icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Porozumienie naftowe na krawędzi może się stoczyć w wojnę cenową przez afrykański bunt

Cena ropy spada pomimo cięć wydobycia wprowadzonych przez kraje porozumienia naftowego OPEC+. Arabia Saudyjska może kontynuować niepewną współpracę z Rosją albo wrócić do wojny cenowej przez narastające niezadowolenie uczestników układu z Afryki.

Spotkanie OPEC+ zostało przełożone z 26 na 30 listopada przez nieporozumienia państwa układu o wspólnym ograniczeniu wydobycia ropy. Arabia Saudyjska i Rosja wprowadziły dobrowolnie dodatkowe cięcia w ramach umowy dwustronnej, która budzi obawy o nieprzestrzeganie zapisów przez Rosjan. Jednakże baryłka nadal tanieje, oglądając się bardziej na problemy z odrodzeniem gospodarczym Chin.

– Arabia Saudyjska z pewnością nie jest przygotowana sama ani nawet z pomocą Rosji by wspierać wzrost cen przez następny rok lub dłużej bez bardziej sprawiedliwego rozłożenia obciążeń w ramach OPEC+ – pisze Juri Borsukow z Kommiersanta. Kraje OPEC+ nie chcą dodatkowo zwiększać cięć, a niektóre z nich podnoszą wydobycie ropy, stając się maruderami układu. – Z drugiej strony nadmierna presja może zawalić układ i spowodować załamanie cen. Dlatego handlarze przyglądają się uważnie kłótniom afrykańskich członków OPEC uważnie, starając się zauważyć pęknięcia na oficjalnym monolicie stanowiska grupy – czytamy dalej.

Spór dotyczy między innymi Nigerii, której nowy prezydent Bola Tinubu wybrany w maju 2023 roku zamierza przyspieszyć rozwój gospodarki poprzez zwiększenie eksportu ropy. Nigeryjczycy czerpią 90 procent rezerw zagranicznych ze sprzedaży węglowodorów. Ponadto, OPEC+ postanowił w czerwcu zweryfikować do końca roku poziom wydobycia w Angoli, Nigerii i Kongo podejrzewanych o naruszanie układu. Przykładowo plan wydobycia w Nigerii na 2024 rok zakłada 1,578 mln baryłek dziennie, a w październiku wydobywała 1,416 mln baryłek marki Bonny Light.

Reuters tłumaczy, że Nigeryjczycy chcą zwiększyć wydobycie do 2 mln baryłek dziennie do pierwszego kwartału 2024 roku. Za Nigerią chcą pójść inne kraje afrykańskie, które przez układ OPEC+ zaczęły tracić udziały rynkowe na rzecz Arabii i Rosji. Ich ropa zyskuje zainteresowanie w USA, bo pozwala łatwo produkować benzynę i obniżać ceny na stacjach podniesione przez porozumienie naftowe.

Nieporozumienia z krajami afrykańskimi mogą utrudnić rozłożenie obciążeń układu naftowego, które spadają obecnie głównie na Arabię Saudyjską. Bez ich rozłożenia Saudyjczycy mogą nie udźwignąć układu w 2024 roku i doprowadzić do jego załamania, a wówczas rynek ropy może czekać nowa wojna cenowa jak w 2014 roku i tąpnięcie cen. Baryłka Brent kosztowała 28 listopada niecałe 80 dolarów. Jest najtańsza od końca września, kiedy zbliżała się do 100 dolarów i kosztuje mniej więcej tyle co przed górką cenową zapoczątkowaną w lipcu 2023 roku.

Kommiersant / Reuters / Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Polski kryzys paliwowy? Na razie drogi olej napędowy

Cena ropy spada pomimo cięć wydobycia wprowadzonych przez kraje porozumienia naftowego OPEC+. Arabia Saudyjska może kontynuować niepewną współpracę z Rosją albo wrócić do wojny cenowej przez narastające niezadowolenie uczestników układu z Afryki.

Spotkanie OPEC+ zostało przełożone z 26 na 30 listopada przez nieporozumienia państwa układu o wspólnym ograniczeniu wydobycia ropy. Arabia Saudyjska i Rosja wprowadziły dobrowolnie dodatkowe cięcia w ramach umowy dwustronnej, która budzi obawy o nieprzestrzeganie zapisów przez Rosjan. Jednakże baryłka nadal tanieje, oglądając się bardziej na problemy z odrodzeniem gospodarczym Chin.

– Arabia Saudyjska z pewnością nie jest przygotowana sama ani nawet z pomocą Rosji by wspierać wzrost cen przez następny rok lub dłużej bez bardziej sprawiedliwego rozłożenia obciążeń w ramach OPEC+ – pisze Juri Borsukow z Kommiersanta. Kraje OPEC+ nie chcą dodatkowo zwiększać cięć, a niektóre z nich podnoszą wydobycie ropy, stając się maruderami układu. – Z drugiej strony nadmierna presja może zawalić układ i spowodować załamanie cen. Dlatego handlarze przyglądają się uważnie kłótniom afrykańskich członków OPEC uważnie, starając się zauważyć pęknięcia na oficjalnym monolicie stanowiska grupy – czytamy dalej.

Spór dotyczy między innymi Nigerii, której nowy prezydent Bola Tinubu wybrany w maju 2023 roku zamierza przyspieszyć rozwój gospodarki poprzez zwiększenie eksportu ropy. Nigeryjczycy czerpią 90 procent rezerw zagranicznych ze sprzedaży węglowodorów. Ponadto, OPEC+ postanowił w czerwcu zweryfikować do końca roku poziom wydobycia w Angoli, Nigerii i Kongo podejrzewanych o naruszanie układu. Przykładowo plan wydobycia w Nigerii na 2024 rok zakłada 1,578 mln baryłek dziennie, a w październiku wydobywała 1,416 mln baryłek marki Bonny Light.

Reuters tłumaczy, że Nigeryjczycy chcą zwiększyć wydobycie do 2 mln baryłek dziennie do pierwszego kwartału 2024 roku. Za Nigerią chcą pójść inne kraje afrykańskie, które przez układ OPEC+ zaczęły tracić udziały rynkowe na rzecz Arabii i Rosji. Ich ropa zyskuje zainteresowanie w USA, bo pozwala łatwo produkować benzynę i obniżać ceny na stacjach podniesione przez porozumienie naftowe.

Nieporozumienia z krajami afrykańskimi mogą utrudnić rozłożenie obciążeń układu naftowego, które spadają obecnie głównie na Arabię Saudyjską. Bez ich rozłożenia Saudyjczycy mogą nie udźwignąć układu w 2024 roku i doprowadzić do jego załamania, a wówczas rynek ropy może czekać nowa wojna cenowa jak w 2014 roku i tąpnięcie cen. Baryłka Brent kosztowała 28 listopada niecałe 80 dolarów. Jest najtańsza od końca września, kiedy zbliżała się do 100 dolarów i kosztuje mniej więcej tyle co przed górką cenową zapoczątkowaną w lipcu 2023 roku.

Kommiersant / Reuters / Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Polski kryzys paliwowy? Na razie drogi olej napędowy

Najnowsze artykuły