Polska Grupa Energetyczna zwiększyła moc farm wiatrowych na lądzie o 12 procent do 772 MW dzięki akwizycji trzech farm Radzyń, Ścieki i Jóźwin. PGE nie poprzestaje na tym i chce korzystać z liberalizacji ustawy odległościowej.
Zmienia się rzeczywistość i paliw kopalnych jest coraz mniej. Ponad dwa lata temu postawiliśmy na silny rozwój OZE i zakup tych farm jest konsekwencją tego działania. Ustawa 10H (ustawa odległościowa ograniczająca lądowe farmy wiatrowe – przyp. red.), która do tej pory ograniczała rozwój wiatraków na lądzie, nie będzie już przeszkodą i to nas bardzo cieszy – powiedział prezes Polskiej Grupy Energetycznej Wojciech Dąbrowski. – PGE jest prekursorem Odnawialnych Źródeł Energii w Polsce. Za nami poszły inne przedsiębiorstwa i obecnie w dobrym tonie jest posiadać je w strategii. W najbliższych latach planujemy ogromne nakłady finansowe na modernizacje sieci elektroenergetycznych. Do 2030 roku zainwestujemy 75 miliardów złotych. Tego wymaga bezpieczeństwo energetyczne Polski – wyliczał podczas konferencji prasowej w Radzyniu Chełmińskim.
– Inwazja Rosji na Ukrainie sprawiła, że dostawy gazu zostały ograniczone. Dlatego tak ważna jest dywersyfikacja i rozwój lądowych farm wiatrowych – ocenił prezes PGE.
– Ruszamy w kierunku transformacji energetycznej. W 2030 roku PGE chce mieć do 1,7 GW mocy zainstalowanej w lądowych farmach wiatrowych. Zakup tych trzech farm przybliża nas do celu. Liczymy na nowe projekty, które będą możliwe dzięki nowelizacji ustawy odległościowej – mówił prezes PGE Energia Odnawialna Marcin Karlikowski podczas konferencji w Radzyniu Chełmińskim. – Farma w Radzyniu Chełmińskim to nowoczesna konstrukcja, która posiada 12 turbin o mocy 3 MW każda. 140 m wysokości to wyższy standard – zaznaczył Karlikowski.
Jędrzej Stachura