Pojawiają się pierwsze przecieki dotyczące planu pokojowego Trumpa. W grę wchodzi wariant koreański, ale bez udziału amerykańskich żołnierzy. Duża odpowiedzialność może spocząć na Polsce.
W ciągu dwóch dni po wyborach pojawiają się przecieki dotyczące planu na zakończenie wojny Rosji z Ukrainą. Według The Telegraph oraz innych mediów zachodnich plan pokojowy zakłada pójście na wiele ustępstw przez rząd w Kijowie. W tym momencie nie precyzuje on również co stanie się z zajętym przez Siły Zbrojne Ukrainy regionem Kurskim w Rosji.
Tak szybkie zainteresowanie sprawą ukraińską, jest pokłosiem obietnicy Trumpa o zakończeniu wojny jeśli zostałby prezydentem. Jak wielokrotnie powtarzał jest w stanie zrobić to w 24 godziny.
Kampanijne obietnice
W kwietniu „Washington Post” poinformował, że Trump będzie naciskał na Ukrainę, aby odstąpiła Półwysep Krymski, który Rosja okupuje od 2014 roku. Takie samo zdanie miał wobec zajętych przez Rosjan terenów Donbasu.
W czerwcu, w trakcie trwającej kampanii wyborczej, na urząd prezydenta doradcy Donalda Trumpa zaproponowali negocjacje pokojowe z Rosją, warunkując od nich potencjalne dostawy uzbrojenia i amunicji do Ukrainy. Informacje takie podała agencja Reutersa, powołując się na Keitha Kellogga i Freda Fleita.
Kellogg dodał, że Rosja otrzyma warunki zawarcia pokoju, a Ukraina dodatkowe dostawy broni w razie odrzucenia propozycji USA. Fleit stwierdził, że Trump pozytywnie zareagował tę propozycję. Nie jest jednak pewne, czy wykorzysta ją w całości.
Wspomniani doradcy byli za pierwszej kadencji prezydenta Trumpa byli członkami Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Ich zdaniem zawieszenie broni może zamrozić linię frontu.
W lipcu dziennik Politico poinformował, że Trump rozważał możliwość zawarcia umowy z Rosją, które celem jest zawieszenie akcesji do NATO Gruzji i Ukrainy.
W październiku kolejna amerykańska gazeta Financial Times podała informację, która potwierdzała, że celem ówczesnego kandydata a teraz prezydenta elekta jest zamrożenie konfliktu. Takie samo stanowisko miał zająć J.D. Vance, który we wrześniu przedstawił idee strefy zdemilitaryzowanej z regionami autonomicznymi, jednocześnie bez zapraszania Rosji do Ukrainy.
Koreańskie pierwowzór
Wszystkie te informacje wskazują, że zapowiadany przez Trumpa sposób na zakończenie wojny to tak naprawdę zamrożenie konfliktu i wprowadzenie strefy zdemilitaryzowanej. W tej sytuacji jeden z wariantów obejmuje użycie jako wyznacznika linii frontu. Wiąże się to z intensyfikacją działań Rosjan, aby zająć jak najwięcej terenu przed rozpoczęciem negocjacji pokojowych. Nie jest również znany przyszły status zajętego przez Ukraińców obszaru obwodu Kurskiego. Może to być jeden z niewielu ukraińskich atutów.
Nowy plan Trumpa na zakończenie wojny jest swego rodzaju kalką rozwiązania zastosowanego między państwami półwyspu Koreańskiego, co nie powinno zaskakiwać. W swojej pierwszej kadencji prezydent znacznie ocieplił stosunki z Koreą i podpisał porozumienia, których celem było nawiązanie relacji i amerykańskich gwarancjach bezpieczeństwa dla KRLD.
Jak wynika z dalszej części planu, linia rozdziału ma mieć 800 mil, czyli około 1300 kilometrów oraz strefę rozjemczą po obu stronach linii pokojowej. Co ciekawe niejasne są jeszcze państwa i organizacje międzynarodowe, które miałyby wykonywać działania zabezpieczające strefę rozejmu
Biznesowe podejście
Jak czytamy w rozmowie współpracownika The Telegraph – Nie wysyłamy amerykańskich mężczyzn i kobiet na utrzymanie pokoju na Ukrainie. I nie płacimy za to. Zabierzcie do tego Polaków, Niemców, Brytyjczyków i Francuzów.
Jest to znane z poprzedniej kadencji Trumpa biznesowe podejścia do kwestii obronności.
W czerwcu powiedział on:
– Tajwan. Bardzo dobrze znam tych ludzi, wielce ich szanuję. Ale oni wzięli około 100 procent naszego przemysłu półprzewodników. Myślę, że Tajwan powinien płacić nam za obronę. Wiecie, nie różnimy się od polisy ubezpieczeniowej. A Tajwan nic nam nie daje – powiedział w czerwcu 2024 roku w wywiadzie dla agencji Bloomberg.
Podobne stanowisko zajmował w sprawie obecności USA w NATO i wydatkach obronnych państw członkowskich.
– Przez lata wszystkie te kraje NATO wydawały znacznie mniej niż 2 procent PKB na swoje siły zbrojne, pozostawiając nasze siły przeciążone. To my pokrywaliśmy różnicę, płacąc za to, aby nadrobić niedobory i pomóc odstraszyć zagrożenia. Będę nalegał, żeby każdy kraj NATO musiał wydawać co najmniej 3 procent, trzeba przejść do 3 procent 2 procent to kradzież stulecia, zwłaszcza biorąc pod uwagę, ile my płacimy – powiedział prezydent elekt w sierpniu 2024 roku.
W tym kontekście nie powinna dziwić chęć Trumpa do zakończenia konfliktu który, generuje koszty dla amerykańskiego budżetu a jego zakończenie może spowodować koszty związane ze służbą policyjną. Stąd też chęć zrzucenia odpowiedzialności za bezpieczeństwo w Europie na państwa starego kontynentu.
Stanowisko Ukrainy
Do sprawy pokoju odniósł się również prezydent Ukrainy Wołodymir Zełensky, przy okazji gratulacji Trumpowi z okazji wygranej.
– Doceniam zaangażowanie prezydenta Trumpa w podejście 'pokoju przez siłę’ w sprawach globalnych. To jest właśnie zasada, która może praktycznie przybliżyć sprawiedliwy pokój na Ukrainie. Mam nadzieję, że wcielimy ją w życie razem – napisał na platformie społecznościowej prezydent Ukrainy.
Obaj przywódcy odbyli również rozmowę telefoniczną, w której uczestniczył też Elon Musk, który staje się jedną z czołowych postaci nowej kadencji Trumpa.
Wiadomo, że Ukraina jest niechętna wobec ustępstw terytorialnych wobec Rosji, a zajęcie części obwodu Kurskiego to atut w potencjalnych negocjacjach w razie zmuszenia do rozmów pokojowych. Obecnej sytuacji nie poprawia wzmożona rosyjska aktywność na froncie.
W tej chwili Ukraina otrzymuje dodatkowe wsparcie od administracji prezydenta Bidena, co odbierane jest jako chęć wsparcia przed ostatecznym ucięciem zaopatrzenia przez nową administrację.
W niedzielę 10 listopada miała odbyć się rozmowa telefoniczna prezydenta elekta z Władimirem Putinem. Informację tę podała amerykańska prasa. Zaprzecza temu rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Według „Washington Post” i agencji Reutera, rozmowa dotyczyła ostrzeżenia Putina przed eskalacją konfliktu i przypomnienia o amerykańskiej obecności w Europie.
Piotr Brzyski