icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

RAPORT: Atom znów na stole. Czy Polska podoła?

Temat budowy polskiej elektrowni jądrowej wraca na nagłówki gazet. Chociaż oficjalnie plan postawienia atomówki nad Wisłą jest nadal w mocy, to oficjalnej decyzji o tym kiedy ma powstać nadal nie ma.

Kiedy decyzja?

Dyskusję o polskim atomie wznowił artykuł Dziennika Gazety Prawnej autorstwa Karoliny Bacy-Pogorzelskiej, autorki BiznesAlert.pl, na temat rzekomej decyzji o tym, że decyzja została już podjęta, a elektrownię być może zbuduje francuska Areva. – Budowa reaktora o mocy 1000 MW to koszt ok. 16 mld zł, ale minister energii Krzysztof Tchórzewski wykluczył finansowanie z budżetu państwa oraz kontrakty różnicowe – pisze Baca-Pogorzelska.

Doniesienia DGP zdementował minister energii Krzysztof Tchórzewski. – Wielokrotnie już podkreślałem – a dziś robię to po raz kolejny – że budowa elektrowni jądrowej w Polsce to jeden ze scenariuszy rozwoju polskiej energetyki i polskiego miksu energetycznego, który poważnie rozważamy w ME. Jednocześnie podkreślam, że do tej pory nie została podjęta ostateczna decyzja w tej sprawie – podkreślił.

Decyzja o budowie elektrowni jądrowej ma zostać podjęta przed ogłoszeniem aktualizacji Polityki Energetycznej Polski do 2030 roku zapowiedzianym na wrzesień tego roku. To w tym dokumencie znajdzie się rozpiska miksu energetycznego na nadchodzące lata. Nadal nie wiadomo, czy znajdzie się tam miejsce dla atomu.

Ile pieniędzy trzeba wydać? 

– Jeśli pójdziemy w kierunku elektrowni jądrowej, to nie będzie mechanizmu różnicowego, tylko będzie finansowanie na budżet, czyli angażuje się środki, a cena energii nie jest elementem spłaty. W ten sposób z kredytu może być co najwyżej 50 proc. kosztów budowy – powiedział innym razem minister Tchórzewski.

O tym jak działa kontrakt różnicowy opowiedział na łamach BiznesAlert.pl prof. Andrzej Strupczewski. – Kontrakt różnicowy, a dokładniej kontrakt różnicy kursowej (kontrakt CFD; ang. contract for difference) – to jest kontrakt pomiędzy dwiema stronami (sprzedającym i kupującym), w którym zakłada się, że sprzedający zapłaci różnicę między aktualną wartością (w dniu wykonania kontraktu) ściśle określonych aktywów, a ich wartością w dniu zawarcia kontraktu (jeśli różnica jest ujemna, to różnicę płaci kupujący sprzedającemu) – tłumaczy naukowiec. Polacy chcą jednak skorzystać ze środków w budżecie.

– Zmiana polega jednak na tym, że nie będzie to przetarg zintegrowany, a wiec taki, w którym dostawca będzie mógł przygotować, sfinansować, wybudować i operować. Paradoksalnie jest to najdroższy z możliwych wariantów – powiedział w wywiadzie dla BiznesAlert.pl wiceminister energii Andrzej Piotrowski.

– Do 2040 roku powinniśmy wybudować 4,5 GW. Jest to koszt około 80 mld złotych. Jest to suma niebagatelna. Do 2030 roku powinniśmy wybudować 1,5 tys. mW. Z punktu widzenia energetyki, koszt budowy elektrowni jądrowej jest bardzo duży – ocenił 17 sierpnia minister Tchórzewski.

W nadal obowiązującym Programie Polskiej Energetyki Jądrowej znajduje się zapis o 6000 MW za 100 mld zł. Oznaczałoby to, że dwie elektrownie po dwa reaktory kosztować będą 100 mld zł, czyli 25 mld za reaktor. Być może zatem jeden obiekt w dekadę można zatem zbudować za 2,5 mld zł rocznie. Jeśli jednak, zgodnie z innymi danymi przytoczonymi przez resort energii, elektrownia kosztuje 40-60 mld zł to w dekadę trzeba będzie wygospodarować co roku 4-6 mld z budżetu. Koszty zależą jednak od ilości reaktorów, kształtu kontraktu i wybranej technologii.

Skąd wziąć technologię?

– W ostatnim czasie wiceminister energii Andrzej Piotrowski odbył wiele spotkań z potencjalnymi dostawcami technologii ze Stanów Zjednoczonych, Korei Południowej oraz Francji. Wcześniej wśród potencjalnych kierunków pozyskania technologii przedstawiciele resortu energii wskazywali także na Kanadę, Japonię oraz Chiny – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

Na decyzję wpłyną doniesienia z frontu budowy nowych elektrowni jądrowych. Jak informowaliśmy w BiznesAlert.pl, technologia EPR (European Pressurized Reactor – Europejski Reaktor Ciśnieniowy) rozwinięta przez francuskie firmy Areva i EDF, oraz niemiecki Siemens nie zawsze się sprawdza. Obiekty tego typu (Olkiluoto 3 w Finlandii, Flamanville 3 we Francji) notują opóźnienia przy realizacji z powodu rosnących kosztów. Jednak według planów reaktory EPR 1 i 2 w Elektrowni Taishan w Chinach mają powstać w 46 miesięcy, zgodnie z terminarzem i budżetem.

Dowodem na to, że atomówki można budować bez opóźnień i eskalacji kosztów mogą być reaktory typu ABWR (Advanced Boiling Water Reactor – Zaawansowany Reaktor Wodny Wrzący) powstałe w Japonii. Reaktory jądrowe nr 6 i 7 wybudowane przez konsorcjum Hitachi-GE w elektrowni Kashiwazaki-Kariwa zostały wybudowane zgodnie z założeniami czasowymi i terminarzem ustalonym przed rozpoczęciem budowy. Ich konstrukcja zajęła około 3 lata – 37 miesięcy w przypadku szóstki i 38 w przypadku siódemki. Podobnie było w elektrowniach Hamaoka (reaktor nr 5, 43 miesiące) i Shika (reaktor nr 2, 42 miesiące). Japończycy liczą na to, że podobnie będzie przy trwających budowach: trzeciego reaktora w Shimane (plan to 41 miesięcy) i pierwszego w Ohma (planowo 42 miesiące).

#BAwJaponii

Okazją do zebrania tych danych była wizyta studyjna BiznesAlert.pl w Japonii. Jej owocem była seria tekstów z hasztagiem #BAwJaponii autorstwa Wojciecha Jakóbika. Można się z nich dowiedzieć, że:

Dyskusja na temat polskiej energetyki jądrowej będzie trwać. Jesienią należy spodziewać się jej rozstrzygnięcia. Jeżeli państwo polskie chce udźwignąć tak ambitny megaprojekt, musi na poważnie wziąć się do pracy.

 

Temat budowy polskiej elektrowni jądrowej wraca na nagłówki gazet. Chociaż oficjalnie plan postawienia atomówki nad Wisłą jest nadal w mocy, to oficjalnej decyzji o tym kiedy ma powstać nadal nie ma.

Kiedy decyzja?

Dyskusję o polskim atomie wznowił artykuł Dziennika Gazety Prawnej autorstwa Karoliny Bacy-Pogorzelskiej, autorki BiznesAlert.pl, na temat rzekomej decyzji o tym, że decyzja została już podjęta, a elektrownię być może zbuduje francuska Areva. – Budowa reaktora o mocy 1000 MW to koszt ok. 16 mld zł, ale minister energii Krzysztof Tchórzewski wykluczył finansowanie z budżetu państwa oraz kontrakty różnicowe – pisze Baca-Pogorzelska.

Doniesienia DGP zdementował minister energii Krzysztof Tchórzewski. – Wielokrotnie już podkreślałem – a dziś robię to po raz kolejny – że budowa elektrowni jądrowej w Polsce to jeden ze scenariuszy rozwoju polskiej energetyki i polskiego miksu energetycznego, który poważnie rozważamy w ME. Jednocześnie podkreślam, że do tej pory nie została podjęta ostateczna decyzja w tej sprawie – podkreślił.

Decyzja o budowie elektrowni jądrowej ma zostać podjęta przed ogłoszeniem aktualizacji Polityki Energetycznej Polski do 2030 roku zapowiedzianym na wrzesień tego roku. To w tym dokumencie znajdzie się rozpiska miksu energetycznego na nadchodzące lata. Nadal nie wiadomo, czy znajdzie się tam miejsce dla atomu.

Ile pieniędzy trzeba wydać? 

– Jeśli pójdziemy w kierunku elektrowni jądrowej, to nie będzie mechanizmu różnicowego, tylko będzie finansowanie na budżet, czyli angażuje się środki, a cena energii nie jest elementem spłaty. W ten sposób z kredytu może być co najwyżej 50 proc. kosztów budowy – powiedział innym razem minister Tchórzewski.

O tym jak działa kontrakt różnicowy opowiedział na łamach BiznesAlert.pl prof. Andrzej Strupczewski. – Kontrakt różnicowy, a dokładniej kontrakt różnicy kursowej (kontrakt CFD; ang. contract for difference) – to jest kontrakt pomiędzy dwiema stronami (sprzedającym i kupującym), w którym zakłada się, że sprzedający zapłaci różnicę między aktualną wartością (w dniu wykonania kontraktu) ściśle określonych aktywów, a ich wartością w dniu zawarcia kontraktu (jeśli różnica jest ujemna, to różnicę płaci kupujący sprzedającemu) – tłumaczy naukowiec. Polacy chcą jednak skorzystać ze środków w budżecie.

– Zmiana polega jednak na tym, że nie będzie to przetarg zintegrowany, a wiec taki, w którym dostawca będzie mógł przygotować, sfinansować, wybudować i operować. Paradoksalnie jest to najdroższy z możliwych wariantów – powiedział w wywiadzie dla BiznesAlert.pl wiceminister energii Andrzej Piotrowski.

– Do 2040 roku powinniśmy wybudować 4,5 GW. Jest to koszt około 80 mld złotych. Jest to suma niebagatelna. Do 2030 roku powinniśmy wybudować 1,5 tys. mW. Z punktu widzenia energetyki, koszt budowy elektrowni jądrowej jest bardzo duży – ocenił 17 sierpnia minister Tchórzewski.

W nadal obowiązującym Programie Polskiej Energetyki Jądrowej znajduje się zapis o 6000 MW za 100 mld zł. Oznaczałoby to, że dwie elektrownie po dwa reaktory kosztować będą 100 mld zł, czyli 25 mld za reaktor. Być może zatem jeden obiekt w dekadę można zatem zbudować za 2,5 mld zł rocznie. Jeśli jednak, zgodnie z innymi danymi przytoczonymi przez resort energii, elektrownia kosztuje 40-60 mld zł to w dekadę trzeba będzie wygospodarować co roku 4-6 mld z budżetu. Koszty zależą jednak od ilości reaktorów, kształtu kontraktu i wybranej technologii.

Skąd wziąć technologię?

– W ostatnim czasie wiceminister energii Andrzej Piotrowski odbył wiele spotkań z potencjalnymi dostawcami technologii ze Stanów Zjednoczonych, Korei Południowej oraz Francji. Wcześniej wśród potencjalnych kierunków pozyskania technologii przedstawiciele resortu energii wskazywali także na Kanadę, Japonię oraz Chiny – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

Na decyzję wpłyną doniesienia z frontu budowy nowych elektrowni jądrowych. Jak informowaliśmy w BiznesAlert.pl, technologia EPR (European Pressurized Reactor – Europejski Reaktor Ciśnieniowy) rozwinięta przez francuskie firmy Areva i EDF, oraz niemiecki Siemens nie zawsze się sprawdza. Obiekty tego typu (Olkiluoto 3 w Finlandii, Flamanville 3 we Francji) notują opóźnienia przy realizacji z powodu rosnących kosztów. Jednak według planów reaktory EPR 1 i 2 w Elektrowni Taishan w Chinach mają powstać w 46 miesięcy, zgodnie z terminarzem i budżetem.

Dowodem na to, że atomówki można budować bez opóźnień i eskalacji kosztów mogą być reaktory typu ABWR (Advanced Boiling Water Reactor – Zaawansowany Reaktor Wodny Wrzący) powstałe w Japonii. Reaktory jądrowe nr 6 i 7 wybudowane przez konsorcjum Hitachi-GE w elektrowni Kashiwazaki-Kariwa zostały wybudowane zgodnie z założeniami czasowymi i terminarzem ustalonym przed rozpoczęciem budowy. Ich konstrukcja zajęła około 3 lata – 37 miesięcy w przypadku szóstki i 38 w przypadku siódemki. Podobnie było w elektrowniach Hamaoka (reaktor nr 5, 43 miesiące) i Shika (reaktor nr 2, 42 miesiące). Japończycy liczą na to, że podobnie będzie przy trwających budowach: trzeciego reaktora w Shimane (plan to 41 miesięcy) i pierwszego w Ohma (planowo 42 miesiące).

#BAwJaponii

Okazją do zebrania tych danych była wizyta studyjna BiznesAlert.pl w Japonii. Jej owocem była seria tekstów z hasztagiem #BAwJaponii autorstwa Wojciecha Jakóbika. Można się z nich dowiedzieć, że:

Dyskusja na temat polskiej energetyki jądrowej będzie trwać. Jesienią należy spodziewać się jej rozstrzygnięcia. Jeżeli państwo polskie chce udźwignąć tak ambitny megaprojekt, musi na poważnie wziąć się do pracy.

 

Najnowsze artykuły