Politycy PSL i kierowany przez ludowców resort rolnictwa stanowczo sprzeciwiają się zmniejszeniu do 500 metrów odległości wiatraków lądowych od zabudowań. A to przewiduje przygotowany przez ministerstwo klimatu projekt tzw. ustawy wiatrakowej.
Posłanka (PSL) Agnieszka Kłopotek tłumaczy w rozmowie z Biznes Alertem, że wyborcy jej partii wielokrotnie zgłaszali obawy i zastrzeżenia do inwestycji realizowanych przez deweloperów OZE w ich okolicy.
– Nie znamy jeszcze ostatecznego przedłożenia projektu nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych przez rząd, bo jej przepisy są jeszcze przedmiotem dyskusji na Komitecie Stałym RM. Ja jednak poparłabym postulat Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi o pozostawieniu obecnie obowiązujących przepisów, czyli lokalizacji elektrowni w odległości co najmniej 700 m od zabudowań powiedziała Biznes Alert poseł Agnieszka Kłopotek, sekretarz Klubu Parlamentarnego Polskiego Stronnictwa Ludowego – Trzecia Droga.
Kłopotek przyznała, że wyborcy PSL-u na spotkaniach na dyżurach poselskich wielokrotnie zgłaszali obawy i zastrzeżenia do inwestycji realizowanych przez deweloperów OZE w ich okolicy.
– Popieram inwestycje w energetykę wiatrową, ale na morzu, która jest dużą efektywniejszą technologią, i co ważniejsze nie budzi ona aż takich kontrowersji. Jestem za dywersyfikacją źródeł energii odnawialnej, np. budową biogazowni – dodała posłanka.
Operatorzy OZE muszą dogadać się z mieszkańcami
Jeszcze dalej od swojej partyjnej koleżanki idzie poseł Marek Sawicki, wiceprzewodniczący klubu PSL.
– Uważam, że 10h powinno pozostać jako podstawa (zgodnie z zasadą 10H, turbiny wiatrowe mogą być budowane tylko w odległości dziesięciokrotności ich całkowitej wysokości – red.) – powiedział nam Sawicki. Dodał jednocześnie, że dopuszcza skrócenie odległości do 500 metrów, ale na zasadach zgody notarialnej pomiędzy operatorem energii a mieszkańcem.
– A wszystko według zasady: 9h 10 procent upustu w cenie kupowanej energii. 8h 20 procent, 7h 30 procent… 3h 70 procent, 2h 80 procent. Umowa powinna być podpisana na okres 29 lat. Dotyczy to konsumentów a nie podmiotów prowadzących działalność gospodarczą. Szczegóły możemy omówić, ale zasada 10 procent dla gminy jest nieuczciwa wobec mieszkających w strefie oddziaływania wiatraka – wskazał Sawicki.
Resort rolnictwa dalej mówi: NIE
Resort rolnictwa w ramach konsultacji zgłosił 3 stycznia do projektu 8 uwag, z czego większość nie została uwzględniona przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Z nieoficjalnych informacji Biznes Alert wynika, że ministerstwo, którym kieruje polityk Polskiego Stronnictwa Ludowego, Czesław Siekierski, nadal nie chce się zgodzić na skrócenie dystansu do 500 m.
Negocjacje „ostatniej szansy” w sprawie kompromisu ze swoją szefową miał prowadzić PSL-owski wiceminister Miłosz Motyka, który w resorcie klimatu pilotował projekt nowelizacji.
– Te drobne (szczegóły do – red.) rozstrzygnięcia z ministrem rolnictwa zostały, ale to już musi rozstrzygnąć PSL ze sobą” – potwierdziła pośrednio szefowa MKiŚ wczoraj w porannym wywiadzie dla Radia TOK FM.
Oficjalnie kwestie pozostałe do rozstrzygnięcia między resortami mają być omawiane na kolejnym posiedzeniu komitetu stałego. Według planu mają się one odbyć dziś, 16 stycznia.
Dopiero po zakończeniu tych uzgodnień projekt ustawy trafi pod obrady Rady Ministrów, a następnie do Sejmu. A to oznacza, że rząd będzie mógł zająć się nim dopiero 22 stycznia, o ile uda się wypracować porozumienie z PSL. Posłowie mogliby więc zająć nim najwcześniej w lutym, a nie jak planowano jeszcze w 2024 r.
Projekt nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych i innych ustaw został opublikowany na stronach Rządowego Centrum Legislacyjnego już cztery miesiące temu, 25 września 2024 roku. Odpowiedzialne za niego Ministerstwo Klimatu i Środowiska zaproponowało liberalizację przepisów, w tym dotyczących wymaganej minimalnej odległości nowo budowanych farm wiatrowych, m.in.:
– od zabudowań mieszkalnych z 700 m do 500 m,
– od obszarów Natura 2000 do 500 m,
– od parków narodowych do 1500 m,
– od sieci elektroenergetycznych najwyższych napięć do maksymalnie 3,5 x wysokości wirnika.
Liczne zastrzeżenia
Kolejna liberalizacja przepisów budziła liczne zastrzeżenia wewnątrz rządu, co wyraźnie widać po wymianie korespondencji z Rządowym Centrum Legislacji.
Zdaniem ministerstwa rolnictwa, które sprzeciwiło się zmniejszeniu odległości od zabudowań do 500 metrów, Polska potrzebuje dywersyfikacji odnawialnych źródeł energii, a ustawa preferuje de facto jedną technologię, i doprowadzi do zwiększenia udziałów energetyki wiatrowej. Do tego kolejna liberalizacja przepisów wymaga oceny skutków regulacji wprowadzonych w 2024 r., czego nie zrobiono.
Ministerstwo kultury, postulowało, aby minimalna odległość od terenów objętych ochroną zabytków wynosiła co najmniej 1,5 kilometra. Zmniejszenie odległości do 500 metrów mogło bowiem mieć nieodwracalne skutki dla wielu obszarów o wysokich walorach kulturowych.
Ważny był również głos z ministerstwa obrony narodowej, które chciało zakazu lokalizacji elektrowni wiatrowych, które stanowiłyby przeszkody lotnicze w przestrzeniach powietrznych MCTR (strefa kontrolowana lotnictwa wojskowego) i MRT (stała trasa lotnictwa wojskowego).
Kolejna wątpliwość dotyczyła odległości farm od elementów infrastruktury. Dotyczy to dróg, zwłaszcza szybkiego ruchu oraz sieci elektroenergetycznych. Zdaniem ministerstwa infrastruktury, zagrożeniem może być lód odpadający z obracających się śmigieł oraz migające światło na gondolach turbin, które rozprasza kierowców. W przypadku sieci, które często prowadzone są wzdłuż dróg zagrożeniem mogą być poważne awarie, czyli np. urwanie łopaty w wyniku huraganowych wiatrów, które występują coraz częściej. Dlatego zaproponowano, aby wieże instalować w odległości co najmniej 2 h całkowitej wysokości turbiny od pasa drogowego, tak jak jest to w przypadku sieci elektroenergetycznych.
Wiceministrowie (nie) dograli szczegółów
Prace przyśpieszyły na przełomie roku. Po wymianie korespondencji między resortami 9 stycznia br. nowela była tematem bezpośrednich negocjacji wiceministrów na Stałym Komitecie Rady Ministrów. Nie wypracowano wtedy jednak, jak przyznała Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu i środowiska, ostatecznego porozumienia.
– Większość kwestii spornych została wczoraj rozstrzygnięta. Zostały jeszcze jakieś drobne dogrywki, których Komitet reprezentowany przez wiceministrów nie był w stanie rozstrzygnąć. Dogrywka nas czeka, myślę, w przyszłym tygodniu, a potem Rada Ministrów i Parlament – powiedziała wtedy minister Hennig-Kloska.
Dodała również, że 9 stycznia komitet ustosunkował się do opinii ministerialnych, a część wnioskodawców wycofała swoje wnioski. Z postulatów zrezygnowało ministerstwo kultury, a z resortem transportu zawarto kompromis w sprawie odległości od dróg przejazdowych – minimalną odległość elektrowni ustalono na 250 metrów od pasa drogowego.
Tomasz Brzeziński / Piotr Brzyski / PAP Biznes