Przedstawiciele państw członkowskich zatwierdzili ustanowienie nowych limitów głównych źródeł zanieczyszczeń powietrza dla państw UE, w tym dwutlenku siarki, cząstek stałych i tlenków azotu. Dzięki tym regulacjom stopniowo ma się poprawiać jakość powietrza.
Czwartkowa formalna zgoda Rady UE kończy proces legislacyjny na poziomie unijnym. Regulacje zostaną opublikowane w najbliższym czasie, dzięki czemu nowelizacja dyrektywy o krajowych pułapach zanieczyszczeń (NEC) będzie mogła wejść w życie 31 grudnia tego roku.
Przepisy te redukują szkodliwe emisje z przemysłu, ruchu drogowego, elektrowni i rolnictwa. Krajowe zobowiązania do utrzymania emisji w ryzach mają dotyczyć okresu po 2020 roku.
Dzięki nowym zobowiązaniom do 2030 roku liczba zgonów spowodowanych przez nieodpowiednią jakość powietrza ma zostać zmniejszona o połowę. Od 2030 roku limity emisji szkodliwych związków mają być niższe niż te ustalone na lata 2020-2029.
Państwa członkowskie rozwodniły propozycję KE i poprawki Parlamentu Europejskiego, ustalając m.in. możliwość przekraczania limitów w danym roku w określonych okolicznościach. Taka elastyczność ma pomóc np. w razie wyjątkowo ciężkiej zimy, gdy ciepłownictwo pracuje intensywniej, powodując przy tym więcej zanieczyszczeń. Nowe przepisy zawierają zobowiązania krajów do ograniczenia emisji dwutlenku siarki (SO2) tlenków azotu (NOx), niemetanowych lotnych związków organicznych (NMVOC), amoniaku i drobnych cząstek stałych (o średnicy mniejszej niż 2,5 mikrometra).
Z dyrektywy wykluczony został metan. Polscy europosłowie alarmowali podczas prac, że redukcje emisji metanu mogą oznaczać konieczność zmniejszenia pogłowia bydła i zagrozić produkcji rolnej. Na wykluczenie naciskały też inne państwa członkowskie.
Osiągnięte w tym roku porozumienie między państwami członkowskimi i Parlamentem Europejskim w tej sprawie przewiduje, że limity emisji na okres od 2020 do 2029 roku dla państw unijnych będą identyczne, jak te ze znowelizowanego w 2012 roku protokołu z Goeteborga, obejmującego ponad 51 państw ONZ. Oznacza to, że nasz kraj będzie musiał w tym okresie zredukować emisję dwutlenku siarki od 2020 roku o 59 proc. w porównaniu z 2005 rokiem, tak jak chciała KE.
Substancje te są wyrzucane do atmosfery m.in. przez elektrownie, elektrociepłownie i fabryki, które, aby dostosować się do nowych norm, będą musiały zainwestować.
Nowe regulacje wprowadzą też ograniczenia emisji pyłów (niemetanowych lotnych związków organicznych). Zgodnie dyrektywą od 2020 do 2029 roku Polska ma zmniejszyć ich emisję o 25 proc. W tym przypadku regulacje dotkną kotłownie i osoby ogrzewające prywatne domy, czyli generalnie cały sektor komunalny.
Polska, podobnie jak inne państwa członkowskie, będzie również zmuszona do redukcji tlenków azotu, które emitowane są m.in. w sektorze transportowym. Dyrektywa przewiduje też redukcje emisji drobnych cząstek stałych (PM2,5), które przyczyniają się do powstawania smogu, a także amoniaku.
Według wyliczeń Europejskiej Agencji Ochrony Środowiska, z powodu tego, czym oddychamy, w Polsce odnotowuje się 40 tys. przedwczesnych zgonów rocznie. To ponad 10-krotnie więcej niż roczna liczba śmiertelnych ofiar wypadków samochodowych w naszym kraju. 97 proc. mieszkańców Polski oddycha powietrzem niespełniającym standardów Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Polska Agencja Prasowa