Dlaczego w niemieckiej Rafinerii Schwedt nie ma Polaków? – To dobre pytanie – mówi prezes Unimot Adam Sikorski w BiznesAlert.pl. A może jeszcze będą? – Jestem tutaj pesymistyczny – dodaje.
BiznesAlert.pl: Dlaczego w strategii Unimotu nie ma zielonego wodoru?
Adam Sikorski: Zielonego wodoru nie ma dlatego, że korzystamy z doświadczeń naszych kolegów ze Szwajcarii i z Francji. Wydawałoby się, że Szwajcaria jest idealnym miejscem do produkcji zielonego wodoru, ponieważ tam jest to połączone z energetyką wodną, jednak nie zamyka się to w biznesplanie. Biznes ten jest mocno uzależniony od dotacji, czyli trzeba zgłosić się po pieniądze do Unii Europejskiej i dostać dotacje na duży capex. Nasi koledzy ze szwajcarskiej sieci SPAR zakupili 6 samochodów ciężarowych marki Hyundai, przystosowanych do przewożenia dużych ładunków. Niestety ekonomia nie działa, to w praktyce nie funkcjonuje. Są problemy z tankowaniem, problemy techniczne, w tym takie szczegóły, że dystrybutory nie posiadają legalizacji do odmierzania, pozostaje więc m.in. kwestia akcyzy. Myślę, że to nie jest jeszcze czas dla tego paliwa i musimy poczekać na to, żeby znalazła się technologia, która umożliwi produkcję zielonego wodoru. Oczywiście w cenie, która będzie akceptowalna do klientów. Bo im dłużej patrzę na zielony ład, patrzę na cele z niego wynikające, wydaje mi się, że liczenie na to, że wszystko się będzie opierało na dotacjach, by zielony wodór był wykorzystywany, w obecnej sytuacji ekonomicznej Europy jest po prostu nie do wykonania.
Nie mówimy jeszcze dość paliwom kopalnym?
Nie, absolutnie. Uważam, że ten okres odejścia od paliw kopalnych się przesunie, bo nie mamy alternatywy, tak naprawdę.
Co to oznacza w kontekście Europy Środkowo-Wschodniej i takich inwestycji jak np. Rafineria Schwedt?
O Rafinerii Schwedt się mówiło, że będzie to albo pierwsza, albo ostatnia rafineria na terenie Niemiec do zamknięcia. Ja się z tym pełni zgadzam i mogłaby być pierwszą rafinerią, gdyby nie Polski Naftoport i pomoc, która jest udzielana przez Polskę. Bez dostaw z Gdańska i z Kazachstanu, które są realizowane przez Polskę, ta rafineria by już dawno nie funkcjonowała. Gdyby ich nie było, to już by musiała być zamknięta. Patrząc znowu na wdrażanie zielonego ładu i to, co się dzieje w rafineriach na terenie zachodnich Niemiec, gdzie zamykane są kolejne podmioty, myślę, że Niemcy będą robić wszystko, żeby rafineria Schwedt jak najdłużej funkcjonowała, bo nikt dzisiaj w Niemczech wschodnich, a szczególnie w Brandenburgii, nie może doprowadzić do jej zamknięcia. Zamknięcie elektrowni i kopalni w Bełchatowie miałoby mniejszy wydźwięk społeczny, niż to, co by się działo w Schwedt. Przy tamtej układance politycznej, szczególnie pozycji Alternative fur Deutschland, to jest nie do zrobienia.
Dlaczego nie ma tam Polaków?
To dobre pytanie.
A może jeszcze będą?
Jestem tutaj pesymistyczny.
Jak sankcje wobec Rosji oddziałują na Państwa biznes i czy da się w ogóle cokolwiek w tych warunkach zaplanować?
Długoterminowo ciężko zaplanować. Krótkookresowo nie mają bezpośredniego wpływu. Znaleźliśmy alternatywne źródła dostaw, bardzo dobrze działamy i nie mamy problemów logistycznych, więc wykorzystujemy szansę. Długoterminowo mogą mieć bardzo duży wpływ, nie tylko na nas. Jest grupa firm, które nie podchodzą tak ortodoksyjnie do sankcji, jak Polska. W ramach dozwolonych działań, czyli np. w ramach price cap na produkty rosyjskie, notują one rekordowe, miliardowe wyniki finansowe. Znam ich strategię, spotykam się z nimi, widzę, że inwestują w sektor naftowy, przejmują rafinerie w Europie i nie tylko i niedługo mogą zapukać do nas. Będą mieć ogromną ilość pieniędzy, a my dzisiaj nie mamy tej ilości pieniędzy, co pokazują nasze wyniki. Wyniki Orlenu też nie są rewelacyjne i długoterminowo to jest niebezpieczeństwo. Sankcje bardzo mocno wzmacniają tych, którzy „odpowiednio się odnaleźli” i działają na rynkach Turcji, Brazylii, Południowej Afryki, Dubaju czy Singapuru.
Czy to oznacza, że nie sprowadzają ropy z Rosji, ale np. paliwa przerobią?
Sprowadzają również ropę z Rosji w ramach price cap i handlują tą ropą na całym świecie.
Jakie mają Państwo rekomendacje z punktu widzenia regulacji krajowych, unijnych?
Ciężko cokolwiek zrobić, bo to jest trudny temat. Na swój sposób to jest temat moralny. Ja nie krytykuję tutaj tych rozwiązań, tylko musimy mieć świadomość, że tak jak powiedziałem, są firmy, które w tej sytuacji rosną, które nabijają sobie kasę, jasno trzeba to powiedzieć, zarabiają duże pieniądze i mają apetyty inwestycyjne. Zmierzymy się z tym w ciągu 2-3 lat na rynku polskim.
To znaczy, że te podmioty zarobią na ropie rosyjskiej?
I będą mieć pieniądze, żeby inwestować.
Rozmawiał Wojciech Jakóbik