– Porozumienie naftowe miało ustabilizować rynek. Chociaż cena ropy rośnie, to nie ma gwarancji, że utrzyma się wyżej na kilka lat. Sprawia to, że siły status quo nadal nie wiedzą co zrobić z konkurencją w postaci rewolucji łupkowej. Producenci pogodzili się jednak z nową rzeczywistością i inwestują w modernizację – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Porozumienie naftowe nie poradziło sobie z rewolucją łupkową
Układ zwany porozumieniem naftowym obowiązuje od 1 stycznia 2017 roku już ponad rok. Zakłada skoordynowaną redukcję wydobycia ropy naftowej w państwach OPEC i u jedenastu producentów spoza kartelu, w tym w Rosji. Poszczególne kraje zgodziły się na kwoty redukcji, niektóre – jak Iran i Libia – zostały wyłączone z cięć.
Była to odpowiedź na szybki spadek cen surowca obserwowany w drugiej połowie 2014 roku, kiedy baryłka staniała z okolic 110 do 40 dolarów. Był to wynik wojny cenowej w OPEC i poza kartelem, który polegał na szybkim podnoszeniu wydobycia przez producentów w celu walki o rynki niską ceną oraz dużym wolumenem. Okazało się jednak, że ta metoda nie pozwala wykluczyć nowej konkurencji, czyli niezależnych od OPEC i polityki sił status quo producentów łupkowych z Ameryki Północnej, na czele z USA. Rosnąca podaż z tego kierunku zagroziła fundamentalnym interesom starych potęg naftowych.
Ponadto, w wyniku rosnącej podaży cena surowca spadła na tyle nisko, że zagroziła budżetom tzw. petrostates, czyli krajów uzależniającym swe wydatki od przychodów ze sprzedaży petrodolarów. Rosjanie deklarują, że potrzebują ropy za 50 dolarów, by utrzymać budżet. Saudyjczycy potrzebowaliby ceny 73,10 dolarów za baryłkę Brent, żeby zbilansować budżet w 2017 roku.
Ten problem zmusił państwa do reform, jak w przypadku Arabii, która obniżyła podany wskaźnik z 90 dolarów w 2016 roku, oraz cięcia wydatków, jak w przypadku Rosji, która w 2016 roku musiała w środku roku przeprogramować budżet. Z tego samego powodu Wenezuela, która potrzebuje baryłki za ponad 100 dolarów, aby złożyć budżet, doświadczyła kryzysu gospodarczego i politycznego trwającego do dzisiaj.
Państwa postanowiły podnieść cenę ropy, by ustabilizować budżety. Założyły także, że niska cena ropy wykluczy z rynku producentów północnoamerykańskich. Pierwotnie porozumienie miało obowiązywać do końca zeszłego roku. Porozumienie miało być tymczasowe i zagwarantować „stabilizację”, a zatem faktyczny wzrost cen ropy na giełdach światowych. Zostało jednak przedłużone najpierw o trzy miesiące do marca 2018 roku, a potem o dziewięć miesięcy do końca 2018 roku. Stało się tak, ponieważ rewolucja łupkowa przetrwała niż cenowy i zwiększyła poziom wydobycia pomimo głębokich cięć oraz serii bankructw w branży.
Według ośrodka Wood Mackenzie zawdzięcza to wzrostowi efektywności wydobycia. Amerykanie mają kontynuować inwestycje w nową produkcję na poziomie około 400 mld dolarów rocznie do 2020 roku. Wzrost wydatków na wydobycie z samych łupków w Ameryce ma wynieść z 64 mld dolarów w 2017 do 90 mld w 2018 roku. Amerykańska agencja Energy Information Administration przewiduje, że w 2018 roku wydobycie w USA osiągnie rekordowy poziom 10 mln baryłek dziennie. Międzynarodowa Agencja Energii podniosła prognozę wydobycia w Stanach do 870 tysięcy baryłek w tym roku.
Jakóbik: Porozumienie naftowe będzie trwać. Droga ropa nie wróci
Sukcesy porozumienia naftowego
Pomimo utrzymania się rewolucji łupkowej w Ameryce Północnej, pierwsze pozytywne sygnały o efektach porozumienia naftowego odebrano już w stolicach państw OPEC: Iranie, Iraku, Kuwejcie i Katarze, które w 2018 roku przewidują nadwyżkę budżetową. Według nieoficjalnych informacji agencji Bloomberg Arabia Saudyjska chce zwiększyć przychody z handlu ropą o 80 procent w sześć lat, aby zanotować po raz pierwszy od 2013 roku nadwyżkę budżetową. Zakłada jednak, że stanie się to przy cenie ropy na poziomie około 75 dolarów za baryłkę. Cena musi zatem iść nadal w górę. Będzie to możliwe, jeżeli wydobycie poza OPEC przestanie rosnąć, a w samym kartelu zostanie utrzymane w ryzach chroniących producentów przed nadpodażą poprzez skoordynowanie go z zapotrzebowaniem na świecie.
Pułapka cenowa nadal działa
Z tego powodu na ostatnim szczycie OPEC+, czyli państw kartelu i pozostałych udziałowców układu o ograniczeniu wydobycia, nie ustalono strategii wyjścia. Aby cena ropy nagle nie spadła, porozumienie będzie musiało ulec rozwiązaniu stopniowo. Rozmowy odbywają się poza światłem fleszy, ponieważ każdy sygnał o ewentualnym wyjściu z układu może przynieść kilkuprocentowe spadki cen baryłki bolesne dla uczestników paktu. Zjednoczone Emiraty Arabskie przewodniczące obradom OPEC w 2018 roku zapowiadają, że do ogłoszenia strategii wyjścia z układu dojdzie w czerwcu. Państwa-sygnatariusze odmawiają jednak komentarzy na temat formuły odejścia od cięć. Rosjanie naciskają na etapowy scenariusz, który zagwarantuje, że usuwanie cięć zostanie dostosowane do spodziewanego wzrostu zapotrzebowania na ropę na świecie. W ten sposób rosnąca podaż zostanie złagodzona przez rosnącą podaż. Jeżeli jednak zapotrzebowanie na ten surowiec, na przykład wskutek rozwoju Odnawialnych Źródeł Energii i sektora paliw alternatywnych, nie będzie rosło, może się okazać, że porozumienie naftowe będzie niemożliwe do zakończenia bez strat dla producentów, którzy targnęli się na próbę ręcznego sterowania rynkiem. To pułapka cenowa, o której pisałem w BiznesAlert.pl w przeszłości.
Z tego powodu producenci na całym świecie przygotowują się do funkcjonowania w nowej rzeczywistości, w której ropa jest tania, a zyski z jej sprzedaży są małe. Recepta to zwiększanie efektywności wydobycia poprzez automatyzację i usprawnianie procesów, poszerzanie gamy produktów, poszukiwanie nowych motorów napędzających rozwój spółek. To z tego powodu Arabia Saudyjska modernizuje rafinerie tak, aby mogły skuteczniej konkurować z rywalami z całego świata. Polska Grupa Lotos prowadzi od kilku lat program na rzecz zwiększenia efektywności pracy rafinerii EFRA. Orlen inwestuje w elektrownie gazowe i rozważa inwestycje w elektromobilność. Przez rewolucję łupkową w Ameryce Południowej branża już nigdy nie będzie taka sama, a producenci wydają się już z tym godzić.