Polskie Sieci Elektroenergetyczne ogłosiły nowy model inwestycji. Linie elektroenergetyczne mają powstawać efektywnie. Opowiada o tym Andrzej Kaczmarek, Dyrektor Zarządzający Centralną Jednostka Inwestycyjną Polskich Sieci Elektroenergetycznych.
BiznesAlert.pl: Co państwo budują?
Andrzej Kaczmarek: Jesteśmy w trakcie największego programu rozwoju infrastruktury elektroenergetycznej w historii Spółki. W naszym portfelu znajduje się ponad 140 projektów inwestycyjnych na różnym etapie rozwoju. Głównie jest to budowa nowych oraz rozbudowa istniejących linii do parametrów 400 kV, a także rozbudowa stacji elektroenergetycznych zdolnych obsłużyć najwyższe napięcia. Łączny koszt inwestycji przewidzianych do realizacji w latach 2016 – 2025 to 13 mld złotych.
Jednymi z kluczowych przedsięwzięć są projekty zabezpieczające dostawy energii elektrycznej w centralnej Polsce. Rozpoczynamy inwestycje związane z rozbudową sieci przesyłowej pomiędzy aglomeracją warszawską a Siedlcami oraz przygotowujemy się do modernizacji linii z Kozienic do stacji w Miłosnej pod Warszawą. Łącznie z innymi zaplanowanymi zadaniami oraz niedawno ukończonymi inwestycjami o wartości niemal pół miliarda złotych, na które składały się budowa ponad 100 kilometrowej linii 400 kV z Kozienic do Siedlec oraz rozbudowa obu stacji, powstanie już niemal docelowy układ sieci w tej części kraju.
Rozbudowujemy także infrastrukturę sieci przesyłowej powstałą w projekcie LitPol Link po polskiej stronie, m.in. poprzez budowę linii 400 kV z Ostrołęki do Stanisławowa pod Warszawą. W ten sposób wzmacniamy tor przesyłu energii do północno-wschodniej Polski, gdzie dotychczas takiej infrastruktury nie było, co stanowiło duże zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego regionu. Dla zobrazowania, w uproszczeniu można nawet pokusić się o stwierdzenie, że przed tymi inwestycjami energia płynęła do Gdańska z Elektrowni Bełchatów. To zdecydowanie za daleko.
Ważnym determinantem kierunków rozwoju sieci przesyłowej są nowe źródła wytwarzania. I tak na przykład, po oddaniu do użytkowania nowych bloków we Włocławku i Płocku zrealizowanych przez PKN Orlen, moc z nich wyprowadzona dzięki naszym nowym liniom przesyłowym oraz stacjom, stanowić będzie ważne źródło zasilania północnej i centralnej Polski.
Warto zauważyć, że PSE są jedyną firmą w Europie, która na taką skalę buduje nowe linie przesyłowe. Na zachodzie kontynentu sieć przesyłowa osiągnęła już niemal swój docelowy kształt i jest znacznie bardziej gęsta. Ma to dobre strony, bowiem korzystamy z coraz lepszych rozwiązań i technologii, co czyni nasze linie bardziej nowoczesnymi. Wymierne efekty mają także firmy wykonawcze, gdyż zyskują doświadczenie, owocujące kontraktami zagranicą, a nawet na innych kontynentach.
Jakie są plany PSE w kontekście nadal nieznanej strategii energetycznej RP?
Jesteśmy na etapie konsultacji projektu planu rozwoju sieci przesyłowej na lata 2018-2027. Do końca marca musimy go przekazać Urzędowi Regulacji Energetyki do uzgodnienia. Projekt planu rozwoju został przygotowany w oparciu o najbardziej aktualne dane z obszaru podaży i popytu na energię elektryczną. Niepewność co do przyszłej strategii energetycznej RP oraz w zakresie zmaterializowania się nowych źródeł energii uwzględniliśmy poprzez podejście scenariuszowe. Biorąc pod uwagę różne możliwości w zakresie rozwoju jednostek konwencjonalnych i OZE oraz różne tempo przyrostu zapotrzebowania na moc i energię w kraju, przeanalizowaliśmy kilkanaście scenariuszy, w których identyfikowane były potrzeby inwestycyjne. Zamierzenia, które powtarzały się w poszczególnych scenariuszach stanowią podstawę do ich realizacji. Inwestycje rzadziej identyfikowane, choć zostały ujęte w planie rozwoju, będą podlegały weryfikacji przy kolejnych aktualizacjach planu. Należy tu podkreślić, że w wielu przypadkach potrzeba realizacji inwestycji może wynikać z planów innych instytucji planujących przyłączenie do sieci przesyłowej (źródła, odbiorcy). Zaniechanie przez nich inwestycji może mieć wpływ na plany rozwojowe PSE.
Jakie miejsce zajmuje tam atom?
Elektrownia jądrowa to perspektywa raczej po 2030 roku, a więc wykraczająca poza horyzont obecnie przygotowanego projektu planu rozwoju. Jednak na taki scenariusz jesteśmy również przygotowani.
Ze 146 projektów, które mamy aktualnie w portfelu inwestycyjnym, około 40 jest w trakcie przygotowania. Oczekujemy, że do 2027 roku nasz portfel inwestycyjny obejmie około 200 projektów.
Ile z nich w roku wyborczym, czyli za rok?
Przez najbliższe trzy lata uruchomimy 36 projektów, czyli będziemy ogłaszać średnio jeden przetarg miesięcznie. W większości będą to relatywnie nieduże zadania. Duże inwestycje stanowią m.in. projekty związane z rozbudową sieci przesyłowej pomiędzy aglomeracją warszawską a Siedlcami oraz budową linii: Kozienice-Miłosna, Ostrołęka-Stanisławów, Baczyna-Plewiska i Mikułowa-Świebodzice. Te inwestycje są niezbędne, jednak w naszych planach długoterminowych musimy uwzględniać zmieniające się otoczenie i nowe technologie. Na przykład rozwój generacji rozproszonej i magazynowania energii mogą wykluczyć potrzebę budowy niektórych linii. Dlatego też musimy bardzo racjonalnie podchodzić do planów inwestycyjnych i będziemy je korygować, w zależności od faktycznych potrzeb Krajowego Systemu Elektroenergetycznego.
Odpowiedzialnie podchodzimy też do decyzji o rozpoczęciu realizacji projektów. Wydając kilkanaście miliardów złotych musimy mieć pewność ich niezbędności, aby w przyszłości nie pozostać z kosztami osieroconymi w postaci wybudowanej infrastruktury, przeskalowanej lub zbędnej. Co prawda, jest to przyszłość, bowiem zarówno rozwój OZE, technologie związane z magazynowaniem, a nawet sama elektromobilność, są na tyle ewolucyjne, że nowe linie elektroenergetyczne jeszcze długo będą potrzebne. Życie pokazuje, że nawet jeśli ktoś w Polsce instaluje własne źródła wytwarzania, to dla bezpieczeństwa chce być również przyłączony do sieci.
Dlaczego jest tyle protestów przeciwko Państwa inwestycjom?
Przede wszystkim należy zaznaczyć, że ze względu na sam charakter projektów liniowych i rozdrobnienie właścicielskie w Polsce, nasze inwestycje dotykają bezpośrednio dziesiątek tysięcy ludzi, stąd ogrom wyzwań społecznych, z którymi mierzymy się przy ich realizacji. Najczęściej podnoszonym argumentem jest wpływ infrastruktury przesyłowej na zdrowie. Należy jednak zauważyć, że linie elektroenergetyczne na świecie działają już od ok. stu lat. Gdyby miały negatywny wpływ na zdrowie, to powstałyby rzeczowe badania jednoznacznie na to wskazujące. Takich badań jednak nie ma. Ponadto, linie są coraz nowocześniejsze. Stosujemy inne konstrukcje i inne przewody robocze. Budujemy tak, aby oddziaływanie pola elektromagnetycznego było jak najmniejsze. Warto podkreślić, że polskie normy są najostrzejsze w Europie. Pas technologiczny ma zazwyczaj szerokość 70 m i na jego krańcach praktycznie nie ma promieniowania. Większe pochodzi z komórek, telewizorów, czy samochodów elektrycznych. Linie elektroenergetyczne są demonizowane. Zdajemy sobie jednak sprawę, że protesty społeczne przeciwko liniom energetycznym bywają spontaniczne, ale mogą być także inspirowane.
Jak to stwierdzić?
Do myślenia skłania przede wszystkim skala protestu i sposób jego organizacji.
Kto inspiruje te protesty?
Staramy się odsunąć linie elektroenergetyczne od sporów politycznych. Jednak nie zawsze się nam to udaje, bowiem czasami lokalni politycy, dla budowania swojej popularności, wykorzystują obawy, czy niechęć mieszkańców. Mamy np. do czynienia z takimi samorządowcami, którzy protestują, bo – jak sami przyznają – czują się zobligowani wobec swoich wyborców aby protestować. Natomiast, jeżeli wójtowi zależy na rozwoju gminy, to będzie mu zależało na infrastrukturze i wpływach do budżetu z tytułu umiejscowienia jej w gminie. Wynoszą one, w zależności od długości odcinka linii przechodzącego przez daną gminę, około kilkuset tysięcy złotych rocznie, a są i takie gminy, którym PSE płaci rocznie nawet milion złotych. To jest dla gmin dość istotny zastrzyk finansowy. Znamy przykłady wręcz walki o budowę linii na własnym terenie, gdyż właściciele liczą na pieniądze z tytułu służebności przesyłu. Zdarza się że to miejscowy biznes, powiązany z nieruchomościami, nakręca spór, by negocjować wyższe stawki odszkodowań.
Czy protesty mogą być inspirowane z zewnątrz?
Mogą, chociaż w zdecydowanej większości protesty inspirowane są przez grupy interesów lokalnych. Na przykład przez inwestorów, którzy nabyli grunt z przeznaczeniem na budowę osiedla mieszkaniowego i odpowiednio wcześnie nie zweryfikowali miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Kiedy dociera do nich informacja, że przez te grunty ma przebiegać trasa linii, robią wszystko, aby do takiej inwestycji nie dopuścić. Obawiam się też, że zbliżające się wybory samorządowe mogą sprawić, że niektórzy samorządowcy lub kandydaci, zaczną zachowywać się nieracjonalnie próbując zyskać popularność na protestach.
Wraz ze wzrostem świadomości społecznej powszechne jest zjawisko NIMBY (Not In My Back Yard). Problemy społeczne przy realizacji inwestycji infrastrukturalnych są powszechne – nie tylko w Polsce, ale i na całym świcie. Przez protesty przeciw rozbudowie sieci, niemiecki operator 50Hertz ma istotne opóźnienia w budowie przesuwników fazowych na granicy z Polską. Rośnie świadomość społeczna, coraz bardziej gęsta jest zabudowa mieszkalna. Wszyscy chcą mieć prąd w gniazdku, ale nikt nie chce słupa przy swoim ogródku.
Tymczasem my prowadzimy cały proces zgodnie z prawem i w sposób przejrzysty. Nasze projekty infrastrukturalne są inwestycjami celu publicznego i służą nie tylko społecznościom lokalnym, ale całemu krajowi.
Czy tłumaczą Państwo swoje racje w kontakcie z obywatelami?
PSE nie są firmą komercyjną, nastawioną na zysk. Są operatorem systemu przesyłowego w Polsce. Nasza działalność jest zdeterminowana obowiązkami nałożonymi przez ustawę Prawo energetyczne. Musimy dbać o bezpieczeństwo energetyczne kraju, a temu służą również inwestycje związane z infrastrukturą elektroenergetyczną. Ich realizację, w wielu przypadkach, wspiera tzw. specustawa przesyłowa. Staramy się jednak z niej korzystać w sposób uwzględniający interesy społeczne, i wszelkie problemy rozwiązywać polubownie, za porozumieniem i poszanowaniem racji wszystkich stron.
Dzisiaj mamy zdecydowanie większe doświadczenie w relacjach ze społecznością lokalną, aniżeli kilka lat temu. Model prowadzenia inwestycji był dotychczas taki, że wszystkie działania, począwszy od planistyki, uzyskania prawa do gruntu i sama budowa, leżały po stronie firm wykonawczych. Tym firmom niejednokrotnie brakowało kompetencji lub też prowadziły ten proces wyłącznie przez pryzmat maksymalizacji swojego zysku. To nie wpływało dobrze na relacje z włodarzami i mieszkańcami gmin. Proszę zwrócić uwagę, że kilkadziesiąt działek przypada na kilometr linii. To oznacza, że jej trasa przebiega przez setki, a nawet tysiące nieruchomości. Służebność przesyłu trzeba pozyskać dla każdego centymetra linii. To wymaga indywidualnych rozmów z kilkoma, a nawet z kilkunastoma tysiącami osób, właścicielami tych gruntów. Czasami jedna zła rozmowa może nakręcić spiralę niechęci wobec inwestycji. Dlatego też, w nowym modelu, który wdrażamy, bierzemy na siebie etap przygotowania inwestycji, planistykę i proces informacyjno-konsultacyjny.
Jak nawiązują Państwo kontakt z mieszkańcami?
W dotychczasowej formule komunikacja społeczna przy inwestycjach była traktowana po macoszemu. Świadczą o tym także wydatki na nią. Tylko niewielki procent, z liczonych w setki milionów złotych kosztów danej inwestycji, przeznaczano na komunikację. Nowe podejście do relacji ze społecznościami lokalnymi jest jednym z powodów opracowania i wdrożenia nowego modelu realizacji inwestycji przez PSE. Zakłada on kontakt wyprzedzający z mieszkańcami. Modelowo można to przytoczyć na przykładzie właśnie realizowanej inwestycji pod Siedlcami. Zanim rozpoczęliśmy jakiekolwiek prace , zorganizowaliśmy spotkania zarządu PSE z lokalnymi wójtami, którzy dowiedzieli się o planach jako pierwsi. Jeszcze zanim wyłoniony został wykonawca tej inwestycji, odbyliśmy ponad 80 spotkań w gminach, udzielając wyjaśnień i informacji. Tam, gdzie było to technicznie możliwe i zasadne, uwzględnialiśmy uwagi mieszkańców i korygowaliśmy przebieg trasy linii.
Jak uspokajają Państwo obawy o środowisko?
Przed przystąpieniem do budowy każdej linii prowadzony jest trwający 12 miesięcy proces inwentaryzacji przyrodniczej obejmujący całą trasę planowanej linii. Raport z inwentaryzacji jest jednym z załączników do wniosku o udzielenie tzw. „decyzji środowiskowej” wydawanej przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Decyzja wydawana jest na podstawie szeregu czynników, w tym oceny badań i analiz potwierdzających, że planowana inwestycja nie zagraża ludziom i środowisku w jej pobliżu. Co istotne, decyzja środowiskowa warunkuje nie tylko zgodę na realizację inwestycji ale zawiera także wytyczne do ochrony środowiska w trakcje jej eksploatacji.
Warto zaznaczyć, że stosowane dziś technologie istotnie podnoszą bezpieczeństwo naszej infrastruktury i minimalizują jej wpływ na środowisko. Dokładamy wszelkich starań, aby jak najmniej ingerować w otoczenie – tam, gdzie jest to możliwe, trasy linii prowadzimy przez tereny leśne. Z kolei w celu uniknięcia znacznej wycinki drzew budujemy słupy nadleśne. Malujemy je często na zielono, żeby wtapiały się w krajobraz i jak najmniej rzucały się w oczy. Od naszych firm wykonawczych wymagamy, aby w ich zespole było wsparcie zarówno urbanisty, jak i projektanta krajobrazu.
Jak Państwa relacje z inwestorami zmienił nowy model przetargu?
Współpraca z firmami wykonawczymi jest jednym z najważniejszych czynników powodzenia całego długoterminowego programu inwestycyjnego. Wdrażana przez PSE zmiana podejścia – z procesowego na projektowe – ma swoje przełożenie także na jakość tej współpracy.
Przede wszystkim zostały opracowane założenia nowych warunków udziału w postępowaniach przetargowych. Jedną z kluczowych zmian jest wprowadzenie pozacenowych kryteriów oceny ofert, co pozwalana uwzględnienie przy wyborze wykonawcy aspektów istotnych dla powodzenia inwestycji, innych niż oferowany koszt realizacji. Jednym z takich kryteriów jest deklarowany czas wyłączeń, niezbędny do przyłączenia nowej linii do stacji elektroenergetycznych.
Czy kryterium czasu wyłączeń wystarczy, by uniknąć afer jak COVEC przy autostradach?
To kryterium służy wyłonieniu firm wykonawczych które dysponują nowoczesną, zaawansowaną technologią. Są już dostępne takie rozwiązania, które pozwalają budować i modernizować linie, bez wyłączenia pracującej pod napięciem infrastruktury.
Niemniej, z myślą o dobrej współpracy z wykonawcami i wyciągając wnioski z problemów przy innych inwestycjach infrastrukturalnych, w nowym modelu wprowadziliśmy uelastycznienie zapisów umownych i możliwość wprowadzania zmian w trakcie realizacji kontraktu. Zmiany obejmują zarówno zapisy umowne, harmonogramy realizacyjne, wymagania przetargowe, procedury akceptacji podwykonawców, wymogi związane z przestrzeganiem higieny i bezpieczeństwa pracy, jak i dokonywania rozliczeń za wykonywane roboty. Dzięki odstąpieniu od planowania harmonogramów płatności cząstkowych, wykonawcy nie będą już zobligowani do angażowania dużych środków własnych. W przeszłości miało to negatywny wpływ na ich przepływy finansowe oraz generowało wysokie koszty finansowania projektów.
Co pokazały ćwiczenia antyterrorystyczne, w których brały udział PSE?
Przede wszystkim, że urządzenie nie zawsze jest w stanie zastąpić człowieka. Dlatego tez zmieniamy i uszczelniamy systemy ochrony naszej infrastruktury. Mam tu na myśli nie tylko fizyczną ochronę, ale również wzmocnienie cyberbezpieczeństwa. Mamy świetny CERT, który współpracuje z Zespołami Reagowania na Incydenty Komputerowe nie tylko w Polsce, ale i zagranicą. Szkolimy się, wymieniamy wiedzą z najlepszymi, w tym również z NATO. To niewidoczny na co dzień obszar naszej pracy, ale niezwykle ważny dla bezpiecznej pracy KSE.
Rozmawiał Wojciech Jakóbik