icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Poczta Polska w kryzysie. Solidarność nie wróci do rozmów, jeśli zarząd nie zmieni miejsca negocjacji

Szef NSZZ „Solidarność” Pracowników Poczty Polskiej, Bogumił Nowicki, zapowiada, że związkowcy nie wrócą do rozmów z zarządem spółki, jeśli negocjacje będą prowadzone poza siedzibą Poczty Polskiej. „My się w takie zabawy na pewno nie damy uwikłać” – mówi w rozmowie z Biznes Alertem Nowicki.

Od 3 lutego trwa kolejny etap Programu Dobrowolnych Odejść w ramach którego Poczta Polska zamierza zwolnić ponad 9000 tysięcy osób. Od 12 lutego Solidarność i cześć innych związków zawodowych Poczty Polskiej ogłosiło, że okupują warszawską siedzibę spółki w proteście przeciwko takiej skali redukcji.

Związkowcy są także oburzeni faktem, że Donald Tusk zaproponował współpracę Rafałowi Brzosce, twórcy firmy InPost. A ta – jak podkreślają związkowcy – jest konkurencją dla państwowej poczty.

Odwołane spotkanie

Poniedziałkowe zapowiedziane rozmowy z zarządem spółki nie odbyły się zgodnie z planem, ponieważ ten ostatniej chwili, zmienił miejsce spotkania. W rezultacie przedstawiciele związków zawodowych oczekiwali w sali konferencyjnej dotychczasowej lokalizacji, co doprowadziło do kolejnego impasu w negocjacjach.

Nie, nie będziemy się bawić w gry podwórkowe, bo nie jesteśmy dziećmi. Jesteśmy dorośli i tak samo dorosły jest zarząd. Miejsce, w którym toczą się rozmowy, wyznaczył zarząd” – podkreśla Nowicki.

„Nasi ludzie, i mówię tu nie tylko o Solidarności, ale też o związkowcach, przyjeżdżają z całej Polski, łącznie z firmą infrastrukturalną. Zawsze tradycyjnie rozmowy toczyły się w budynku Poczty przy ulicy Świętokrzyskiej; pracodawca zdecydował, że będą się toczyły tam, gdzie mu wygodniej, czyli na ulicy Hiszpańskiej 8, a teraz usiłuje zrobić z negocjacji cyrk objazdowy. My się w takie zabawy na pewno nie damy uwikłać”  – wskazuje.

Masowe zwolnienia i pogorszenie jakości usług

Poczta Polska odnotowała w pierwszym półroczu 2024 roku stratę przekraczającą 300 milionów złotych. W odpowiedzi zarząd uruchomił Program Dobrowolnych Odejść (PDO), który zakłada zwolnienie 9,3 tysiąca osób z 62 tysięcy zatrudnionych.

W pierwszym etapie programu wzięło udział 707 osób, z czego 73 proc. przyjęło warunki odejścia. Skutkiem zwolnień są rosnące braki kadrowe, zwłaszcza wśród listonoszy i pracowników okienkowych.

Dla pracowników oznacza to większe obciążenie i konieczność pracy po godzinach. Jakość usług musi ulec pogorszeniu – listonosze obsługują po dwa, a nawet trzy rejony, a nieobsadzone okienka w urzędach powodują długie kolejki – mówi Nowicki.

Coraz częściej zdarza się, że listonosz odwiedza niektóre miejscowości tylko raz w tygodniu, a mieszkańcy mniejszych gmin skarżą się na brak podstawowej obsługi pocztowej.

Spór o Zakładowy Układ Zbiorowy Pracy

Jednym z kluczowych punktów konfliktu jest nowy Zakładowy Układ Zbiorowy Pracy (UZP), który miałby regulować warunki zatrudnienia w spółce. Pomimo ośmiu rund negocjacji nie osiągnięto porozumienia.

„Oczekujemy utrzymania podstawowych uprawnień, w szczególności godziwego wynagrodzenia, dodatku za wysługę lat, nagród jubileuszowych oraz premii rocznej. Pracodawca pozoruje rozmowy, a od 28 lutego w Poczcie Polskiej nie będzie obowiązującego UZP” – tłumaczy Nowicki.

Zarząd Poczty Polskiej twierdzi, że spełnienie tych żądań oznaczałoby dodatkowe wydatki przekraczające miliard złotych, co w obecnej sytuacji jest nierealne. Związkowcy nie wykluczają protestów, choć na razie nie podjęto działań, które wpłynęłyby na funkcjonowanie firmy.

Co dalej z Pocztą Polską?

Przyszłość Poczty Polskiej pozostaje niepewna. Politycy Prawa i Sprawiedliwości oskarżają rząd Donalda Tuska o celowe osłabianie spółki na rzecz prywatnych firm kurierskich.

– Stawiam pytanie, czy to nie chodzi o to, żeby Poczta Polska przestała istnieć? – pytał były wicepremier Mariusz Błaszczak.

Zarząd Poczty Polskiej twierdzi, że restrukturyzacja jest konieczna dla ratowania spółki, a dalsze ustępstwa wobec związkowców mogłyby doprowadzić do finansowego upadku firmy.

Szef NSZZ „Solidarność” Pracowników Poczty Polskiej, Bogumił Nowicki, zapowiada, że związkowcy nie wrócą do rozmów z zarządem spółki, jeśli negocjacje będą prowadzone poza siedzibą Poczty Polskiej. „My się w takie zabawy na pewno nie damy uwikłać” – mówi w rozmowie z Biznes Alertem Nowicki.

Od 3 lutego trwa kolejny etap Programu Dobrowolnych Odejść w ramach którego Poczta Polska zamierza zwolnić ponad 9000 tysięcy osób. Od 12 lutego Solidarność i cześć innych związków zawodowych Poczty Polskiej ogłosiło, że okupują warszawską siedzibę spółki w proteście przeciwko takiej skali redukcji.

Związkowcy są także oburzeni faktem, że Donald Tusk zaproponował współpracę Rafałowi Brzosce, twórcy firmy InPost. A ta – jak podkreślają związkowcy – jest konkurencją dla państwowej poczty.

Odwołane spotkanie

Poniedziałkowe zapowiedziane rozmowy z zarządem spółki nie odbyły się zgodnie z planem, ponieważ ten ostatniej chwili, zmienił miejsce spotkania. W rezultacie przedstawiciele związków zawodowych oczekiwali w sali konferencyjnej dotychczasowej lokalizacji, co doprowadziło do kolejnego impasu w negocjacjach.

Nie, nie będziemy się bawić w gry podwórkowe, bo nie jesteśmy dziećmi. Jesteśmy dorośli i tak samo dorosły jest zarząd. Miejsce, w którym toczą się rozmowy, wyznaczył zarząd” – podkreśla Nowicki.

„Nasi ludzie, i mówię tu nie tylko o Solidarności, ale też o związkowcach, przyjeżdżają z całej Polski, łącznie z firmą infrastrukturalną. Zawsze tradycyjnie rozmowy toczyły się w budynku Poczty przy ulicy Świętokrzyskiej; pracodawca zdecydował, że będą się toczyły tam, gdzie mu wygodniej, czyli na ulicy Hiszpańskiej 8, a teraz usiłuje zrobić z negocjacji cyrk objazdowy. My się w takie zabawy na pewno nie damy uwikłać”  – wskazuje.

Masowe zwolnienia i pogorszenie jakości usług

Poczta Polska odnotowała w pierwszym półroczu 2024 roku stratę przekraczającą 300 milionów złotych. W odpowiedzi zarząd uruchomił Program Dobrowolnych Odejść (PDO), który zakłada zwolnienie 9,3 tysiąca osób z 62 tysięcy zatrudnionych.

W pierwszym etapie programu wzięło udział 707 osób, z czego 73 proc. przyjęło warunki odejścia. Skutkiem zwolnień są rosnące braki kadrowe, zwłaszcza wśród listonoszy i pracowników okienkowych.

Dla pracowników oznacza to większe obciążenie i konieczność pracy po godzinach. Jakość usług musi ulec pogorszeniu – listonosze obsługują po dwa, a nawet trzy rejony, a nieobsadzone okienka w urzędach powodują długie kolejki – mówi Nowicki.

Coraz częściej zdarza się, że listonosz odwiedza niektóre miejscowości tylko raz w tygodniu, a mieszkańcy mniejszych gmin skarżą się na brak podstawowej obsługi pocztowej.

Spór o Zakładowy Układ Zbiorowy Pracy

Jednym z kluczowych punktów konfliktu jest nowy Zakładowy Układ Zbiorowy Pracy (UZP), który miałby regulować warunki zatrudnienia w spółce. Pomimo ośmiu rund negocjacji nie osiągnięto porozumienia.

„Oczekujemy utrzymania podstawowych uprawnień, w szczególności godziwego wynagrodzenia, dodatku za wysługę lat, nagród jubileuszowych oraz premii rocznej. Pracodawca pozoruje rozmowy, a od 28 lutego w Poczcie Polskiej nie będzie obowiązującego UZP” – tłumaczy Nowicki.

Zarząd Poczty Polskiej twierdzi, że spełnienie tych żądań oznaczałoby dodatkowe wydatki przekraczające miliard złotych, co w obecnej sytuacji jest nierealne. Związkowcy nie wykluczają protestów, choć na razie nie podjęto działań, które wpłynęłyby na funkcjonowanie firmy.

Co dalej z Pocztą Polską?

Przyszłość Poczty Polskiej pozostaje niepewna. Politycy Prawa i Sprawiedliwości oskarżają rząd Donalda Tuska o celowe osłabianie spółki na rzecz prywatnych firm kurierskich.

– Stawiam pytanie, czy to nie chodzi o to, żeby Poczta Polska przestała istnieć? – pytał były wicepremier Mariusz Błaszczak.

Zarząd Poczty Polskiej twierdzi, że restrukturyzacja jest konieczna dla ratowania spółki, a dalsze ustępstwa wobec związkowców mogłyby doprowadzić do finansowego upadku firmy.

Najnowsze artykuły