Znamy coraz więcej szczegółów połączenia PGE z Energą i Taurona z Eneą. I już na pierwszy rzut oka widać, że będą problemy. Zanosi się na starcie polityki z biznesem.
Ministerstwo Skarbu Państwa ustaliło już ogólny model konsolidacji. Planuje ogłosić go we wtorek lub środę w przyszłym tygodniu, jak tylko zakończy rozmowy ze związkowcami i zarządami spółek. Im szybciej się to stanie, tym lepiej, bo wszystkie cztery grupy energetyczne są notowane na GPW i inwestorzy bardzo nerwowo reagują w ostatnich dniach na informacje o nadchodzących przekształceniach.
Akcje Energi tylko we wtorek straciły na wartości 5,8%, Enei o 3,5%. Nieznacznie, bo o 0,1 – 0,2% wzrosły za to wyceny PGE i Taurona.
Rzecz w tym, że bez pełnego porozumienia wśród wszystkich zainteresowanych stron rząd nie da rady wcielić swojego planu w życie, mimo że sprawuje władztwo korporacyjne we wszystkich czterech spółkach. O ile rozmowy ze związkami już trwają, to nie słychać na razie o ustaleniach z mniejszościowymi akcjonariuszami energetycznej czwórki, a zmiany, które mają nastąpić, mocno wpłyną na ich położenie.
Ze względu na wagę zmian, na które się zapowiada, nie można nawet wykluczyć protestów, o których pisze już np. „Rzeczpospolita”.
Udziały Skarbu Państwa w grupach energetycznych:
PGE – 58,39%
Tauron – 30,06%
Enea – 51,5%
Energa – 51,52%
Z punktu widzenia mniejszościowych akcjonariuszy (a pamiętajmy, że w energetykę mocno angażują się fundusze) niewiadomych jest kilka. Kluczowy będzie wybór modelu konsolidacji. Według naszych nieoficjalnych informacji w obu przypadkach pierwszy etap będzie przebiegać tak samo: Skarb Państwa aportem wniesie akcje mniejszych grup (Energi i Enei) do tych większych (PGE, Tauron). Oznacza to, że przynajmniej na razie Energa i Enea nie zostaną zdjęte z GPW.
Jak długo grupy energetyczne z Poznania i Gdańska mogą zostać na giełdzie? Po co rządowi jest konsolidacja? O tym więcej na portalu WysokieNapiecie.pl