Perzyński: Australia zmienia kurs po wyborach i chce być zielonym kontynentem

25 maja 2022, 07:30 Energetyka

W Australii dobiegają końca prawicowe rządy premiera Scotta Morrisona, władzę natomiast przejmuje Partia Pracy (ALP – red.), a funkcję premiera pełnić będzie Anthony Albanese. Jednym z głównych tematów kampanii była transformacja energetyczna i polityka klimatyczna; w tych można więc spodziewać się wyraźnego zwrotu, zwłaszcza że Australia była silnym graczem na rynku paliw kopalnych. Czy teraz będzie ścigać się z Europą o miano pierwszego zielonego kontynentu? – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

Krajobraz Australii. Fot. Flickr
Krajobraz Australii. Fot. Flickr

Wybory w Australii

W australijskich wyborach znowu mieliśmy do czynienia z powszechnymi w krajach anglosaskich jednomandatowymi okręgami wyborczymi, które zniekształciły faktyczną wolę wyborców – jeśli chodzi o głosy bezpośrednie, wybory zwyciężyła prawicowa Liberalna Partia Narodowa (LNP – red.) dotychczasowego premiera Scotta Morrisona, stosunkiem 35,8 do 32,8 procent poparcia. Nie przełożyło się to jednak na wygraną w przeliczeniu na miejsca w parlamencie: ma on 151 miejsc, a zatem do samodzielnych rządów potrzebne jest 76 mandatów. Co ciekawe, partia Zielonych uzyskała ponad 11 procent głosów bezpośrednich, co przełożyło się na zaledwie dwa miejsca w parlamencie.

Chociaż zwycięstwo laburzystów najprawdopodobniej zmieni kurs polityki energetycznej Australii, to warto pamiętać, że kraj ten ma mocną pozycję na rynku paliw kopalnych. Jest to jeden z głównych eksporterów LNG na świecie, który zaspokaja przede wszystkim potrzeby państw Azji Południowo-Wschodniej; eksport kraju osiągnął rekordowe 80,9 mln ton w 2021 roku, dzięki Australia została liderem eksportu LNG w 2021 roku wyprzedzając dotychczasowego lidera – Katar, natomiast USA uplasowały się na trzecim miejscu. Na początku tego roku przedstawiciele rządu w Canberze przekonywali, że Australia jest skłonna eksportować dodatkowe wolumeny LNG do Europy, gdyby Rosja zdecydowała się na odcięcie dostaw gazu do krajów europejskich. Innym ważnym surowcem eksportowym jest węgiel, a Polska jest jednym z jego ważnych odbiorców. Udział australijskiego węgla w Polsce rośnie z roku na rok. W 2020 roku importowano nad Wisłę nieco ponad 1 milion ton, w 2021 roku liczba ta się podwoiła. W związku z wojną w Ukrainie, dostawcy węgla otrzymali wiele zapytań związanych z możliwościami zwiększenia dostaw do ukraińskich oraz innych firm europejskich, które w znacznym stopniu opierały się na surowcu eksportowanym z Rosji.

Trzy kraje odpowiadały za 60 procent eksportu LNG w 2021 roku

Programy partii

Wygrana laburzystów w wyborach oznaczać będzie wyraźny zwrot w polityce Australii, jeśli chodzi o energetykę, mimo że niektóre z podstawowych ich postulatów w dużej mierze pokrywają się z postulatami LNP. Oba ugrupowania chcą osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku, mają również cel redukcji emisji CO2 na 2030 rok, i w przypadku laburzystów jest to 43 procent (punktem startowym w przypadku Australii jest 2005 rok – red.), konserwatyści mówią o 28 procentach. Po drodze można będzie znaleźć jeszcze kilka punktów wspólnych, ale właściwie to tutaj już zaczynają się różnice, ponieważ prawica chciałaby kontynuacji australijskiego eksportu węgla i gazu do roku 2050 i później, jednocześnie w rozwoju sieci elektroenergetycznej uwzględniać dalsze wykorzystanie węgla i znacznego udziału gazu w miksie energetycznym w 2050 roku. Lewica z kolei chciałaby wprowadzać bardziej ambitne rozwiązania środowiskowe w kopalniach, ale również ta partia nie wyznaczyła końcowej daty dla eksportu australijskich surowców energetycznych. Jeśli chodzi o gaz, partia konserwatywna chciała, by na tym paliwie oparta była odbudowa gospodarki kraju po pandemii, do czego konieczne miało być zwiększenie wydobycia. ALP z kolei nie wyznaczyła daty zakończenia wydobycia gazu i uważa go za paliwo przejściowe, partia ta w swoim programie w bardzo ograniczonym stopniu odniosła się do eksportu gazu.

Polska jest zainteresowana importem węgla z Australii

Program ALP jest ubogi w obszarze gazu w podobnym stopniu, jak mało dla odnawialnych źródeł energii proponują narodowi liberałowie – nie wyznaczyli oni żadnego celu rozwoju sektora, ani udziału OZE w miksie energetycznym; zaproponowany został jedynie plan na budowę mikrosieci dla społeczności żyjących w trudno dostępnych miejscach. Dużo bardziej ambitni są tu laburzyści, którzy zaproponowali wart 100 milionów dolarów australijskich plan zakładający budowę 85 nowych farm słonecznych a potrzeby tych gospodarstw domowych, które wcześniej nie miały możliwości instalacji paneli słonecznych na dachach. Ponadto w całej Australii miałoby powstać 400 nowych farm fotowoltaicznych, do czego państwo dołożyłoby 200 milionów dolarów. Jest też jasny cel udziału OZE w miksie energetycznym na 2030 rok – miałby on osiągnąć 82 procent. Obie partie deklarują pomoc dla rozwoju sektora wodorowego, w szczególności zielonego wodoru. Co do wsparcia dla pracowników zatrudnionych przy wydobyciu paliw kopalnych, o dziwo partia liberalno-narodowa, która otwarcie wspiera wykorzystanie węgla w gospodarce, nie ma planu przebranżowienia ludzi pracujących przy ich wydobyciu. Ich główni konkurenci chcą przeznaczyć w sumie 110 mln dolarów na programy mające na celu stworzenie nowych miejsc pracy.

OZE w Australii po raz pierwszy wygrywają z węglem

Jeśli chodzi o transport, konserwatyści chcieliby zainstalować 400 publicznych stacji szybkiego ładowania pojazdów elektrycznych w całej Australii w ramach strategii Future Fuels Strategy. Fundusz miałby objąć również inteligentne ładowanie w domu, infrastrukturę tankowania wodoru oraz dodatkowe stacje szybkiego ładowania w obszarach metropolitalnych i regionalnych. Planowane były również inwestycje w infrastrukturę kolejową – szybsza pociągi miałyby kursować między Brisbane a Sunshine Coast i z i Sydney do Newcastle. Laburzyści z kolei chcą wprowadzić fundusz o nazwie Driving the Nation wart 500 milionów dolarów, mający na celu inwestycje w ładowarki do pojazdów elektrycznych w całym kraju, a także infrastrukturę tankowania wodoru i biopaliw. Na głównych drogach ładowarki miałyby zostać rozmieszczone maksymalnie 150 km od siebie. ALP chciała też opracować pierwszą australijską krajową strategię dotyczącą pojazdów elektrycznych, uzupełnioną o zniżkę na samochody elektryczne i inicjatywa ta miałaby sprawić, że wiele pojazdów elektrycznych będzie zwolnionych ze wszelkiej maści podatków. Są też plany budowy krajowej sieci tankowania o nazwie Hydrogen Highways, liczącej 16 stacji wodorowych na najbardziej ruchliwych trasach towarowych Australii. Podobnie jak konserwatyści, partia ta również chce stworzyć sieć szybkiej kolei, której centrum byłoby Sydney

J. Perzyński: Australia wygrywa spór handlowy z Chinami

Wielka Rafa Koralowa i wielkie pożary

NLP nie ma w swoim programie wzmianki o jakimkolwiek mechanizmie opłat za emisje CO2, ani powołania instytucji mających na celu koordynowanie polityki klimatycznej kraju. Program laburzystów z kolei zakłada przywrócenie roli Urzędu ds. Zmian Klimatu (CCA), który miałby wyprowadzić dokładniejsze ramy przyszłych celów redukcji emisji i dostarczać roczne raporty na temat postępów w realizacji celów krajowych i zmian międzynarodowych. W obliczu straszliwych pożarów, które w ostatnich latach trawiły florę i faunę Australii, środki na odtworzenie buszu stały się tematem politycznym; i tak, NLP chciała w ramach swojego programu wydać na ten cel 116 mln dolarów australijskich. Laburzyści z kolei chcą przekazać 200 milionów dolarów rocznie na zapobieganie katastrofom i przeprowadzanie ocen ryzyka zmian klimatu i bezpieczeństwa.

Również niebagatelnym problemem przy wyborach była kwestia ochrony australijskiej Wielkiej Rafy Koralowej, która w szczególności narażona jest na skutki zmian klimatu. Konserwatyści chcieli przyjąć dodatkowy plan o wartości 1 miliarda dolarów, który miał na celu poprawę jakości wody, ochronę żyjących tam gatunków oraz prowadzenie badań nad odbudową i adaptacją raf. Warto przypomnieć, że w 2018 roku rząd Scotta Morrisona podpisał bez przetargu kontrakt z Fundacją Wielkiej Rafy Koralowej (GBRF) o wartości 443,3 miliona dolarów, który miał zostać wydany przez sześć lat. Kontrakt ten chce rozwiązać Australijska Partia Pracy, i dodatkowo przeznaczyć 85 milionów dolarów na zwiększenie skali prac w projektach dotyczących odporności koralowców na rafy przybrzeżne i rekultywacji gruntów, zwiększyć skalę działalności badawczej i zastosowania tych badań we współpracy z odpowiednimi służbami morskimi.

W ostatniej kampanii wyborczej temat ochrony środowiska i polityki energetyczno-klimatycznej były ważne dla Australijczyków, którzy w ostatnich latach byli świadkami trawiących ich kraj pożarów, a widmo obumarcia Wielkiej Rafy Koralowej wskutek zmian klimatu nie jest dla nich abstrakcją. Dlatego też zrozumiałe jest, że wybrali rząd, który poświęca tym kwestionwięcej uwagi i stawia ambitniejsze cele.

Australijczycy korzystają z geoinżynierii, by chronić Wielką Rafę Koralową