczające zmiany klimatyczne (w tym na redukcję emisji), „muszą zaakceptować pewien język, by zbudować zaufanie wśród pozostałych stron”. „By wszyscy mieli zaufanie, że wszyscy spełnimy swoje deklaracje” (INDC) – podkreślił Canete. Przeciwny celom redukcji emisji CO2 jest zdominowany przez Republikanów amerykański Kongres, który musiałby zaaprobować umowę, gdyby miała formę międzynarodowego, wiążącego prawnie traktatu. ”To musi być uniwersalna umowa” podkreślił Canete.

W jego ocenie podczas dotychczasowych negocjacji w Paryżu strony pozostawały w swoich „sferach komfortu”. Dlatego też – podkreślił –  „wszystkie trudne polityczne kwestie pozostały nierozwiązane”. W tym tygodniu zajmą się nimi ministrowie, którzy będą mieli za zadanie wypracowanie konsensusu. Unijny komisarz zapowiedział, że UE będzie ten konsensus budować, bo chce porozumienia.

Źródło: EurActiv.pl