PKN Orlen poinformował, że zwiększy dostawy ropy naftowej z Saudi Aramco o kolejny ładunek ropy Arabian Light miesięcznie. Ryzyko polityczne w Zatoce Perskiej, związane z napięciem politycznym wokół Iranu, jest krótkotrwałe, a znaczenie Arabii Saudyjskiej dla rynku ropy jest zbyt wysokie, więc raczej nie należy obawiać się przerw w dostawach. Dlatego też kontrakty z Arabią Saudyjską wydają się być bezpieczne – powiedział Paweł Poprawa, ekspert ds. rynku energii z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, w komentarzu dla portalu BiznesAlert.pl.
Podpisany aneks do obowiązującej umowy długoterminowej to kolejny krok w umacnianiu relacji z Saudi Aramco. W związku z podpisanym aneksem, Saudi Aramco będzie dostarczał ok. 400 tysięcy ton surowca miesięcznie na potrzeby Grupy Orlen, a nie jak dotychczas 300 tysięcy ton. Ropa może być przerabiana, w zależności od potrzeb, w rafineriach w Polsce, na Litwie i w Czechach.
Pojawiają się jednak pytania, czy w obliczu zaostrzających się relacji amerykańsko–irańskich, w regionie Zatoki Perskiej, to nadal bezpieczny kierunek. Paweł Poprawa powiedział, że w zakresie ryzyka inwestycyjnego to zależy od szczegółów zapisanych w umowie z Saudi Aramco. – Powinna ona uwzględniać sytuację, w której w danych okolicznościach dostawca nie jest w stanie dostarczyć ropy. Niewykluczone, że umowa może zawierać także ubezpieczenie na wypadek braku możliwości dostaw surowca – powiedział ekspert. Od strony prawnej, Orlen jest zapewne zabezpieczony w przypadku braku możliwości dostaw surowca.
Z drugiej strony należy spojrzeć na znaczenie regionu dla światowych dostaw ropy. – Arabia Saudyjska produkuje 10-11 mln baryłek ropy dziennie. To mniej więcej 10 procent światowego wydobycia. Myślę, że tak wiele odbiorców zależy od Arabii Saudyjskiej, że trudno sobie wyobrazićvwstrzymanie eksportu ropy przez cieśninę Ormuz. Jest to mało prawdopodobne. Obecne napięcie jest krótkotrwałe. Budowanie polityki długotrwałej musi abstrahować od tych chwilowych zawirowań politycznych – powiedział Paweł Poprawa. Jego zdaniem problemem dla światowego rynku ropy są oczywiście napięcia między USA, Arabią Saudyjską a Iranem.- Jest to trwała sytuacja, która się nie zmieni. Dla Arabii Saudyjskiej, Iran jest największym przeciwnikiem. Element wrogości będzie istniał i to będzie podwyższało ryzyko. Nikt jednak nie pozwoli, aby te zawirowania uniemożliwiły dostawy ropy z tego kierunku – wyjaśnia.
Pytany o kolejne kierunki dywersyfikacji, wskazał, że warto dywersyfikować dostawy, ale to zależy od oferty i możliwości poszczególnych dostawców. Polskie firmy starają się inwestować w całym regionie. PGNiG jest aktywne w poszukiwaniu ropy i gazu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. – Kluczowe kraje dla dostaw ropy to jednak Kuwejt, Arabia Saudyjska, Irak czy Iran. Polskie spółki postawiły na strategię dywersyfikacji poprzez zaangażowanie w Iranie. To się nie udało ze względu na pogorszenie relacji amerykańsko–irańskich. Obecnie więc trwają zabiegi, które mają przegrupować portfolio inwestycyjne polskich podmiotów w tym regionie. Polskie firmy naftowe, patrząc globalnie, nie mają mocnej pozycji na świecie. Są także stosunkowo nowymi firmami na rynku. Są więc w trudnej pozycji konkurowania na rynku – powiedział Paweł Poprawa. Jeszcze kilka lat temu polskie firmy miały strategię, aby inwestować w kraje o niskim ryzyku geologicznym, ale wysokim ryzyku politycznym. – Niestety to drugie ryzyko się jednak ziściło, np. w Libii. Trzeba zbudować sobie własną taktykę. Trudno konkurować w Arabii Saudyjskiej, Teksasie, a nawet na Morzu Północnym. Można więc próbować tam, gdzie to ryzyko polityczne jest wysokie – wyjaśnił.
Opracował Bartłomiej Sawicki