icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Bajek: Współpraca naftowo-paliwowa może zbliżyć Polskę z Ukrainą

– Ukraina musi zabezpieczyć swoje rezerwy ropy naftowej przed rosyjskimi atakami. Potencjał współpracy między Polską a Ukrainą przy tranzycie surowca jest ogromny – pisze Mateusz Bajek z Esperis Consulting w BiznesAlert.pl.

Przed wojną współpraca pomiędzy Polską a Ukrainą opierała się w segmencie nafto-paliwowym w szczególności o jeden aspekt – eksport paliw produkowanych w rafinerii Orlen w litewskich Możejkach (tranzytem kolejowym przez Białoruś) oraz w zdecydowanie mniejszym stopniu z rafinerii w Płocku.

Paliwa Grupy Orlen zajmowały na Ukrainie ok. 10 procent jej rynku. Co więcej, w 2021 roku ukraińskie media informowały o wizycie w kraju prezesa Daniela Obajtka, który miał zaproponować wykupienie sieci stacji paliw Ukrnafta (ponad 500 obiektów, tj. niemal 10 procent rynku). Na przestrzeni wielu lat oba kraje dyskutowały również możliwość przedłużenia do Polski ropociągu Odessa – Brody.

Zeszłoroczna rosyjska agresja na terytorium całej Ukrainy odcięła ten kraj zarówno od możliwości importu paliw z Litwy, jak również od ich niemal wszystkich pozostałych źródeł.

Rosjanie zniszczyli wszystkie krajowe rafinerie (w szczególności największą w Krzemieńczuku), zatrzymane zostały dostawy paliw z Rosji i Białorusi oraz tranzyt paliw przez te kraje (obok dostaw z rafinerii Orlen w Możejkach był to również autogaz z Kazachstanu), a także zablokowano ukraińskie morskie porty paliwowe.

W odpowiedzi w pierwszych tygodniach wojny to właśnie przez granice polsko-ukraińską zaczęto dostarczać większość potrzebnego jej paliwa. Jego źródłem były zarówno rafinerie Orlenu w Płocku, Gdańsku i Możejkach, czy z polskie rezerwy strategiczne, ale również morskie terminale paliwowe. Z czasem polski kierunek dostaw został odciążony w szczególności przez import realizowany z Rumunii i Bułgarii, a także ukraińskie porty na Dunaju.

W dalszym ciągu idea współpracy nafto-paliwowej Polski i Ukrainy jest zdominowana przez dostawy paliw (eksport i tranzyt) z rafinerii Orlen i morskich terminali paliwowych. Jest to na tyle kluczowe, że ukraińska Grupa UPG przejęła w 2022 roku połowę udziałów w spółce Baltchem, która jest właścicielem terminali paliwowych w Szczecinie i Świnoujściu.

Ukraińska ropa naftowa może trafić do polskich rafinerii

Zniszczenie przez Rosję ukraińskich rafinerii oznacza, że kraj ten nie jest w stanie nie tylko produkować paliw na krajowy rynek, ale również przetwarzać wydobywanej w kraju ropy naftowej.

Tymczasem w Ukrainie wydobywa się ponad 1,5 mln ton ropy rocznie, tj. ok. 2 razy więcej niż w Polsce, a w perspektywie najbliższych 4 lat kraj chce zwiększyć produkcję ponad dwukrotnie. Możliwości magazynowe Ukrainy ograniczone są obecnie do podziemnych magazynów, gdyż te naziemne są zagrożone rosyjskimi atakami.

O potrzebie eksportu ropy naftowej z Ukrainy jeszcze zimą informowały zarząd Ukrnafty (kluczowy ukraiński producent ropy naftowej, znacjonalizowany jesienią 2022 roku). Przy okazji przyznano wtedy, że rozmowy w tej sprawie prowadzone są właśnie z polskim Orlenem.

W ramach zorganizowanej latem tego roku w Warszawie ukraińskiej konferencji paliwowej „Petroleum Ukraine 2023” fakt rozmów z polskim koncernem potwierdził wiceprezes Ukrnafty Denys Kudin. Podzielił się on przy tym szeregiem informacji ułatwiającym zrozumienie przyczyn i kształtu możliwego porozumienia.

Wiceprezes Ukrnafty przyznał, że od momentu zniszczenia rafinerii w Krzemieńczuku w kwietniu 2022 roku, która przed wojną odbierała całość krajowej ropy naftowej, ukraiński koncern zapełnił krajowe magazyny niemal w całości.

Nie wymienił przy tym poziomu zgromadzonych zapasów, ale przyjmując, że jeżeli od kwietnia ubiegłego roku całość ukraińskiej produkcji trafia do magazynów, to na chwilę obecną Ukrnafta mogła zgromadzić niemal 2,5 mln ton ropy naftowej (to tyle, ile w Polsce wydobywa się przez 3 lata, bądź tyle, ile przerabia się w rafinerii w Płocku przez 2 miesiące). Przyznał on przez to pośrednio ogromną presję na rozpoczęcie jej eksportu.

Kudin poinformował przy tym, że wydobywana w Ukrainie ropa naftowa powinna bez problemów zastąpić w odbierających ją rafineriach rosyjską ropę Urals, gdyż jej parametry są generalnie bardzo podobne. Odjęłoby to odbierającym ją rafineriom konieczność inwestycji potrzebnych do ich przygotowania na zmianę jakości odbieranego surowca.

Mimo braku połączeń ropociągowych pomiędzy Polską i Ukrainą Denys Kudin nie wykluczył, że eksportowana z Ukrainy ropa naftowa może trafić właśnie do polskich rafinerii Orlenu na cysternach kolejowych. Przy czym logika infrastrukturalna wydawałaby się wskazywać, że zdecydowanie bardziej efektywnymi byłyby jej dostawy południową odnogą Ropociągu Przyjaźń do czeskiej rafinerii Orlenu w Litwinowie, która obecnie przerabia dostarczaną tym ropociągiem rosyjską ropę Urals.

Wiceprezes Ukrnafty przyznał, że docelowo chciałyby przerabiać całość krajowej ropy naftowej w ukraińskich rafineriach. Jednocześnie dokonane przez Rosjan zniszczenia sprawiły, że spółka nie widzi możliwości powrotu do produkcji paliw z krajowej ropy naftowej przez nawet trzy lata po zakończeniu wojny. Tym samym pośrednio przyznaje on, że (zakładając optymistycznie, że wojna zakończy się w przyszłym roku) wydobywana w Ukrainie ropa naftowa może być sprzedawana polskiemu koncernowi przynajmniej do 2027 roku.

W Polsce mogą być przechowywane strategiczne zapasy ukraińskich paliw

W ostatnich miesiącach w Ukrainie w życie weszły przepisy prawne wymuszające na producentach i importerach ropy naftowej i paliw gromadzenie obowiązkowych zapasów (po wielu latach zapowiedzi wejścia tych przepisów w życie).

W wypadku paliw ich importerzy mają w pierwszym etapie obowiązek utworzenia zapasów odpowiadających 3 procent importu w taki sposób, by docelowo zapasy zaspokajały 61 dni ich średniego dziennego zużycia w kraju (co odpowiada ok. 1,5 mln ton koniecznych do utworzenia zapasów paliw).

Ze względu na zagrożenie rosyjskimi atakami w czasie wojny importerzy paliw mają prawo, by 50 procent ich zapasów było magazynowanych poza granicami kraju w państwach UE.

Dzięki rozwiniętej infrastrukturze magazynowej można zakładać, że duża część zapasów mogłaby być magazynowana właśnie w Polsce. Obecne przepisy prawne zakładają, że zapasy paliw miałyby wrócić do kraju po zakończeniu wojny.

Biorąc jednak pod uwagę zniszczoną ukraińską infrastrukturę magazynową, a także nie do końca rozwiązany problem agresywnego sąsiada, można sobie jednak wyobrazić, że władze Ukrainy pozwolą na wydłużenie okresu, kiedy zapasy paliw będą utrzymywane poza granicami kraju.

Utrzymanie wysokich dostaw paliw na Ukrainę może zmienić logistykę ich dostaw w Polsce

Realizacja dostaw paliw na rynek naszego wschodniego sąsiada, mimo faktu, że jest on niemal dwukrotnie mniejszy niż rynek polski, znacząco obciążyło polską logistykę.

Orlen oraz PERN były zmuszone do uruchomienia kolejowych terminali na granicy z Ukrainą, zwiększyło się obciążenie w bazach paliwowych oraz transport paliw koleją, a w szczególności dostawy cysternami samochodowymi. Zakładając, że Polska pozostanie jednym z kluczowych kierunków ich dostaw na Ukrainę nawet po wojnie będzie to oznaczać konieczność znaczących inwestycji w tym kierunku.

Obecnie głównym problemem takich dostaw są ich wysokie koszty, nieporównywalne do logistyki żadnego innego europejskiego kraju. Wpływa na to w pierwszej kolejności konieczność przeładunku paliw w terminalach kolejowych na granicach naszych krajów ze względu na różnice między rozstawem szyn w Polsce i Ukrainie, co generuje to dodatkowe koszty.

Jednocześnie jednak moc kolejowych terminali jest dalece niewystarczająca dla obecnych potrzeb ukraińskiego rynku, gdyż terminale te były tworzone dla obsługi zdecydowanie mniejszych przepływów. W konsekwencji do dostaw pozostałych wolumenów paliw wykorzystywana jest jeszcze bardziej nieekonomiczna logistyka poprzez cysterny samochodowe.

Planowana w przyszłości budowa sieci kolejowych z europejskim rozstawem szyn w Ukrainie sprawi, że terminale kolejowe najprawdopodobniej nie będą głównym elementem logistyki takich dostaw w Polsce.

Polska wraz z Ukrainą, a także państwami Zachodu muszą więc zdecydować, czy kluczową dla Ukrainy będzie modernizacja polskiej infrastruktury kolejowej, która pozwoli na zwiększenie dostaw paliw na Ukrainę cysternami kolejowymi, czy budowa rurociągów paliwowych, które mogłyby pozwolić na odciążenie pozostałych elementów krajowej infrastruktury.

W ubiegłym roku w czasie ukraińskiej konferencji paliwowej w Warszawie „Fuel for Ukraine 2022” przedstawiciel ambasady USA deklarował, że Waszyngton mogłaby sfinansować taki rurociąg z Trójmiasta, dzięki któremu do tego kraju mogłyby bezpośrednio trafiać paliwa importowane do Polski (zapewne głównie z USA).

Od polskich spółek płyną natomiast sygnały, że wolałyby one, by inwestycje te były prowadzone w taki sposób, aby odpowiadały one na potrzeby nie tylko ukraińskiego rynku i importerów, ale również polskich producentów oraz istniejącej już infrastruktury PERN. Nie ma obecnie jasnych deklaracji, które określiłyby, jaki ostatecznie model współpracy naszych krajów zostanie wybrany.

Utrzymanie obecnej logistyki dostaw paliw po wojnie wydaje się jednak trudne do wyobrażenia, gdyż szlaki z basenu Morza Czarnego okażą się zdecydowanie tańsze.

Polskie sieci paliwowe mogą pojawić się na ukraińskim rynku

W czasie niedawnej zorganizowanej w Warszawie międzynarodowej konferencji „Europe – Poland – Ukraine. Rebuild Together 2023” przedstawiciel Grupy Orlen Piotr Sabat, wśród wielu informacji dotyczących przyszłego partnerstwa naszych krajów wymienił możliwość wejścia na detaliczny rynek paliwowy naszego sąsiada.

Przedstawiciel Grupy Orlen przyznał, że trwająca wojna sprawia, że żadne inwestycje w tym kierunku nie są obecnie prowadzone, jednak wraz z jej zakończeniem nie można wykluczać, że kierowcy jeżdżący po odbudowującej się Ukrainie zyskają dostęp do paliw sprzedawanych w sieci z orłem.

Ponowną próbę wejścia na ukraiński rynek może podjąć prywatny UNIMOT, który w ostatnich latach rozwijał w tym kraju sieć AVIA. Ukraińska spóła poniosła fiasko otwierając zaledwie kilkanaście z zapowiadanych kilkuset stacji paliw, jednak w warunkach, kiedy spółka jest jednym z czołowych dostawców paliw na Ukrainę można dopuszczać, że ułatwi to przyszłe partnerstwa i ekspansję w tym kraju.

Ukrainie zależy na przedłużeniu ropociągu Odessa–Brody

Czerwcowe wydarzenie „Ukraine Recovery Conference”, która odbyła się w Londynie nie przyniosła wielu kluczowych deklaracji dla współpracy polsko-ukraińskiej. Wyraźnie wybiło się tam jednak prośba ukraińskiej delegacji o wsparcie przez Zachód budowy ropociągu Brody – Adamowo, który połączyłby systemy ropociągowe Polski i Ukrainy oraz Morze Czarne z Bałtykiem.

W ten sposób po zakończeniu wojny Polska mogłaby uzyskać dostęp do dostaw ropy naftowej w szczególności z Azerbejdżanu i Kazachstanu, który trafia, bądź mógłby trafiać na Morze Czarne z pominięciem Rosji.

Współpraca w branży nafto-paliwowej z korzyścią dla obu stron

Obecna formuła współpracy Polski i Ukrainy w branży nafto-paliwowej zabezpiecza żywotny interes państwa ukraińskiego, jakim są nieprzerwane dostawy paliw na krajowy rynek oraz daje przychody polskim przedsiębiorcom, w szczególności spółkom logistycznym, producentom i sprzedawcom paliw, potencjał jest jednak zdecydowanie większy.

Współpraca z Ukrainą przy dostawach ropy naftowej może w bardzo krótkiej perspektywie pozwolić na ograniczenie zależności Grupy Orlen od niepewnego źródła dostaw surowca do Czech, jakim jest Rosja, zastępując je dostawami z sojuszniczej Ukrainy (również w pewnym stopniu niepewnymi, gdyż narażonymi na skutki rosyjskiej agresji).

Kolejne formy współpracy naszych krajów np. magazynowanie ukraińskich paliw w Polsce, czy rozbudowa infrastruktury dostaw paliw na Ukrainę, dałyby impuls inwestycjom w Polsce, które mogłyby zmodernizować oba rynki oraz zwiększyć ich bezpieczeństwo. Największym wyzwaniem  wydaje się być wydłużenie do Polski ropociągu Odessa–Brody, które realizacja nie może się rozpocząć od ponad 20 lat.

Tekst został opublikowany w ramach współpracy z Esperis Consulting

Logo Esperis Consulting

 

Zachód zamknął okno ropie z Rosji, ale Ukraina chce je uszczelnić. Spięcie

– Ukraina musi zabezpieczyć swoje rezerwy ropy naftowej przed rosyjskimi atakami. Potencjał współpracy między Polską a Ukrainą przy tranzycie surowca jest ogromny – pisze Mateusz Bajek z Esperis Consulting w BiznesAlert.pl.

Przed wojną współpraca pomiędzy Polską a Ukrainą opierała się w segmencie nafto-paliwowym w szczególności o jeden aspekt – eksport paliw produkowanych w rafinerii Orlen w litewskich Możejkach (tranzytem kolejowym przez Białoruś) oraz w zdecydowanie mniejszym stopniu z rafinerii w Płocku.

Paliwa Grupy Orlen zajmowały na Ukrainie ok. 10 procent jej rynku. Co więcej, w 2021 roku ukraińskie media informowały o wizycie w kraju prezesa Daniela Obajtka, który miał zaproponować wykupienie sieci stacji paliw Ukrnafta (ponad 500 obiektów, tj. niemal 10 procent rynku). Na przestrzeni wielu lat oba kraje dyskutowały również możliwość przedłużenia do Polski ropociągu Odessa – Brody.

Zeszłoroczna rosyjska agresja na terytorium całej Ukrainy odcięła ten kraj zarówno od możliwości importu paliw z Litwy, jak również od ich niemal wszystkich pozostałych źródeł.

Rosjanie zniszczyli wszystkie krajowe rafinerie (w szczególności największą w Krzemieńczuku), zatrzymane zostały dostawy paliw z Rosji i Białorusi oraz tranzyt paliw przez te kraje (obok dostaw z rafinerii Orlen w Możejkach był to również autogaz z Kazachstanu), a także zablokowano ukraińskie morskie porty paliwowe.

W odpowiedzi w pierwszych tygodniach wojny to właśnie przez granice polsko-ukraińską zaczęto dostarczać większość potrzebnego jej paliwa. Jego źródłem były zarówno rafinerie Orlenu w Płocku, Gdańsku i Możejkach, czy z polskie rezerwy strategiczne, ale również morskie terminale paliwowe. Z czasem polski kierunek dostaw został odciążony w szczególności przez import realizowany z Rumunii i Bułgarii, a także ukraińskie porty na Dunaju.

W dalszym ciągu idea współpracy nafto-paliwowej Polski i Ukrainy jest zdominowana przez dostawy paliw (eksport i tranzyt) z rafinerii Orlen i morskich terminali paliwowych. Jest to na tyle kluczowe, że ukraińska Grupa UPG przejęła w 2022 roku połowę udziałów w spółce Baltchem, która jest właścicielem terminali paliwowych w Szczecinie i Świnoujściu.

Ukraińska ropa naftowa może trafić do polskich rafinerii

Zniszczenie przez Rosję ukraińskich rafinerii oznacza, że kraj ten nie jest w stanie nie tylko produkować paliw na krajowy rynek, ale również przetwarzać wydobywanej w kraju ropy naftowej.

Tymczasem w Ukrainie wydobywa się ponad 1,5 mln ton ropy rocznie, tj. ok. 2 razy więcej niż w Polsce, a w perspektywie najbliższych 4 lat kraj chce zwiększyć produkcję ponad dwukrotnie. Możliwości magazynowe Ukrainy ograniczone są obecnie do podziemnych magazynów, gdyż te naziemne są zagrożone rosyjskimi atakami.

O potrzebie eksportu ropy naftowej z Ukrainy jeszcze zimą informowały zarząd Ukrnafty (kluczowy ukraiński producent ropy naftowej, znacjonalizowany jesienią 2022 roku). Przy okazji przyznano wtedy, że rozmowy w tej sprawie prowadzone są właśnie z polskim Orlenem.

W ramach zorganizowanej latem tego roku w Warszawie ukraińskiej konferencji paliwowej „Petroleum Ukraine 2023” fakt rozmów z polskim koncernem potwierdził wiceprezes Ukrnafty Denys Kudin. Podzielił się on przy tym szeregiem informacji ułatwiającym zrozumienie przyczyn i kształtu możliwego porozumienia.

Wiceprezes Ukrnafty przyznał, że od momentu zniszczenia rafinerii w Krzemieńczuku w kwietniu 2022 roku, która przed wojną odbierała całość krajowej ropy naftowej, ukraiński koncern zapełnił krajowe magazyny niemal w całości.

Nie wymienił przy tym poziomu zgromadzonych zapasów, ale przyjmując, że jeżeli od kwietnia ubiegłego roku całość ukraińskiej produkcji trafia do magazynów, to na chwilę obecną Ukrnafta mogła zgromadzić niemal 2,5 mln ton ropy naftowej (to tyle, ile w Polsce wydobywa się przez 3 lata, bądź tyle, ile przerabia się w rafinerii w Płocku przez 2 miesiące). Przyznał on przez to pośrednio ogromną presję na rozpoczęcie jej eksportu.

Kudin poinformował przy tym, że wydobywana w Ukrainie ropa naftowa powinna bez problemów zastąpić w odbierających ją rafineriach rosyjską ropę Urals, gdyż jej parametry są generalnie bardzo podobne. Odjęłoby to odbierającym ją rafineriom konieczność inwestycji potrzebnych do ich przygotowania na zmianę jakości odbieranego surowca.

Mimo braku połączeń ropociągowych pomiędzy Polską i Ukrainą Denys Kudin nie wykluczył, że eksportowana z Ukrainy ropa naftowa może trafić właśnie do polskich rafinerii Orlenu na cysternach kolejowych. Przy czym logika infrastrukturalna wydawałaby się wskazywać, że zdecydowanie bardziej efektywnymi byłyby jej dostawy południową odnogą Ropociągu Przyjaźń do czeskiej rafinerii Orlenu w Litwinowie, która obecnie przerabia dostarczaną tym ropociągiem rosyjską ropę Urals.

Wiceprezes Ukrnafty przyznał, że docelowo chciałyby przerabiać całość krajowej ropy naftowej w ukraińskich rafineriach. Jednocześnie dokonane przez Rosjan zniszczenia sprawiły, że spółka nie widzi możliwości powrotu do produkcji paliw z krajowej ropy naftowej przez nawet trzy lata po zakończeniu wojny. Tym samym pośrednio przyznaje on, że (zakładając optymistycznie, że wojna zakończy się w przyszłym roku) wydobywana w Ukrainie ropa naftowa może być sprzedawana polskiemu koncernowi przynajmniej do 2027 roku.

W Polsce mogą być przechowywane strategiczne zapasy ukraińskich paliw

W ostatnich miesiącach w Ukrainie w życie weszły przepisy prawne wymuszające na producentach i importerach ropy naftowej i paliw gromadzenie obowiązkowych zapasów (po wielu latach zapowiedzi wejścia tych przepisów w życie).

W wypadku paliw ich importerzy mają w pierwszym etapie obowiązek utworzenia zapasów odpowiadających 3 procent importu w taki sposób, by docelowo zapasy zaspokajały 61 dni ich średniego dziennego zużycia w kraju (co odpowiada ok. 1,5 mln ton koniecznych do utworzenia zapasów paliw).

Ze względu na zagrożenie rosyjskimi atakami w czasie wojny importerzy paliw mają prawo, by 50 procent ich zapasów było magazynowanych poza granicami kraju w państwach UE.

Dzięki rozwiniętej infrastrukturze magazynowej można zakładać, że duża część zapasów mogłaby być magazynowana właśnie w Polsce. Obecne przepisy prawne zakładają, że zapasy paliw miałyby wrócić do kraju po zakończeniu wojny.

Biorąc jednak pod uwagę zniszczoną ukraińską infrastrukturę magazynową, a także nie do końca rozwiązany problem agresywnego sąsiada, można sobie jednak wyobrazić, że władze Ukrainy pozwolą na wydłużenie okresu, kiedy zapasy paliw będą utrzymywane poza granicami kraju.

Utrzymanie wysokich dostaw paliw na Ukrainę może zmienić logistykę ich dostaw w Polsce

Realizacja dostaw paliw na rynek naszego wschodniego sąsiada, mimo faktu, że jest on niemal dwukrotnie mniejszy niż rynek polski, znacząco obciążyło polską logistykę.

Orlen oraz PERN były zmuszone do uruchomienia kolejowych terminali na granicy z Ukrainą, zwiększyło się obciążenie w bazach paliwowych oraz transport paliw koleją, a w szczególności dostawy cysternami samochodowymi. Zakładając, że Polska pozostanie jednym z kluczowych kierunków ich dostaw na Ukrainę nawet po wojnie będzie to oznaczać konieczność znaczących inwestycji w tym kierunku.

Obecnie głównym problemem takich dostaw są ich wysokie koszty, nieporównywalne do logistyki żadnego innego europejskiego kraju. Wpływa na to w pierwszej kolejności konieczność przeładunku paliw w terminalach kolejowych na granicach naszych krajów ze względu na różnice między rozstawem szyn w Polsce i Ukrainie, co generuje to dodatkowe koszty.

Jednocześnie jednak moc kolejowych terminali jest dalece niewystarczająca dla obecnych potrzeb ukraińskiego rynku, gdyż terminale te były tworzone dla obsługi zdecydowanie mniejszych przepływów. W konsekwencji do dostaw pozostałych wolumenów paliw wykorzystywana jest jeszcze bardziej nieekonomiczna logistyka poprzez cysterny samochodowe.

Planowana w przyszłości budowa sieci kolejowych z europejskim rozstawem szyn w Ukrainie sprawi, że terminale kolejowe najprawdopodobniej nie będą głównym elementem logistyki takich dostaw w Polsce.

Polska wraz z Ukrainą, a także państwami Zachodu muszą więc zdecydować, czy kluczową dla Ukrainy będzie modernizacja polskiej infrastruktury kolejowej, która pozwoli na zwiększenie dostaw paliw na Ukrainę cysternami kolejowymi, czy budowa rurociągów paliwowych, które mogłyby pozwolić na odciążenie pozostałych elementów krajowej infrastruktury.

W ubiegłym roku w czasie ukraińskiej konferencji paliwowej w Warszawie „Fuel for Ukraine 2022” przedstawiciel ambasady USA deklarował, że Waszyngton mogłaby sfinansować taki rurociąg z Trójmiasta, dzięki któremu do tego kraju mogłyby bezpośrednio trafiać paliwa importowane do Polski (zapewne głównie z USA).

Od polskich spółek płyną natomiast sygnały, że wolałyby one, by inwestycje te były prowadzone w taki sposób, aby odpowiadały one na potrzeby nie tylko ukraińskiego rynku i importerów, ale również polskich producentów oraz istniejącej już infrastruktury PERN. Nie ma obecnie jasnych deklaracji, które określiłyby, jaki ostatecznie model współpracy naszych krajów zostanie wybrany.

Utrzymanie obecnej logistyki dostaw paliw po wojnie wydaje się jednak trudne do wyobrażenia, gdyż szlaki z basenu Morza Czarnego okażą się zdecydowanie tańsze.

Polskie sieci paliwowe mogą pojawić się na ukraińskim rynku

W czasie niedawnej zorganizowanej w Warszawie międzynarodowej konferencji „Europe – Poland – Ukraine. Rebuild Together 2023” przedstawiciel Grupy Orlen Piotr Sabat, wśród wielu informacji dotyczących przyszłego partnerstwa naszych krajów wymienił możliwość wejścia na detaliczny rynek paliwowy naszego sąsiada.

Przedstawiciel Grupy Orlen przyznał, że trwająca wojna sprawia, że żadne inwestycje w tym kierunku nie są obecnie prowadzone, jednak wraz z jej zakończeniem nie można wykluczać, że kierowcy jeżdżący po odbudowującej się Ukrainie zyskają dostęp do paliw sprzedawanych w sieci z orłem.

Ponowną próbę wejścia na ukraiński rynek może podjąć prywatny UNIMOT, który w ostatnich latach rozwijał w tym kraju sieć AVIA. Ukraińska spóła poniosła fiasko otwierając zaledwie kilkanaście z zapowiadanych kilkuset stacji paliw, jednak w warunkach, kiedy spółka jest jednym z czołowych dostawców paliw na Ukrainę można dopuszczać, że ułatwi to przyszłe partnerstwa i ekspansję w tym kraju.

Ukrainie zależy na przedłużeniu ropociągu Odessa–Brody

Czerwcowe wydarzenie „Ukraine Recovery Conference”, która odbyła się w Londynie nie przyniosła wielu kluczowych deklaracji dla współpracy polsko-ukraińskiej. Wyraźnie wybiło się tam jednak prośba ukraińskiej delegacji o wsparcie przez Zachód budowy ropociągu Brody – Adamowo, który połączyłby systemy ropociągowe Polski i Ukrainy oraz Morze Czarne z Bałtykiem.

W ten sposób po zakończeniu wojny Polska mogłaby uzyskać dostęp do dostaw ropy naftowej w szczególności z Azerbejdżanu i Kazachstanu, który trafia, bądź mógłby trafiać na Morze Czarne z pominięciem Rosji.

Współpraca w branży nafto-paliwowej z korzyścią dla obu stron

Obecna formuła współpracy Polski i Ukrainy w branży nafto-paliwowej zabezpiecza żywotny interes państwa ukraińskiego, jakim są nieprzerwane dostawy paliw na krajowy rynek oraz daje przychody polskim przedsiębiorcom, w szczególności spółkom logistycznym, producentom i sprzedawcom paliw, potencjał jest jednak zdecydowanie większy.

Współpraca z Ukrainą przy dostawach ropy naftowej może w bardzo krótkiej perspektywie pozwolić na ograniczenie zależności Grupy Orlen od niepewnego źródła dostaw surowca do Czech, jakim jest Rosja, zastępując je dostawami z sojuszniczej Ukrainy (również w pewnym stopniu niepewnymi, gdyż narażonymi na skutki rosyjskiej agresji).

Kolejne formy współpracy naszych krajów np. magazynowanie ukraińskich paliw w Polsce, czy rozbudowa infrastruktury dostaw paliw na Ukrainę, dałyby impuls inwestycjom w Polsce, które mogłyby zmodernizować oba rynki oraz zwiększyć ich bezpieczeństwo. Największym wyzwaniem  wydaje się być wydłużenie do Polski ropociągu Odessa–Brody, które realizacja nie może się rozpocząć od ponad 20 lat.

Tekst został opublikowany w ramach współpracy z Esperis Consulting

Logo Esperis Consulting

 

Zachód zamknął okno ropie z Rosji, ale Ukraina chce je uszczelnić. Spięcie

Najnowsze artykuły