Parlament Europejski przegłosował obniżenie poziomu emisji CO2 z nowych samochodów i furgonetek o 40 procent do 2030 roku. Takie też będzie stanowisko Parlamentu w rozmowie z 28 państwami Unii Europejskiej. Komentuje Andrzej Grzyb, Poseł do PE.
W głosowaniu plenarnym nad mandatem do negocjacji z Radą w kwestii standardów emisji CO2 dla samochodów osobowych przyjęty został ambitny cel redukcyjny na poziomie 40 procent, wnioskowany przez sprawozdawczynię.
Razem z większością posłów z Europejskiej Partii Ludowej głosowaliśmy przeciwko tak wysokiemu celowi. Jako EPP uważamy że należy dbać o środowisko i klimat i tworzyć zachęty dla produkcji i użytkowania samochodów nisko i zeroemisyjnych. Uważamy również że cele środowiskowe da się pogodzić z dbaniem o miejsca pracy i wzrost gospodarczy.
Dotyczy to nie tylko producentów samochodów, ale całego szeroko rozumianego sektora motoryzacyjnego w skład którego wchodzi wiele małych i średnich przedsiębiorstw. Proponowany przez nas cel redukcji emisji na poziomie 35% pozwalał utrzymać taką synergię. Najbardziej skuteczne rozwiązania są takie które są powszechnie akceptowane zarówno przez konsumentów jak i producentów.
Obawiamy się że proponowany przez sprawozdawczynię i przyjęty przez Parlament do negocjacji z Radą, wyższy wskaźnik redukcyjny na poziomie 40 procent może zbyt rygorystycznie podnieść cenę samochodu, co może być barierą przede wszystkim dla konsumentów w takich państwach jak Polska.
Tym samym dbając o poziom emisji CO2, przynajmniej w krótkim okresie czasu możemy doprowadzić w tych krajach do wzrostu emisji zanieczyszczeń z transportu związanych ze zwiększonym popytem na używane samochody. Uważamy, że cele środowiskowe powinny być ambitne, ale również realistyczne. Zbyt ambitne cele mogą doprowadzić do niezamierzonych skutków zarówno gospodarczych, jak i środowiskowych, pod znakiem zapytania stawiając ich celowość.