icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Emilewicz: Polska energetyka ma dwa płuca (ROZMOWA)

Minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz mówi o strategii energetycznej, rozwoju Odnawialnych Źródeł Energii (OZE) oraz walce ze smogiem.

BiznesAlert.pl: Zakończyły się konsultacje Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku. Jakie stanowisko zajął Pani resort?

Jadwiga Emilewicz: Wzięliśmy udział w konsultacjach i przekazaliśmy nasze uwagi. Skoncentrowaliśmy się na uruchomieniu na dużą skalę mikroinstalacji prosumenckich dla małych i średnich firm. Dostrzegamy tu ogromny potencjał. Zniesienie ceł importowych na panele fotowoltaiczne przez Komisję Europejską to szansa na szybki rozwój taniej fotowoltaiki w Polsce. Wydaje się, że został na to położony zbyt mały nacisk. W strategii powinien pojawić się nie tylko offshore, ale też onshore. Ministerstwo Energii zapowiedziało już korektę ustawy 10H (regulującej odległość wiatraków od zabudowy) liberalizującą proces budowy wiatraków na lądzie. Komunikowałam już branży, że to powinno znaleźć odzwierciedlenie w strategii, a dotychczas nie znalazło. PGE jest największym posiadaczem farm wiatrowych, jej spółki odnawialne są zainteresowane takimi aktywami, bo to się opłaca. Wyniki aukcji OZE pokazały rynkowi, że energetyka wiatrowa, przy całej złożonej strukturze cenowej uprawnień do emisji CO2 i zielonych certyfikatów, jest dwukrotnie bardziej konkurencyjna od źródeł konwencjonalnych. Podobnie jest w przypadku celu OZE do 2020 i 2030 roku. Obecnie realizowane ścieżki mogą nie doprowadzić do realizacji tego celu. Nasze uwagi to suplement do Polityki, nie zmieniają jednak kursu.

Czy ten suplement musi zostać uwzględniony?

Nie widzieliśmy jeszcze efektów konsultacji, ale ten dokument i tak będzie musiał trafić na Stały Komitet Rady Ministrów i na rząd, gdzie zostanie rozpatrzony ponownie.

Kiedy strategia zostanie przekazana rządowi?

To zależy od wewnętrznych procedur ministerstwa energii. Jednak do końca roku mamy wysłać Komisji Europejskiej Krajowy Program na rzecz Energii i Klimatu, a on musi współgrać ze strategią energetyczną. Nie chodzi jednak tylko o wymogi Komisji, ale o jasne warunki inwestycji w Polsce dla tych, którzy teraz się nad nimi zastanawiają.

Czy dostaniemy strategię dopiero na Święta Bożego Narodzenia?

Spodziewam się, że wcześniej. My chcemy stworzyć warunki do inwestycji w energetykę odnawialną dla firm, samorządów i odbiorców indywidualnych. Cena energii na razie raczej nie będzie maleć, nie licząc kompensacji. Musimy znaleźć alternatywę, chroniącą odbiorców przed wahaniami cen energii.

Czy 200 MW z programu Energia Plus wystarczy?

200 MW to dobry początek. To szacunki obliczone z branżą energii odnawialnej. Ta wartość jest dla roku rozbiegowego, ale przecież 2018 rok był rekordowy dla branży fotowoltaicznej. Widać, że potencjał budowy instalacji jest coraz większy. Coraz więcej ludzi wie, że może zainwestować w takie instalacje. Nowelizacja ustawy o OZE nadaje status prosumenta odbiorcom indywidualnym. Chcemy ten trend utrzymać. Do tej pory energetyka odnawialna rozwijała się dzięki dotacjom, ale po spadku cen instalacji wystarczy zapewnić inne instrumenty, jak mechanizmy pożyczkowe, leasingowe. Wystandaryzowany dom Polaka ma 127 m kwadratowych. Instalacja kosztuje 27-35 tysięcy złotych. Przy terminie gwarancyjnym 25 lat dla najlepszych producentów paneli można stworzyć taki produkt kredytowy w bankach, aby spłacał się z nadwyżek sprzedawanej energii. Prosument inwestuje, dostaje korzystny kredyt, którego nie odczuwa w budżecie domowym.

Kiedy Polacy będą sprzedawać energię do sieci?

Obecna ustawa o OZE już czyni ich prosumentami. Mogą sprzedawać energię do sieci. Liczniki dwukierunkowe są już instalowane, mamy 36 tysięcy prosumentów. To spory zalążek, a potencjał to 5 mln domów jednorodzinnych. 200 MW to bardzo ostrożny szacunek na ten rok, a potem będzie to dużo więcej. Jednak proces uzyskania statusu prosumenta trwa zbyt długo. Jeden wymóg pozaustawowy wprowadziły spółki dystrybucyjne i zakłada on, że ktoś może zostać prosumentem, tylko pod warunkiem, że ma umowę systemową na przesył i energię od jednego dostawcy. Będziemy namawiać spółki do rezygnacji z tego obowiązku.

Jak na ten program reagują spółki energetyczne?

Funkcjonuje międzyresortowy zespół do spraw programu Energia Plus m.in. z udziałem ministra energii oraz Urzędu Regulacji Energetyki. Przedstawiciele spółek energetycznych także będą zapraszani na nasze posiedzenia. Spółki chcą inwestować w energetykę odnawialną. Jeden z projektów offshore będzie prawdopodobnie realizowany przez największą spółkę energetyczną, pod kontrolą Skarbu Państwa. Jesteśmy w dialogu. Barierą jest na pewno, jak w każdym systemie w Europie, stabilizacja sieci. Spółki dystrybucyjne podkreślają, że wyzwaniem jest konieczność bilansowania systemu destabilizowanego przez OZE. Natomiast mamy za sobą sezon letni, w którym musimy sprowadzać maksimum dostępnej energii z zagranicy, aby uniknąć niedoborów w kraju. Mamy wiele białych plam na mapie energetycznej Polski. W obszarach, w których brakuje energetyki konwencjonalnej, warto rozwijać model prosumencki i tam nie będzie on stał w sprzeczności z interesami dużych graczy. Rozwój OZE w USA także był przedmiotem krytyki największych firm amerykańskich. Po pierwszych trudnych latach, nawet te firmy wprowadziły wielkie projekty odnawialne.

Ten trend widać w strategii spółek energetycznych w Polsce. Celują w OZE, szukają sposobu na ograniczenie obciążenia z tytułu aktywów węglowych.

Te podmioty będą musiały mieć w bilansie zieloną energetykę. Ulgi w rynku mocy i inwestycje z uprawnień do emisji CO2 muszą wpłynąć na efektywność energetyczną i OZE. Zielona droga rozwoju jest nieunikniona.

Co z ubóstwem energetycznym, które jest używane jako argument przeciwko rewolucji odnawialnej?

Wzrost cen węgla i uprawnień do emisji CO2 sprawia, że energetyka konwencjonalna staje się trudna do zniesienia także dla uboższych. Przypomnę, że dodatkowe środki Funduszu Termomodernizacji i remontów, uruchamiane w ramach nowelizacji ustawy o wspieraniu termomodernizacji i remontów,   oraz ulga termomodernizacyjna, która weszła w życie w tym roku, mają na celu właśnie walkę z ubóstwem energetycznym. Mamy pięć milionów domów jednorodzinnych. Według Instytutu Badań Strukturalnych w ok. 13 procentach z nich jest problem ubóstwa energetycznego. Poprawa efektywności energetycznej, ocieplenie, wymiana stolarki okiennej i wysokoemisyjnego źródła energii poprawi standard życia. Do tego, kupując panele fotowoltaiczne z odliczeniem podatku, ograniczamy zużycie energii, docieplamy dom i lepiej dbamy o środowisko. Jedno z drugim nie stoi w sprzeczności.

Skoro celujemy w efektywność energetyczną, czy może to oznaczać, że prognoza znacznego wzrostu zapotrzebowania na energię ze strategii energetycznej może być przeszacowana?

Po publikacji projektu strategii przeczytałam dokumenty strategiczne sprzed 10 lat. Dzisiaj zużywamy około 134 TWh rocznie. Według strategii sprzed 10 lat mieliśmy zużywać 200 TWh. Poprawa efektywności energetycznej następuje, pomimo rosnącego zapotrzebowania. Duży przemysł stawia źródła w swoim sąsiedztwie. Od 2022 roku najwięksi gracze będą musieli pokazać, że korzystają z czystej energii. Najwięksi inwestorzy, jak Mercedes czy Umicore, chcą naklejać zielone certyfikaty na swe produkty. Nowa fabryka Mercedesa w Jaworze ma być w stu procentach niezależna energetycznie i czerpać energię tylko ze źródeł odnawialnych. To już się dzieje. Należy stworzyć warunki regulacyjne, które raczej przyspieszą ten trend, a nie go osłabią. W moich uwagach do ustawy o kogeneracji, przyjętych przez Radę Ministrów, zasugerowałam, aby system wsparcia kogeneracji zakładał ulgę na prąd dla tych, którzy będą w stanie wprowadzić ciepło do sieci. Ustawa mówi tylko o energetyce zawodowej, a my upomnieliśmy się o KGHM, huty i papiernie. Mają ogromne nadwyżki energii i mogłyby je sprzedawać do sieci. Stomil mógłby ogrzewać Olsztyn, dzięki większej instalacji, gdyby dostał ulgę na energię, ale bez odpowiedniego wsparcia nie pójdzie w tym kierunku. Ten przemysł będzie w większości budował czystą energetykę. To on będzie potem tworzył miejsca pracy poza największymi metropoliami.

Czy powinniśmy się otworzyć na import energii?

Nie chciałabym wkraczać w kompetencje pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Obecnie 4-7 procent energii w Polsce pochodzi z importu, głównie z Niemiec i Skandynawii. Według Polskich Sieci Elektroenergetycznych warunki technologiczne nie pozwalają na więcej. Nadwyżki energii z niemieckiego Energiewende przepływają przez Polskę do południowych Niemiec i Austrii, a my z nich nie korzystamy. Być może wzrost cen energii jest sygnałem, że warto rozważyć ten element.

Przemysł mówi, że sprowadzi energię skądkolwiek, byle było taniej.

Mówi, że jeśli tylko będzie taka opcja, to sprowadzi energię zza granicy, a problem rosnących cen energii dla niego zniknie.

Co zrobimy wówczas z naszymi dobrami narodowymi w postaci spółek elektroenergetycznych?

Powstanie wtedy duży problem. Z tego względu nie wolno zaniedbywać modernizacji własnej infrastruktury, należy rozpocząć inwestycje we własną energetykę wiatrową na Bałtyku. Pozwolenia środowiskowe dla dwóch inwestycji kończą ważność w tym roku, więc inwestycje te muszą się już zacząć.

Jak pogodzić te inwestycje w energetyce z innymi, jak rekompensaty? Czy na wszystkie nas stać?

Jeszcze nie wiemy, jak ostatecznie będzie wyglądał system rekompensat. Wiemy, że minister energii musiał dokonać korekty i w programie znajdą się przedsiębiorcy. Zagrożenie podwyżkami dla gospodarstw domowych zostało odsunięte przez obniżenie akcyzy i opłaty przejściowej. Potrzebna jest alternatywa dla firm oraz samorządów. Nie ma rozporządzeń wykonawczych, więc jeszcze nie wiemy dokładnie, ile to wszystko będzie kosztować. Minister energii prowadzi dialog z Komisją Europejską w tej sprawie.

Czy w tej sprawie minister jest w dialogu z Pani resortem?

Te rozmowy się toczą.

Co z normami paliw stałych? Dlaczego nie udało się wprowadzić ich szybciej?

Mamy normy jakości kotłów. Mamy porozumienie z Allegro, a mam nadzieję, że będzie też z OLX, w sprawie eliminacji kopciuchów z rynku wtórnego na aukcjach internetowych. Normy jakości paliw wymagały, jak to bywa w polityce, kompromisu. Najwyższa Izba Kontroli od 2011 roku informuje o braku norm. Przez osiem lat nikt się nad tym nie pochylił, albo wycofał się na ostatniej prostej. Nasze rozwiązania są bardzo restrykcyjne, bo wymagają zmian technologicznych, aby konsument miał pełną informację o produkcie. Kontrola w punktach sprzedaży wymaga wprowadzenia specjalnego systemu selekcji, odsiewającego ziarno odpowiedniej jakości. To pierwszy krok w kierunku, który został już jasno wytyczony. Rośnie świadomość problemu. Już teraz rynek szykuje się na zmiany i liczy się z możliwością kontroli.

Na czym polega ten opór polityczny?

Już go nie ma. Jest jednak widoczna pewna nieufność środowisk związanych z produkcją i wydobyciem węgla. Nasz komunikat do nich jest jasny. Nie zakazujemy sprzedaży węgla w Polsce. Dobry węgiel z dobrego kotła nie będzie już problemem środowiskowym. Chcemy poprawić reputację tego paliwa w Polsce. Nikt chyba nie chce, aby w węglu było 50 procent węgla, a reszta miału. Przed naszą regulacją tak mogło się dziać.

Ile będzie procent polskiego węgla w tym węglu?

Wiemy, że w zeszłym roku mieliśmy rekordowy wzrost importu węgla. To wynik lat zaniedbań inwestycyjnych,  przez co nie mamy tyle węgla, ile chcielibyśmy mieć. Warto jednak przypomnieć, że w górnictwie na Śląsku pracuje 40 tysięcy osób. To mniej, niż w tamtejszym sektorze motoryzacyjnym. Zmiana postępuje i musimy pracować ze środowiskiem związanym z węglem tak, aby się do niej jak najlepiej przygotowało. Dzisiaj wszyscy w Polsce wiedzą, w jakim kierunku zmierza polska energetyka.

Można odnieść wrażenie, że u Pani Minister powstaje program zielony, a u ministra energii czarny i one się w końcu zderzą. Czy polityki obu resortów są skoordynowane?

W strategii energetycznej całego rządu mamy atom, offshore, a także inwestycje sieciowe. Plany energetyki zawodowej mogą być przekreślone przez to, że nie powstaną sieci przesyłowe niezbędne do rozesłania tej energii po Polsce. Polska energetyka ma dwa płuca i to dobrze. Rozmawiamy i komunikujemy się. Na pewno wyzwaniem jest dostosowanie ustawy o cenach energii do wymogów europejskich. Ustawa o rekompensatach i ustawa o wsparciu kogeneracji są zaś rozwiązaniami wypracowanymi wspólnie. Będziemy musieli pogodzić dotychczasową politykę z nowymi propozycjami. Środki z handlu emisjami CO2 mogą stanowić źródło rekompensat w różnych sektorach – wspólnie musimy wypracować mechanizmy działania. Musimy razem zbudować ten system i zrobić to jak najszybciej, aby usunąć niepewność na rynku.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz mówi o strategii energetycznej, rozwoju Odnawialnych Źródeł Energii (OZE) oraz walce ze smogiem.

BiznesAlert.pl: Zakończyły się konsultacje Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku. Jakie stanowisko zajął Pani resort?

Jadwiga Emilewicz: Wzięliśmy udział w konsultacjach i przekazaliśmy nasze uwagi. Skoncentrowaliśmy się na uruchomieniu na dużą skalę mikroinstalacji prosumenckich dla małych i średnich firm. Dostrzegamy tu ogromny potencjał. Zniesienie ceł importowych na panele fotowoltaiczne przez Komisję Europejską to szansa na szybki rozwój taniej fotowoltaiki w Polsce. Wydaje się, że został na to położony zbyt mały nacisk. W strategii powinien pojawić się nie tylko offshore, ale też onshore. Ministerstwo Energii zapowiedziało już korektę ustawy 10H (regulującej odległość wiatraków od zabudowy) liberalizującą proces budowy wiatraków na lądzie. Komunikowałam już branży, że to powinno znaleźć odzwierciedlenie w strategii, a dotychczas nie znalazło. PGE jest największym posiadaczem farm wiatrowych, jej spółki odnawialne są zainteresowane takimi aktywami, bo to się opłaca. Wyniki aukcji OZE pokazały rynkowi, że energetyka wiatrowa, przy całej złożonej strukturze cenowej uprawnień do emisji CO2 i zielonych certyfikatów, jest dwukrotnie bardziej konkurencyjna od źródeł konwencjonalnych. Podobnie jest w przypadku celu OZE do 2020 i 2030 roku. Obecnie realizowane ścieżki mogą nie doprowadzić do realizacji tego celu. Nasze uwagi to suplement do Polityki, nie zmieniają jednak kursu.

Czy ten suplement musi zostać uwzględniony?

Nie widzieliśmy jeszcze efektów konsultacji, ale ten dokument i tak będzie musiał trafić na Stały Komitet Rady Ministrów i na rząd, gdzie zostanie rozpatrzony ponownie.

Kiedy strategia zostanie przekazana rządowi?

To zależy od wewnętrznych procedur ministerstwa energii. Jednak do końca roku mamy wysłać Komisji Europejskiej Krajowy Program na rzecz Energii i Klimatu, a on musi współgrać ze strategią energetyczną. Nie chodzi jednak tylko o wymogi Komisji, ale o jasne warunki inwestycji w Polsce dla tych, którzy teraz się nad nimi zastanawiają.

Czy dostaniemy strategię dopiero na Święta Bożego Narodzenia?

Spodziewam się, że wcześniej. My chcemy stworzyć warunki do inwestycji w energetykę odnawialną dla firm, samorządów i odbiorców indywidualnych. Cena energii na razie raczej nie będzie maleć, nie licząc kompensacji. Musimy znaleźć alternatywę, chroniącą odbiorców przed wahaniami cen energii.

Czy 200 MW z programu Energia Plus wystarczy?

200 MW to dobry początek. To szacunki obliczone z branżą energii odnawialnej. Ta wartość jest dla roku rozbiegowego, ale przecież 2018 rok był rekordowy dla branży fotowoltaicznej. Widać, że potencjał budowy instalacji jest coraz większy. Coraz więcej ludzi wie, że może zainwestować w takie instalacje. Nowelizacja ustawy o OZE nadaje status prosumenta odbiorcom indywidualnym. Chcemy ten trend utrzymać. Do tej pory energetyka odnawialna rozwijała się dzięki dotacjom, ale po spadku cen instalacji wystarczy zapewnić inne instrumenty, jak mechanizmy pożyczkowe, leasingowe. Wystandaryzowany dom Polaka ma 127 m kwadratowych. Instalacja kosztuje 27-35 tysięcy złotych. Przy terminie gwarancyjnym 25 lat dla najlepszych producentów paneli można stworzyć taki produkt kredytowy w bankach, aby spłacał się z nadwyżek sprzedawanej energii. Prosument inwestuje, dostaje korzystny kredyt, którego nie odczuwa w budżecie domowym.

Kiedy Polacy będą sprzedawać energię do sieci?

Obecna ustawa o OZE już czyni ich prosumentami. Mogą sprzedawać energię do sieci. Liczniki dwukierunkowe są już instalowane, mamy 36 tysięcy prosumentów. To spory zalążek, a potencjał to 5 mln domów jednorodzinnych. 200 MW to bardzo ostrożny szacunek na ten rok, a potem będzie to dużo więcej. Jednak proces uzyskania statusu prosumenta trwa zbyt długo. Jeden wymóg pozaustawowy wprowadziły spółki dystrybucyjne i zakłada on, że ktoś może zostać prosumentem, tylko pod warunkiem, że ma umowę systemową na przesył i energię od jednego dostawcy. Będziemy namawiać spółki do rezygnacji z tego obowiązku.

Jak na ten program reagują spółki energetyczne?

Funkcjonuje międzyresortowy zespół do spraw programu Energia Plus m.in. z udziałem ministra energii oraz Urzędu Regulacji Energetyki. Przedstawiciele spółek energetycznych także będą zapraszani na nasze posiedzenia. Spółki chcą inwestować w energetykę odnawialną. Jeden z projektów offshore będzie prawdopodobnie realizowany przez największą spółkę energetyczną, pod kontrolą Skarbu Państwa. Jesteśmy w dialogu. Barierą jest na pewno, jak w każdym systemie w Europie, stabilizacja sieci. Spółki dystrybucyjne podkreślają, że wyzwaniem jest konieczność bilansowania systemu destabilizowanego przez OZE. Natomiast mamy za sobą sezon letni, w którym musimy sprowadzać maksimum dostępnej energii z zagranicy, aby uniknąć niedoborów w kraju. Mamy wiele białych plam na mapie energetycznej Polski. W obszarach, w których brakuje energetyki konwencjonalnej, warto rozwijać model prosumencki i tam nie będzie on stał w sprzeczności z interesami dużych graczy. Rozwój OZE w USA także był przedmiotem krytyki największych firm amerykańskich. Po pierwszych trudnych latach, nawet te firmy wprowadziły wielkie projekty odnawialne.

Ten trend widać w strategii spółek energetycznych w Polsce. Celują w OZE, szukają sposobu na ograniczenie obciążenia z tytułu aktywów węglowych.

Te podmioty będą musiały mieć w bilansie zieloną energetykę. Ulgi w rynku mocy i inwestycje z uprawnień do emisji CO2 muszą wpłynąć na efektywność energetyczną i OZE. Zielona droga rozwoju jest nieunikniona.

Co z ubóstwem energetycznym, które jest używane jako argument przeciwko rewolucji odnawialnej?

Wzrost cen węgla i uprawnień do emisji CO2 sprawia, że energetyka konwencjonalna staje się trudna do zniesienia także dla uboższych. Przypomnę, że dodatkowe środki Funduszu Termomodernizacji i remontów, uruchamiane w ramach nowelizacji ustawy o wspieraniu termomodernizacji i remontów,   oraz ulga termomodernizacyjna, która weszła w życie w tym roku, mają na celu właśnie walkę z ubóstwem energetycznym. Mamy pięć milionów domów jednorodzinnych. Według Instytutu Badań Strukturalnych w ok. 13 procentach z nich jest problem ubóstwa energetycznego. Poprawa efektywności energetycznej, ocieplenie, wymiana stolarki okiennej i wysokoemisyjnego źródła energii poprawi standard życia. Do tego, kupując panele fotowoltaiczne z odliczeniem podatku, ograniczamy zużycie energii, docieplamy dom i lepiej dbamy o środowisko. Jedno z drugim nie stoi w sprzeczności.

Skoro celujemy w efektywność energetyczną, czy może to oznaczać, że prognoza znacznego wzrostu zapotrzebowania na energię ze strategii energetycznej może być przeszacowana?

Po publikacji projektu strategii przeczytałam dokumenty strategiczne sprzed 10 lat. Dzisiaj zużywamy około 134 TWh rocznie. Według strategii sprzed 10 lat mieliśmy zużywać 200 TWh. Poprawa efektywności energetycznej następuje, pomimo rosnącego zapotrzebowania. Duży przemysł stawia źródła w swoim sąsiedztwie. Od 2022 roku najwięksi gracze będą musieli pokazać, że korzystają z czystej energii. Najwięksi inwestorzy, jak Mercedes czy Umicore, chcą naklejać zielone certyfikaty na swe produkty. Nowa fabryka Mercedesa w Jaworze ma być w stu procentach niezależna energetycznie i czerpać energię tylko ze źródeł odnawialnych. To już się dzieje. Należy stworzyć warunki regulacyjne, które raczej przyspieszą ten trend, a nie go osłabią. W moich uwagach do ustawy o kogeneracji, przyjętych przez Radę Ministrów, zasugerowałam, aby system wsparcia kogeneracji zakładał ulgę na prąd dla tych, którzy będą w stanie wprowadzić ciepło do sieci. Ustawa mówi tylko o energetyce zawodowej, a my upomnieliśmy się o KGHM, huty i papiernie. Mają ogromne nadwyżki energii i mogłyby je sprzedawać do sieci. Stomil mógłby ogrzewać Olsztyn, dzięki większej instalacji, gdyby dostał ulgę na energię, ale bez odpowiedniego wsparcia nie pójdzie w tym kierunku. Ten przemysł będzie w większości budował czystą energetykę. To on będzie potem tworzył miejsca pracy poza największymi metropoliami.

Czy powinniśmy się otworzyć na import energii?

Nie chciałabym wkraczać w kompetencje pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Obecnie 4-7 procent energii w Polsce pochodzi z importu, głównie z Niemiec i Skandynawii. Według Polskich Sieci Elektroenergetycznych warunki technologiczne nie pozwalają na więcej. Nadwyżki energii z niemieckiego Energiewende przepływają przez Polskę do południowych Niemiec i Austrii, a my z nich nie korzystamy. Być może wzrost cen energii jest sygnałem, że warto rozważyć ten element.

Przemysł mówi, że sprowadzi energię skądkolwiek, byle było taniej.

Mówi, że jeśli tylko będzie taka opcja, to sprowadzi energię zza granicy, a problem rosnących cen energii dla niego zniknie.

Co zrobimy wówczas z naszymi dobrami narodowymi w postaci spółek elektroenergetycznych?

Powstanie wtedy duży problem. Z tego względu nie wolno zaniedbywać modernizacji własnej infrastruktury, należy rozpocząć inwestycje we własną energetykę wiatrową na Bałtyku. Pozwolenia środowiskowe dla dwóch inwestycji kończą ważność w tym roku, więc inwestycje te muszą się już zacząć.

Jak pogodzić te inwestycje w energetyce z innymi, jak rekompensaty? Czy na wszystkie nas stać?

Jeszcze nie wiemy, jak ostatecznie będzie wyglądał system rekompensat. Wiemy, że minister energii musiał dokonać korekty i w programie znajdą się przedsiębiorcy. Zagrożenie podwyżkami dla gospodarstw domowych zostało odsunięte przez obniżenie akcyzy i opłaty przejściowej. Potrzebna jest alternatywa dla firm oraz samorządów. Nie ma rozporządzeń wykonawczych, więc jeszcze nie wiemy dokładnie, ile to wszystko będzie kosztować. Minister energii prowadzi dialog z Komisją Europejską w tej sprawie.

Czy w tej sprawie minister jest w dialogu z Pani resortem?

Te rozmowy się toczą.

Co z normami paliw stałych? Dlaczego nie udało się wprowadzić ich szybciej?

Mamy normy jakości kotłów. Mamy porozumienie z Allegro, a mam nadzieję, że będzie też z OLX, w sprawie eliminacji kopciuchów z rynku wtórnego na aukcjach internetowych. Normy jakości paliw wymagały, jak to bywa w polityce, kompromisu. Najwyższa Izba Kontroli od 2011 roku informuje o braku norm. Przez osiem lat nikt się nad tym nie pochylił, albo wycofał się na ostatniej prostej. Nasze rozwiązania są bardzo restrykcyjne, bo wymagają zmian technologicznych, aby konsument miał pełną informację o produkcie. Kontrola w punktach sprzedaży wymaga wprowadzenia specjalnego systemu selekcji, odsiewającego ziarno odpowiedniej jakości. To pierwszy krok w kierunku, który został już jasno wytyczony. Rośnie świadomość problemu. Już teraz rynek szykuje się na zmiany i liczy się z możliwością kontroli.

Na czym polega ten opór polityczny?

Już go nie ma. Jest jednak widoczna pewna nieufność środowisk związanych z produkcją i wydobyciem węgla. Nasz komunikat do nich jest jasny. Nie zakazujemy sprzedaży węgla w Polsce. Dobry węgiel z dobrego kotła nie będzie już problemem środowiskowym. Chcemy poprawić reputację tego paliwa w Polsce. Nikt chyba nie chce, aby w węglu było 50 procent węgla, a reszta miału. Przed naszą regulacją tak mogło się dziać.

Ile będzie procent polskiego węgla w tym węglu?

Wiemy, że w zeszłym roku mieliśmy rekordowy wzrost importu węgla. To wynik lat zaniedbań inwestycyjnych,  przez co nie mamy tyle węgla, ile chcielibyśmy mieć. Warto jednak przypomnieć, że w górnictwie na Śląsku pracuje 40 tysięcy osób. To mniej, niż w tamtejszym sektorze motoryzacyjnym. Zmiana postępuje i musimy pracować ze środowiskiem związanym z węglem tak, aby się do niej jak najlepiej przygotowało. Dzisiaj wszyscy w Polsce wiedzą, w jakim kierunku zmierza polska energetyka.

Można odnieść wrażenie, że u Pani Minister powstaje program zielony, a u ministra energii czarny i one się w końcu zderzą. Czy polityki obu resortów są skoordynowane?

W strategii energetycznej całego rządu mamy atom, offshore, a także inwestycje sieciowe. Plany energetyki zawodowej mogą być przekreślone przez to, że nie powstaną sieci przesyłowe niezbędne do rozesłania tej energii po Polsce. Polska energetyka ma dwa płuca i to dobrze. Rozmawiamy i komunikujemy się. Na pewno wyzwaniem jest dostosowanie ustawy o cenach energii do wymogów europejskich. Ustawa o rekompensatach i ustawa o wsparciu kogeneracji są zaś rozwiązaniami wypracowanymi wspólnie. Będziemy musieli pogodzić dotychczasową politykę z nowymi propozycjami. Środki z handlu emisjami CO2 mogą stanowić źródło rekompensat w różnych sektorach – wspólnie musimy wypracować mechanizmy działania. Musimy razem zbudować ten system i zrobić to jak najszybciej, aby usunąć niepewność na rynku.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Najnowsze artykuły